ROZMYŚLANIE II
ZAPEWNIJMY SOBIE ZBAWIENIE
Przytoczmy jeden z
tekstów, który jest jak klucz do Bożego szyfru wyjaśnia nieczytelne dla
nas prawdy i pozwala je wprowadzić w czyn. W rękach Kościoła wiele jest
takie bezcennych tekstów - napisali je święci, którym Pan dal wgląd w
prawdy wieczne. Wszystkie one wymagają jednak wysiłku: kto chce je poznać,
ten musi rozwinąć potężny skrót, który jest jak ziarnko kryjące w sobie
wielkie drzewo życia - kto z cierpliwością pochyli się nad nim, tego
udziałem stanie się wiedza o miejscu, w którym drzewo zapuści korzenie i o
czasie w którym wyda owoce.
Warto pochylić się nad tekstami świętych i podjąć m-sitek ich zgłębiania.
Warto skupić wzrok, rozgrzać serce i wytężyć umyśl. Poznać przyszłość -
owo miejsce, w którym pojawi się laska, moc i błogosławieństwo to chyba
dla naszych dusz najważniejsze... Pozwoli nam to zamieszkać tam, gdzie
jest najbliżej do nieba. Przecież w nowym tysiącleciu nie będziemy
budowali domu na tym świecie, ale z jeszcze większą tęsknotą będziemy
wpatrywali się w niebo, gdzie jest nasza prawdziwa ojczyzna.
Wsłuchajmy się w to, co św. Efrem Syryjczyk (t373) pisze w swej pieśni o
Ewie i Maryi:
Oto świat! Dwoje ma oczu: lewe ślepe - to Ewa, prawe świecące - to Maryja.
Przez oko zaciemnione zaciemnił się świat cały: I każdy znaleziony kamień
uznali ludzie za Boga; fałsz nazywali prawdą.
Lecz gdy świat oświeciło oko i niebieskie światło, zobaczyli ludzie, że
to, co znaleźli, było zgubą ich życia.
O czym się dowiadujemy od świętego Pieśniarza? Że Maryja wprowadza na
ziemię światło z nieba, a Jej obecność rozprasza ciemności, w których żyje
świat. W bijącym od Niej blasku wychodzą na jaw wszelkie kłamstwa księcia
tego świata! Złota moneta przestaje być bożkiem, sukces na tym świecie
okazuje się tanim świecidełkiem, powodzenie okazuje się czymś, co jest bez
wartości jak poranna mgła. Światło dnia rozprasza wszystkie mamidła. Kto
nie chce dać się oszukiwać diabłu, ten powinien szukać snopu światła z
nieba, jaki pada na ziemię... Jest ono tam, gdzie jest Maryja. Zaś światło
to jak zapewnia Matka Boża w Fatimie - okazuje się czymś więcej niż
blaskiem rozpraszającym mroki.
Ono niszczy twierdze złego ducha: w świecie i w nas. Kard. Ratzinger
zapewnia, że jest ono potężniejsze od „broni wszelkiego rodzaju".
Tam, gdzie jest Maryja i nabożeństwo do Niej, tam znajduje się prawdziwa
teologia. Tam gdzie Niepokalana Dziewica, tam pobożność czysta i bez
skazy. Tam, gdzie Matka Syna Bożego, tam wolność i radość duszy. Gdzie
bowiem oddawana jest Jej cześć, tam kruszą się mury grzechy i w perzynę
obracają się najsurowsze więzienia i najpotężniejsze twierdze Złego. „Chcę
nabożeństwo pierwszych sobót rozpowszechniać, ale przede wszystkim jest to
pragnienie naszego Dobrego Pana i naszej Matki niebieskiej".
Siostra Łucja, list z 20 czerwca 1939 Skąd w Maryi ta niezwykła moc? W
najstarszym zachowanym kazaniu na święto narodzin naszej Najświętszej Pani
inny wielki teolog, św. Andrzej z Krety (j 740) wyjaśnia, że przyjście
Maryi na świat wyznacza granicę czasów: z jednej strony „kieruje nasz
wzrok na twierdzę, która odnosi się do Prawa i cienia (Starego
Przymierza)", z drugiej zaś - „na bramę do twierdzy, bramę, która kieruje
naszą uwagę na łaskę i prawdę". Dni tej mrocznej twierdzy są już
policzone, oto to bowiem - twierdzi teolog - zbudowana została brama,
przez którą Chrystus-Zwycięzca wejdzie do jej wnętrza.
