Fenomenalny sukces polskiego skoczka Adama Małysza na MŚ w konkurencjach klasycznych w Lahti w Finlandii (2001)
* * *
Narty skoczka układają się w locie w kształcie litery „V”. „V” znaczy Zwycięstwo. W czasach „Solidarności” dwa palce w znaku „V” były symbolem wiary w zwycięstwo nad totalitarnym systemem. Teraz dzięki Małyszowi skokówki ułożone w locie w kształt tej litery będą się nam nieodłącznie kojarzyły z polskim skoczkiem i jego sukcesem. Odniósł go w Lahti polski skoczek z Wisły – Adam Małysz, objawienie sezonu 2000/2001 i absolutny lider Pucharu Świata. „Nie koncentruję się na tym, by zostać mistrzem świata, lecz by oddać dobry i daleki skok”- mówi fenomenalny Polak. I rzeczywiście w Lahti Polak pokazał, że wcześniejsze zwycięstwa w Pucharze Świata nie są dziełem przypadku. Na skoczni średniej skoczył najpiękniej i najdalej, a na dużej zdobył srebrny medal. MŚ w Lahti są więc wielkim świętem dla polskiego narciarstwa, a głównym bohaterem naszej ekipy jest mistrz i wicemistrz świata w skokach – Adam Małysz. Małysz jest fenomenem, zjawiskiem w skokach narciarskich. Nazywany jest „polskim orłem”, „królem nart” . Jedno jest pewne, Adam Małysz stał się w ciągu dwóch miesięcy numerem 1 w naszym kraju. Bułka z bananem – podstawowe pożywienie Adasia przed skokami, robi furorę. Klub „Wisła” wypuścił ostatno na rynek serię koszulek z nadrukowanym zdjęciem Małysza. Zbyt jest zapewniony. Jego wyczyny sportowe zdominowały nawet politykę, a w kraju szaleje „małyszomania”. Codziennie do klubu KS „Wisła” zgłaszają się kilkunastoletni chłopcy, którzy chcą skakać na nartach i być Małyszami... I dobrze, że tak jest, bo naprawdę jest się z czego cieszyć.
W 1938 r. polski narciarz - Stanisław Marusarz zdobył na skoczni w Lahti tytuł wicemistrza świata. Skoczył wtedy 66 i 67 metrów i ustanowił rekord skoczni. Były to skoki dłuższe od fenomenalnego Norwega Asbjorna Ruuda, który miał 63,5 i 64 m, ale sędziowie dali mu tak wysokie noty za styl, że Marusarz, mimo dłuższych lotów, przegrał tytuł mistrzowski zaledwie o 0,2 punktu! W 2001 r. MŚ w konkurencjach klasycznych po raz kolejny rozegrano w Lahti. Wielu zadawało pytanie: jak będzie tym razem? Liczyliśmy przecież na złoty medal Małysza. Chociaż tak naprawdę każdy medal na takiej imprezie jest sukcesem. Adam w tym sezonie pokazał wspaniałą formę sportową, wygrał aż osiem konkursów Pucharu Świata. Do Polaka należy także nieoficjalny rekord świata na skoczni K 120, uzyskany na skoczni w Willingen – 151 m. Dlatego też jego start w Lahti budził w kraju wielkie emocje.
Pierwszy konkurs skoków odbył się na skoczni K 116. Zaczął się nie w niedzielę, jak planowano, lecz w poniedziałek 19 lutego. Powodem tego opóźnienia był mocny i porywisty wiatr, który uniemożliwiał oddanie bezpiecznych skoków. Skocznia w Lahti jest bowiem obiektem sztucznym, wystawionym na uderzenia wiatru. A tego w Lahti podczas tegorocznych MŚ nie brakowało. W dniu skoków wiatr osiągnął 5 m/s. Jednak ustawiona zapora powodowała, że momentami był do zniesienia i skoki udawały się. Fiński super skoczek sprzed lat - Jari Puikkonen – mistrz świata z Lahti z 1989 r. w skokach powiedział na konferencji prasowej, że wiatr jest jedyną szansą dla innych skoczków, by wygrali z Małyszem. Wiatr w niedzielę spowodował groźne upadki, a gdy na zeskok spadł jak kamień i ciężko upadł ”Andi” Goldberger, to wystarczyło by Walter Hofer – odpowiedzialny za przebiegi bezpieczeństwo zawodów podjął po konsultacji z sędziami decyzję o przerwaniu konkursu. I dobrze się stało. Skoki w tych warunkach mogły się skończyć poważnymi kontuzjami.
