ROZMYŚLANIE III
JEZUS CHCE POSŁUŻYĆ SIĘ NAMI...
Wiele słyszeliśmy o
objawieniach maryjnych z 1917 r. Znamy treść wszystkich trzech części
fatimskiego sekretu, wiemy, że dla Ojca Świętego orędzie Matki Bożej
Fatimskiej jest ,,jedynym środkiem ocalenia świata". Czy jednak nie
powinniśmy uczyć się odczytania treści objawień fatimskich w bardzo
osobisty sposób?
Przecież są to objawienia dane na nasze czasy. Ich zapowiedzi, obietnice i
ostrzeżenia wyznaczają naszą drogę. Uczmy się traktować je jako osobiste
przesłanie skierowane do każdego z nas, w przeciwnym bowiem razie nigdy
nie będziemy w stanie zrozumieć tego, co stanowi serce fatimskiego
orędzia.
Rozmyślanie nad treścią maryjnego orędzia nie powinno być dla nas trudnym
zadaniem. Przecież jako czciciele różańca mamy „rozważające serca" -
codziennie rozmyślamy nad tajemnicami życia Maryi i Jezusa.
Zacznijmy od początku. W 1925 r., w siedem lat po zakończeniu fatimskich
objawień Najświętsza Maryja Panna zezwoliła siostrze Łucji na ujawnienie
treści drugie części tajemnicy fatimskiej. Jej przedmiotem było
nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi.
Oto treść zapisków, jakie wyszły spod pióra wizjonerki.
Wizjonerka pisała w 1927 r.: „Łucja prosiła, aby została zabrana do nieba.
Najświętsza Panna powiedziała: «Tak, Hiacyntę i Franciszka wkrótce zabiorę
do siebie. Ty jednak musisz na ziemi jeszcze dłużej pozostać. Chcę się
tobą posłużyć, abym była bardziej znana i miłowana. Bóg chce wprowadzić na
świecie cześć mego Niepokalanego Serca. Tym, którzy przyjmą to
nabożeństwo, obiecuję zbawienie. Te
dusze będą, przez Boga kochane, jak kwiaty postawione przeze mnie dla
ozdoby Jego tronu».
My też chcielibyśmy pójść do nieba. Jeśli tylko nasza wiara jest na tyle
głęboka, że niebo jest dla nas domem i wytęsknionym miejscem zjednoczenia
z Bogiem, którego kochamy nade wszystko; jeśli wierzymy, że tam spotkamy
się wreszcie z Maryją i Jej świętymi, a także z naszymi najbliższymi,
którzy już od odeszli; jeśli wiemy, że tym, co tu zostaną będziemy mogli z
nieba najlepiej pomagać to czyż serce nie wyrywa się tam, gdzie chciały
pójść fatimskie dzieci? One zobaczyły Królową nieba i zrozumiały, że
znaleźć się w niebie to jedyny cel życia i szczyt szczęścia.
Były jednak gotowe pozostać... Siostra Łucja żyje na ziemi do dziś. Ma do
wypełnienia misję. Trochę o niej wiemy: chodziło o przekazanie światu
tajemnicy fatimskiej i o doprowadzenie do kolegialnego poświęcenia świata
Jej Niepokalanemu Sercu przez papieża. Ale chyba przede wszystkim chodziło
o zaprowadzenie w Kościele nabożeństwa pierwszych sobót. Do tego - z woli
Boga Maryja potrzebowała współpracy Siostry Łucji...
Również nas Matka Najświętsza wciąż jeszcze nie zabiera do siebie.
Czyżbyśmy i my byli Jej potrzebni? Czy i my mamy wypełnienia jakieś
zadanie na ziemi? Być może nawet do końca go nie znamy. Może żyjemy po to,
aby za rok, dwa, dziesięć złożyć świadectwo o naszej wierze albo dać
publiczny wyraz swej miłości do Boga i Jego Matki? A może nie wiemy, po co
żyjemy, bo nigdy nie postawiliśmy sobie tego pytania, nie szukaliśmy na
nie odpowiedzi w modlitwie, nie prosiliśmy Ducha Świętego, aby ukazał nam
drogę, po której mamy kroczyć? To nic, już dziś możemy upaść na kolana i
prosić o ukazanie nam sensu naszego życia. Może jest nim nasze cierpienie?
Może Maryja potrzebuje naszych różańców? Może chce nas uczynić swoimi
świadkami - nie tyle przez głoszenie kazań, ile przez kierowanie się w
życiu Jej cnotami? Może chce, abyśmy stali się w swoich środowiskach
apostołami nabożeństwa pierwszych sobót? A może nawet chce od nas
największego świadectwa, jakim jest... męczeństwo w obronie Jej czci?
Dopóki nie wykonamy naszego zadania, dopóki będziemy tu potrzebni.
Będziemy żyli na ziemi, ale życie nasze będzie miało głęboki sens - ukryty
w Bogu
„Niepokalane Serce jest kanałem, przez który Pan pozwala spływać do mej
duszy ogromnej ilości laski.
Siostra Łucja, list 9 stycznia 1940
Wróćmy do dalszej rozmowy Łucji z Matką Najświętszą
«Więc ja zostanę tutaj sama?» zapytała smutna Łucja.
«Nie, córko, ja cię nigdy nie opuszczę. Moje Niepokalane Serce będzie
twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do nieba»."
Jaka wspaniali obietnica! Nigdy nie jesteśmy sami. Jeśli pragniemy służyć
Maryi, Ona nas nie opuści nawet na mgnienie oka. Będzie nas nosić w swoim
Sercu a więc kochać i strzec. Będzie nas uczyć świętości - wszak Jej
Serce, w którym nas nosi, jest Niepokalane. Będzie dla nas miejscem
schronienia przed pokusami i niebezpieczeństwami. Więcej, kto nigdy nie
opuści Maryi, Tej, która wiernie trwa przy swoich dzieciach, ten na pewno
będzie szedł dzień po dniu do nieba! Jakąż radością powinno napełniać nas
przekonanie, że każda chwila przybliża nas do nieba, że nie jest
zmarnowana, że duży sprawom Bożym!