Święci nazywają Maryję „żywą bramą". To określenie stanowi dla nas klucz
do zrozumienia tajemnicy Bożego działania w historii. Zwróćmy uwagę, czym
naprawdę jest „brama" i jaka jest jej rola, a zrozumiemy znaczenie Maryi w
dziejach Kościoła i świata, w życiu nas samych i naszych rodzin. Zauważmy,
że Maryję czci się nie dla Niej samej, ale dla faktu, że Ona - otwór w
murze grzechu otaczającym świat-dopuściła do wnętrza „ziemskiego miasta"
jego Zbawiciela. Czci się Ją nie za to, że posiada w sobie jakąś cenną
treść - że jest jak złoty pomnik, który można położyć na wadze i oszacować
jego wartość w doczesnej walucie. Matka Najświętsza nie jest ani
szczerozłotym, ani niepowtarzalnym dziełem sztuki - gdybyśmy tak na Nią
spoglądali, stanęlibyśmy blisko postawy Izraelitów z pokolenia Mojżesza,
którzy oddawali cześć złotemu bałwanowi zamiast Bogu. Nie jest taka, bo
gdybyśmy chcieli podziwiać Ją za to, co „w Niej" oglądamy, stalibyśmy się
podobni do pierwszych maryjnych heretyków upatrujących w osobie Dziewicy z
Nazaretu cech Boskich. Nie. Maryja dlatego jest tak ważna w dziejach
świata, bo w świat bałwochwalstwa, pychy, zarozumiałego i bez końca
wykrzykiwanego >,Ja!, Ja!, Ja!" przyniosła ze sobą pustkę - i tam, gdzie
stanęła, pojawił się nie kolejny, choćby i najpiękniejszy pomnik ludzkiej
wielkości, ale „ludzka pustka": otwór w murze zła i grzechu. Maryja była
„niczym". Tak też śpiewała o sobie w Magnificat: Bóg wejrzał na nicość
swojej Służebnicy (Łk 1, 48)
Czasem trudno nam zrozumieć, że prawdziwa wielkość polega na uniżeni, a
największą godność zdobywamy wtedy, kiedy zapominamy o sobie. Jeszcze
trudniej żyć w ten sposób na co dzień. Maryja pokazuje, że prawda, którą
odkrywamy w Jej życiu, obecna jest także w naszym. Im mniej myślimy o
sobie samych, tym więcej może myśleć o nas Bóg; im mniej zabiegamy o
względy tego świata, tym większe względy mamy w niebie, im jest nas mniej,
tym więcej jest Boga na ziemi.. O jak zdumiewające życie musiała prowadzić
Maryja, kiedy żyła na tym świecie! I jak wiele Boga musiało być wszędzie
tam, gdzie kierowała Ona swe kroki!
Maryja przez swą nicość dala miejsce Bogu. Kościół mówi o Niej, że
włączyła się czynnie w dzieło zbawienia. Trzeba pamiętać, że pierwotne
znaczenie salowa „zbawiać" to „dawać miejsce". Bóg zbawili Izraela, to
znaczy dal mu miejsce do zamieszkania: Ziemię Obiecaną. Kiedy chcemy brać
udziale w zbawianiu świata, musimy dawać miejsce Bogu. On jeden może
zwyciężyć szatana, zniszczyć zło, pokonać śmierć. My sami z siebie nic nie
możemy.
Maryja swoją obecnością dawała tak wiele miejsca Bogu. że w murach zła
pojawiła się szeroka brama... My również swoim zapominaniem o sobie i
dawaniem miejsca Bogu mamy utworzyć w murze mrocznej twierdzy choć mały
wyłom, choć nadkruszyć kamień. Jeśli będzie na wielu, powstanie w murze
szpara, przez którą wniknie do środka Boże światło. Dlatego warto łączyć
się we wspólnoty modlitewne, kółka różańcowe czy kręgi rodzin fatimskich.
Wspólnie wybijemy otwór w murze grzechu okalającym ziemię! W ten sposób
zapewnimy zbawienie nie tylko sobie samemu, ale i całemu światu.
>,Od nabożeństwa pierwszych sobót zależy pokój na świecie... Od
praktykowania tego nabożeństwa w połączeniu z poświęceniem Niepokalanemu
Sercu Maryi zależy wojna lub pokój na świecie."
Siostra Łucja, list z 20 czerwca 1935 Maryja jest bramą - otworem w murze
otaczającym świat i nie dopuszczającym Boga. Kiedy czcimy ją jako „żywą
bramę", uświadamiamy sobie jeszcze jedną ważną prawdę. Tam, gdzie jest
brama, tam wciąż jeszcze znajdują się mury. Chrześcijaństwo głosi, że zło
jest potężne i nie zostanie ostatecznie pokonane przed końcem czasów.
Zawsze będą stały mury odgradzające świat od Boga. Nie da się ich zrównać
z ziemią i otworzyć cały świat na światło zbawienia. Ono wtargnęło już do
środka przez maryjną bramę, może też przenikać do wnętrza przez wyłomy w
murze, jakie powstają na skutek naszego „unicestwienia". Czy jednak
jesteśmy w stanie sprawić, by świat otaczały tylko ruiny obronnych murów,
które nie są już żadną przeszkodą dla Boga?
To trudne pytanie, tym bardziej, że zło zawsze może odbudować mury... Może
dlatego Maryja mówiła w Fatimie, że tylko „na pewien czas" dany będzie
światu pokój i bezpośredni dostęp do łask?
Z pewnością jednak sposób na skruszenie murów jest jeden: naśladowanie
Matki Najświętszej.
Maryjo Niepokalana, wyjednaj nam łaskę nas7adou~ania Ciebie w pokorze i
zapomnieniu o sobie, by pamiętać jedynie o Bogu i Jego miłości!
(powrót)
(strona sanktuarium)
|