Poniedziałkowe skoki odbyły się z 8. punktu startowego, przy sztucznym oświetleniu. Zaczęły się o godzinie 17. W Lahti padał lekki śnieg. W serii treningowej skakali daleko: najdalej Fin Risto Jusilainen – 125 m, Małysz – 122,5 m a Schmitt - 122 m. Skoki, jak zwykle rozpoczęli przedskoczkowie przy lekko padającym śniegu. Szybkość na progu wynosiła ok. 89,1 – 90km/h. Adam Małysz, jako lider PŚ w skokach, miał skakać jako ostatni z numerem 50. Zawody oglądało 15 tysięcy widzów w Lahti, zgromadzonych pod kompleksem trzech skoczni i miliony telewidzów i miłośników narciarstwa na całym świecie.
1 seria – prowadzenie Polaka
Pierwszy z zawodników Richard Freier oddał skok na 83,5 m. Granicę 100 m przekroczył jako pierwszy młody skoczek norweski Romonen (skakał z numerem 6) – skoczył 108 m. Słoweniec Żupan uzyskał 104,5 m, a bardzo doświadczony Czech – Jaroslaw Sakala – medalista MŚ w lotach – 103,5 m. Najlepszy ze skoczków szwajcarskich - Sylvain Freiholz osiągnął 107,5 m. Nieoczekiwanie dla wszystkich aż 111 m osiągnął Szwed Jofs, który idealnie wykorzystał przednie noszenie. Przepięknie skakał Niemiec – Aleksander Herr i po ładnym locie miał 115 m. „Goldiego” ruchem chorągiewki puszczał sam Anton Innauer – mistrz olimpijski z Lake Placid i mistrz świata w lotach narciarskich. Goldberger skoczył ładnie, ale widać było, że niedzielny upadek wywarł na nim wrażenie. Miał 111,5 m, podczas gdy w seriach kwalifikacyjnych osiągał skoki powyżej 120 m. Roberto Cecon, najlepszy z Włochów, skoczył 112 m. Absolutny weteran PŚ i skoków – Japończyk Masahiko Harada, „dobra dusza” skoków, jak często mówią o nim dziennikarze, skoczył tylko 102 m. Japończycy w tym sezonie są zupełnie bez formy, może za wyjątkiem Noriaki Kasai. Numer 36 – to jego rodak - Yoshioka - skoczył 103,5 m, a Miyahira 109,5 m. 38. numer miał Jure Radelj ze Słowenii – skoczył 104,5 m. Potem podniosła się wrzawa wśród publiczności, gdyż miał skakać Fin, muzyk rockowy Ville Kantee. W tym sezonie pokonał już Małysza w Willingen i na niego, oprócz Ahonena, liczyli Finowie. Skakał w hełmie z maską na której była wymalowana niebieska gwiazda - skoczył 114,5 m. Norwegowie skakali podczas konkursu bez rewelacji – nr 40 miał Ingebrigtsen i oddał skok na 105,5 m. Natomiast dobrze prezentowali się Austriacy- Martin Hoellwarth poleciał bardzo daleko – na 117 m, a Stefan Horngacher na 114,5 m. Znowu wrzawa i kolejny Fin – mistrz olimpijski z Nagano (1998) - Jani Soininen. Zawodnik ten miał nie startować, ale trener Kojonkoski wystawił go jednak do konkursu - skoczył 116 m. Zbliżała się teraz trójka najlepszych. Przed nimi skakali jeszcze: nr 44 Niemiec Sven Hannawald – 115,5 m, nr 45 Wolfgang Loitzl (Austria) – 110 m, nr 46 Risto Jusilainen – 114 m, nr 47 Japończyk Kasai – 111,5 m. Polacyosiągnęli następujące rezultaty: z nr 7 Marcin Bachleda z zakopiańskiego WKS –u skoczył tylko 88 m i już nie zakwalifikował się do drugiej serii, Wojtek Skupień – nr 28-108,5 m, Robert Mateja- nr 30 – skoczył 107 m.