A wszystko to wiąże się z Niepokalanym Sercem Maryi. Musimy więc je lepiej
poznać, tu bowiem znajduje się klucz do chwały naszej Matki i źródło
naszego uświęcenia.
Tyle refleksji rodzi się w nas, czytających krótki opis wydarzeń z 13
lipca 1917 r. Cóż dopiero, kiedy pochylimy się na pełnym sprawozdaniem z
tego objawienia, które zostało napisane w 1941 r. (tzw. czwarte
wspomnienie). Zapoznajmy się z nim zgodnie z chronologią jego
powstawania.:
„13 czerwca 1917 r. po odmówieniu różańca z Hiacyntą, Franciszkiem i
innymi osobami, które były obecne, zobaczyliśmy znowu odblask światła,
które się zbliżało (to, cośmy nazwali błyskawicą), i następnie ponad dębem
skalnym Matkę Bożą, zupełnie podobną do postaci w maju. «Czego Pani sobie
życzy ode mnie?». «Chcę, żebyście przyszli tutaj dnia 13 przyszłego
miesiąca, żebyście codziennie odmawiali różaniec i nauczyli się czytać.
Następnie powiem wam, czego chcę». - Prosiłam o uzdrowienie jednego
chorego. «Jeżeli się nawróci, wyzdrowieje w ciągu roku». «Chciałabym
prosić, żeby nas Pani zabrała do nieba».
Tak, Hiacyntę i Franciszka zabiorę niedługo. Ty jednak tu zostaniesz jakiś
czas. Jezus chce posłużyć się tobą aby ludzie Mnie poznali i pokochali.
Chciałabym ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Nie pokalanego Serca».
I nam trzeba się nauczyć co dziennie pytać Matkę Jezusa: „Cze go Pani
sobie życzy ode mnie?" On jest naszą Panią, my - Jej sługami Każdego dnia
mamy wykonywać to co Ona sobie życzy. Nie jest to trudne zadanie, bo
wiemy, czego Maryja od nas oczekuje: codziennego różańca, codziennego
przyjmowania cierpień i trudów w intencji zadośćuczynienia za rany
zadawane Jej Sercu, codziennej modlitwy za Ojca Świętego... To
fundamentalne życzenia nasze Matki. Ale może prosi nas Ona o coś więcej?
Może, kiedy będziemy otwierać się na Jej wskazówki, prośby i żądania,
usłyszymy pewnego dnia Jej jasny głos, który powie nam, co mamy czynić?
Albo otrzymamy czytelny znak z nieba? Zrozumiemy wówczas, że Jezus chce
posłużyć się nami dla pomnożenia chwały swej Matki w bardzo konkretny
sposób.
„Bóg jest jedynym - pisała Siostra Łucja - który może nas uratować''. Chce
to uczynić „za pośrednictwem Niepokalanego Serca Maryi, naszej niebieskiej
Matki, która jest taka dobra!"
Siostra Łucja, list z 1943 r.
Siostra Łucja otrzymała takie konkretne zadanie - miała pomóc w
ustanowieniu nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi. Musi być ono dla
Bożej Rodzicielki bardzo ważne, skoro po to zstąpiła na ziemię w 1917 r. i
do ostatnich dni życia Siostry Łucji nie przestała się jej objawiać. Z
kolei dla nas - wszystko to stanowi z pewnością - czytelną wskazówkę -
wezwanie, - abyśmy przejęli się tym nabożeństwem i zaczęli je praktykować.
- Posłuchajmy dalszej rozmowy wizjonerki z Matką niebieską.
- «Zostanę tu sama?» - zapytałam - ze smutkiem. «Nie, moja córko. a
Cierpisz bardzo? Nie trać odwagi.
Nigdy cię nie opuszczę. Moje Nie, pokalane Serce będzie twoją ucieczką i
drogą, która cię zaprowadzi do Boga». W tej chwili, gdy wypowiedziała te
ostatnie słowa, otworzyła swe dłonie i przekazała nam powtórnie odblask
tego niezmiernego światła. Hiacynta i Franciszek wydawali się stać w tej
części światła, które wznosiło się do nieba, a ja w tej, które się
rozprzestrzeniało na ziemię. Przed prawą dłonią Matki Bożej znajdowało się
Serce, otoczone cierniami, które wydawały się je przebijać. Zrozumieliśmy,
że było to Niepokalane Serce Maryi, znieważane przez grzechy ludzkości,
które pragnęło zadośćuczynienia..."
Znamy już zapewnienie Matki Bożej, mówiącej, że nigdy nas nie opuści.
Teraz słyszymy jeszcze o niezwykłym świetle, które wypływa z Jej rąk. Czy
Ona odmawia tego światła nam, Jej czcicielom? Zapewne nie. I nie ma
znaczenia, czy wznosi się ono ku niebu, czy rozprzestrzenia się na ziemi.
Ważne jest tylko to, że się w nim znajdujemy. A czymże jest to światło,
jeśli nie znakiem Jej faski i świętości? To światło nie tylko ogrzewa i
oświeca, ale obdarza nas udziałem w Boskiej świętości i nie wypełnia
naszych dusz Bożą łaską?
Matko Boża, nie opuszczaj nas! Matko nasza, prowadź nas drogą ku niebu!
Matko Najświętsza, obdarzaj nas udziałem w świętości Boga!
(powrót)
(strona sanktuarium)
|