Na górze pozostała najlepsza trójka Pucharu Świata. Adam Małysz był zdecydowanym faworytem, po treningowym skoku na 130,5 m, co było nowym rekordem skoczni. W zasadzie w tym konkursie najlepsza była ostatnia trójka: Janne Ahonen - mieszkaniec Lahti i faworyt gospodarzy, Niemiec - Martin Schmitt i Adam. Ahonen, gorąco dopingowany przez rodaków poleciał na 124,5 m i dostał nawet jedną, najwyższą notę za styl - „20” pkt. Obrońca tytułu mistrza świata z Ramsau – Martin Schmitt, skoczył dokładnie tyle samo, ale w trochę gorszym stylu i był po pierwszej serii drugi. Teraz o wszystkim miał zadecydować skok Polaka. Mimo minimalnie spóźnionego odbicia Małysz skoczył najdalej z wszystkich - 126 m i połowę złotego medalu miał w kieszeni.
2 seria i... srebro dla Małysza
Pierwszy setkę pokonał w drugiej serii Słoweniec Promoż-Urh- Żupan – skoczył 101,5 m. Yoshioka z Japonii poleciał daleko – 111 m, Sakala –106 m, Radelj – 109 m. Nicolas Dessum skoczył 106 m, ale miał złe lądowanie. Mateja, w rytm puszczonej przez organizatorów piosenki kapeli Golców „Słodycze” – 109 m. Freiholz miał 105,5 m, Romoren – 109 m. Czekaliśmy na drugi dobry skok Wojtka Skupnia, lecz skoczył on tylko 100 m. Miyahira ładnie, ponad 110m – dokładnie 114, a o pół metra mniej Austriak Loitzl. Jaafs już nie dostał w tej serii wiatru pod narty i skoczył zaledwie 99 m, a po pierwszej serii był „16”. Potem prowadzenie objął na parę minut Niemiec Uhrmann – mistrz świata juniorów – po skoku na 113 m. Kasai skoczył jak na swoje możliwości krótko, bo zaledwie 102,5 m. Goldi poprawił się i skoczył 113 m. Jusilainen – 112,5 m, 31 letni Horngacher - 123 m i na długoobjął prowadzenie. Kantee mimo dopingu fińskiej publiczności miał 116 m, a Soininen - 113,5 m. Niemiec Herr oddał piękny skok na 119,5 m. Dokładnie tyle samo miał skaczący za nim Hannawald. Hoellwarth pięknie i daleko – 125,5 m. W drugiej serii skok-marzenie wykonał Schmitt, który poleciał aż na 131 metrów. Niemiec wykorzystał wiatr z przodu, dobre „noszenie” i ustanowił rekord skoczni. Ahonen skoczył bliżej 125,5 m. Gdyby tyle samo co Schmitt skoczył Małysz, byłby mistrzem świata. Lecz nie skoczył. Teraz wszyscy czekali na to co zrobi Polak. Małysz jak zwykle pewnie ruszył z belki startowej, wspaniale wyszedł z progu i... oddał skok na 128,5 metra. Okazało się, że noty sędziowskie są niestety niższe niż Niemca, odległość zbyt krótka (o dwa metry) i Polak zajął drugie miejsce. Trzeci był skoczek z Lahti – Fin Janne Ahonen. Drugi z Polaków Robert Mateja zajął w tym konkursie 17. lokatę, a Wojciech Skupień był 28. Małysz zdobył więc tytuł wicemistrza świata. Pogratulował Niemcowi sukcesu, a w rozmowach z dziennikarzami zapowiadał walkę na średniej skoczni. Medal Małysza przyjęto w kraju bardzo dobrze. Natomiast zadziwiające były niektóre artykuły w gazetach sportowych, głównie „Tempie”, określające srebrny medal Małysza - jako wielką polską przegraną... Świadczy to o wielkim prowincjonaliźmie tych, którzy to pisali. Akceptują oni bowiem tylko złoto i wyłącznie złoto, gdy tymczasem nikt nie jest w stanie tylko wygrywać i wygrywać. Większość Polaków była szczęśliwa z sukcesu „polskiego orła”. Zadzwoniłem do redakcji „Tempa” i wyraziłem gorącą prośbę, by ci, którzy to pisali zastanowili się trochę nad tym co robią...
Wyniki konkursu na skoczni K 116 – MŚ w Lahti:
1. Martin Schmitt (Niemcy) - 276,3 pkt (skoki 124,5, 131 m), 2. Adam Małysz (Polska) –273,5pkt (126 i 128,5 m), 3. Janne Ahonen (Finlandia) – 267,4 pkt (124,5 i 125,5m), 4. Martin Hoellwarth (Austria) – 251, 4 pkt (117 i 125,5 m), 5. Stefan Horngacher (Austria) – 238,9 pkt (114,5 i 123 m), 6. Sven Hannawald (Niemcy) -236, 9 pkt (115,5 i 119,5 m), 7. Aleksander Herr (Niemcy) – 234,5 pkt (115 i 119,5 m), 8. Hennig Stensrud (Norwegia) – 226, 6 pkt, Ville Kantee (Finlandia) – 225,3 pkt (114,5 i 116 m), 10. Jani Soininen (Finlandia) – 224,4 pkt (114 i 113,5 m)...17. Robert Mateja (Polska) – 197,7 pkt (107 i 109 m), 28. Wojciech Skupień (Polska) – 179,7 pkt (108,5 i 100 m)
Złoto na skoczni średniej
To o czym marzyliśmy – czyli złoto, Polak zdobył 23 lutego na skoczni średniej K 90. Na treningu Adam skoczył najdalej - 99 metrów. W dniu zawodów skakało mu się w serii kwalifikacyjnej źle, ale to nie było ważne, tak naprawdę liczyły się przecież skoki oddane w głównym konkursie. Skoki odbywały się w przy wietrznej pogodzie i temperaturze minus 20 stopni. Skakać miało w pierwszej serii 50., a w drugiej 30 najlepszych zawodników. W pierwszej serii, rozpoczętej o godzinie 17, pierwszy z Polaków – Marcin Bachleda skoczył 78,5 m. Po nim dobrze zaprezentował się Wojciech Skupień, który oddał ładny skok na odległość 84,5 m. Inni zawodnicy także dobrze skakali: pierwszy granicę 80 m pokonał Nicolas Dessum z Francji skacząc równo 80 m, Kuettel skoczył aż 85,5 m, jak zwykle daleko skakali Niemcy: Herr na 84 m, za wyjątkiem Hannawalda, który miał fatalny skok, zaledwie na 75,5 m.
Japończyk Harada, najbardziej doświadczony zawodnik PŚ – 81 m, jego rodak Yoshioka – po pięknym locie 85,5 m, Fin Ville Kantee, muzyk rockowy – 85,5 m, Austriak Hoellwarth - 88,5 m, jego kolega z reprezentacji Austrii – Hornagacher skoczył 86,5 m, a Loitzl 85 m i miał bardzo dobre lądowanie. Wszyscy trzejAustriacy spisali się więc w tym konkursie świetnie. Mieszkaniec Lahti – Ahonen skoczył jak zwykle daleko – 86 m. Jego rodak Matti Hautamaeki miał 82 m, a Jusilainen - 81,5 co było zbyt krótkim skokiem, by myśleć o dobrej pozycji. Po Ahonenie fenomenalny skok oddał zwycięzca ze skoczni dużej – Martin Schmitt – skoczył aż 91,5 m. Jak się potem okazało był to najdłuższy skok w pierwszej serii. Skaczący z numerem 50 Małysz odbił się z progu i wylądował na 89,5 metrze i po pierwszej serii był drugi. Przed rozegraniem drugiej serii skoków sędziowie zdecydowali się na podniesienie rozbiegu, dzięki czemu zawodnicy mogli oddawać skoki dłuższe. Bachleda miał 77,5 m. Harada pokazał, że nadal należy do czołówki skacząc 94 m, „Andi” Goldberger – 93,5 m, Fin Matti Hautamaeki – 92 m. Daleko latali także inni Austriacy, wychowankowie niedawno tragicznie zmarłego trenera Lippburgera – Hoellwarth i Horngacher. Teraz wszyscy czekali na skok Małysza. Polak skakał przedostatni. Świetne, wysokie wyjście z progu, daleki lot i... aż 98 metrów! Jedna nota 19,5 pkt i cztery po 19. Znów Apoloniusz Tajner zadowolony ze swego skoczka wysoko podniósł biało-czerwoną chorągiewkę. Po tym skoku wiedziałem, że jest dobrze i że złoto jest w zasięgu fenomenalnego Polaka. Na wybiegu skoczni widać było setki biało-czerwonych flag przyniesionych przez kibiców. Na dole Wojtek Skupień rozradowany skokiem kolegi złapał Adama wpół i zaczął go podrzucać do góry. Na rozbiegu skoczni pozostał już tylko jeden skoczek - Martin Schmitt. Wiadomo było, że Martin, by wygrać, musi skoczyć w granicach ok. 95-96 metrów. Ale po dobrym i bardzo dalekim skoku Polaka nie wytrzymał presji... Trener Hess dał znak do startu. Niemiec skoczył daleko, ale nie tak jak Polak – 90,5 metra. To było za mało na złoty medal i Polak z notą łączną 246 pkt i skokami 89,5 i 98 m zdobył tytuł mistrza świata na skoczni K 90. Drugi był Schmitt, a trzeci Austriak Hoellwarth, 15. Wojciech Skupień, a 26. Marcin Bachleda. Warto wspomnieć, że polskim akcentem na tych MŚ była także... muzyka kapeli Golców. Gdy tylko skakał któryś z naszych reprezentantów, to organizatorzy puszczali „Kiedy widzę słodycze to kwiczę”. Melodia ta jak widać bardzo spodobała się kibicom w Lahti, gdyż była emitowana bardzo często. Warto dodać, że konkurs skoków na skoczni K 90 oglądało 10,5 miliona telewidzów w kraju! Jest to trudny do pobicia rekord, świadczący o tym, że sporty zimowe cieszą się nadal wielką popularnością w Polsce, jeśli Polacy skaczą dobrze i zdobywają medale.
Od razu posypały się dla Adama gratulacje ze strony kolegów z reprezentacji, trenerów i lekarzy. Złożył je także obecny w Lahti premier polskiego rządu prof. Jerzy Buzek, który podkreślił, że jest z Adamem nie tylko on, ale i cała Polska. Premier często telefonuje do naszego skoczka, także wtedy gdy Małysz nie staje na pierwszym stopniu podium. Ale tym razem Adam był najwyżej. Sukcesu gratulował Adamowi także prezes Polskiego Związku Narciarskiego – pan Paweł Włodarczyk. A przede wszystkim Adasiowi powinna pogratulować cała Polska. Dziękujemy Adam.
Wyniki konkursu skoków na skoczni K 90- MŚ w Lahti
1. Adam Małysz (Polska) – 246 pkt (89,5, 98 m), 2. Martin Schmitt (Niemcy) – 233 pkt (91,5 i 90 m), 3. Martin Hoellwarth (Austria) – 223 pkt (88,5 i 88,5 m), 4. Stefan Horngacher (Austria) – 219 pkt (86,5 i 89 m), 5. MasahikoHarada (Japonia) - 217,5 pkt (81 i 94 m), 6. Andreas Goldberger (Austria) – 216, 5 pkt (80,5 i 93, 5 m), 6. Janne Ahonen (Finlandia) - 216, 5 pkt (86 i 87,5 m), 8. Noriaki Kasai (Japonia) – 215,5 pkt (80,5 i 92,5 m), 9. Matti Hautameaki (Finlandia) - 214 pkt (82i 92 m), 10. Ville Kantee (Finlandia) – 212,5pkt (85,5 i 87,5 m)....15. Wojciech Skupień (Polska) – 201 pkt (84,5 i 84 m), 26. Marcin Bachleda (Polska) – 173 pkt (78,5 i 77,5 m).
Konkursy drużynowe
W Lahti odbyły się w sobotę i niedzielę także dwa konkursy drużynowe. W konkursie drużynowym na skoczni K 116 Polacy zajęli 8. lokatę (skakali: Marcin Bachleda, Wojciech Skupień, Robert Mateja i Adam Małysz). Na skoczni K 90 Polacy na zakończenie MŚ zmieścili się do „5” najlepszych (skakali: Tomasz Pochwała – wnuk medalisty olimpijskiego z Cortiny – Franciszka Gąsienicy-Gronia, Wojciech Skupień, Robert Mateja i Adam Małysz). To dobry wynik. Trener Tajner już zapowiada wzmocnienie grupy skoczków i pracę nad lepszą formą sportową Mateji i Skupnia. Zapowiada się więc dobry okres dla polskich skoków narciarskich. Oby za tym poszło szkolenie juniorów i budowa, być może, nowych obiektów i remont starych.
Małysz zrealizował to o czym marzyło polskie narciarstwo od ponad 20 lat. Ostatni medal dla naszego kraju wywalczył bowiem dzisiejszy drugi trener polskich skoczków – Piotr Fijas na MŚ w lotach narciarskich w Planicy (1979). Adam Małysz na jednych mistrzostwach świata zdobył po porywającej walce i pięknych skokach dwa medale, w tym jeden złoty. Są to ogromne sukcesy sportowe, a także, o czym warto pamiętać, świetna promocja naszego kraju. Każdy wie kto to jest Małysz. Ten „puolalainen” – jak mówią o Małyszu Finowie, zrobił bardzo dużo dla nas i Polski. A także dla narciarstwa, w którym, jak już wspominałem, od dosyć dawna nie odnosiliśmy tak spektakularnych sukcesów. Adam podoba się także dzięki temu, że jest bardzo skromny, potrafi dać sobie radę z wielką popularnością i skacze jak z nut. Ma świetne wyczucie lotu w powietrzu, doskonałe warunki fizyczne i potrafi się przed zawodami „wyłączyć”, nie myśli o swoich rywalach, medalach, tylko o swoim najbliższym skoku. Jest po prostu Mistrzem w tym co robi. Myślę, że dostarczy nam jeszcze wielu emocji na skoczniach całego świata.
O Adasiu słów kilka...
· Urodzony 3 grudnia 1977 r.
· Wzrost 169 cm, waga 60 kg
· Klub: KS „Wisła” w Wiśle
· Trener klubowy: Jan Szturc,
· trenerzy kadry: Apoloniusz Tajner, Piotr Fijas
· Stan cywilny: żonaty – żona Izabella, córka – Karolina
· Hobby: interesuje się wyścigami samochodowymi i piłką nożną
· Zawód: blacharz - dekarz
Medale Polaków w narciarstwie klasycznym
· 1938 – Lahti, srebrny medal Stanisława Marusarza – skoki,
· 1956 – ZIO w Cortina d Ampezzo, brązowy medal Franciszka Gąsienicy-Gronia - kombinacja norweska,
· 1962 – MŚ Zakopane, srebny medal Antoniego Łaciaka – skoki,
· 1970 – Szczyrbskie Jezioro, brązowy medal Stanisława Gąsienicy-Daniela – skoki,
· 1972 – ZIO w Sapporo złoty medal Wojciecha Fortuny – skoki,
· 1974 – MŚ Falun, brązowy medal Stefana Huli – kombinacja norweska,
· 1974 – MŚ Falun, brązowy medal Jana Staszela – bieg na 30 km,
· 1978 – MŚ Lahti, złoty medal Józefa Łuszczka – bieg na 15 km,
· 1978 – MŚ Lahti, brązowy medal Józefa Łuszczka – bieg na 30 km,
· 1979 – MŚ w lotach Planica, brązowy medal Piotra Fijasa,
· 2001 – MŚ Lahti, złoty medal Adama Małysza na skoczni K 90,
· 2001 – MŚ Lahti, srebrny medal Adama Małysza na skoczni K 116.
Wojciech Szatkowski
Muzeum Tatrzańskie