(03.12.2005)
„Dziś są Twoje urodziny...” - śpiewa łysiejący już Ryszard Rynkowski i
niech jego utwór będzie moim (mam nadzieję, że też naszym) życzeniem
urodzinowym dla Adama Małysza. Liczę po cichu, że uda się naszemu
mistrzowi zajrzeć do sieci i przeczytać moje życzenia oraz wszystkich
tych, którzy go kochają. Tak, kochamy Adama Małysza! I mamy za co go
kochać... „Bogu dziękuję” - tak zatytułowana jest piękna książka o naszym
skoczku. I ja Bogu dziękuję za to, że Adam Małysz jest, a ja mogę żyć w
czasach sportowych sukcesów Adama Małysza.
Składając mu za pośrednictwem www.watra.pl życzenia urodzinowe chcę zacząć
od tego, że dziękuję, w imieniu swoim, ale przede wszystkim milionów
rodaków, za ten wspaniały, niepowtarzalny sportowy serial, który
zafundował nam w latach 2001-2005: za medale Zimowych Igrzysk
Olimpijskich, Mistrzostw Świata (pamiętne podwójnie złote Val di Fiemme i
złoto i srebro w Lahti), zwycięstwa w Pucharze Świata, loty po rekordy
Polski – długo by można wymieniać. Serial, którego nigdy wcześniej nie
dane nam było oglądać w historii polskich sportów zimowych: zwycięstw na
skoczniach całego świata. Serial, który, być może, już nigdy się nie
powtórzy (obym się mylił, ale tak przeczuwam). Za to, że skoki narciarskie
stały się domeną Polaków i mamy tu, jak nasz drogi solenizant powiedział,
najlepszych kibiców świata. Za to, że dzięki sukcesom powstają nowoczesne
obiekty, młodzież garnie się do skoków, oglądamy zawody PŚ.
Myślę jednak, że byłoby znacznym z mojej strony uproszczeniem, gdybym w
swoich skromnych życzeniach zawęził dokonania Adama Małysza tylko do sfery
sportowej. Pokazał on przecież milionom Polaków, co znaczy ciężka praca,
walka o swoje cele, patriotyzm, wiara w siebie, w swoje możliwości, które
powodują, że można sięgnąć tam, gdzie z pozoru wydaje się to niemożliwe.
Że można „w korowodzie zmysłów, doznań, spraw wielkich i małych – być
niepokonanym”. Pokazał nam także skromność w swoich wielkich dokonaniach,
radość ze zwycięstwa i godność tego, który nie jest na skoczni pierwszy...
Pokazał, że można upaść, ale się i podnieść. Pokazał odwagę w sporcie,
która daje odwagę w życiu. A nam, Polsce, potrzeba ludzi odważnych. W
naszych czasach, pełnych przemocy, cwaniactwa, krętactwa Adam Małysz
pokazał niezwykle rzadkie przymioty charakteru jak: godność, pracowitość,
które splotły się z jego wielkością sportową i dały, rzadką spotykaną w
naszych czasach, postawę moralną. I to jest, według mnie, prawdziwe
mistrzostwo Adama Małysza. Te cechy charakteru porwały szybko Polaków.
Naród, jak każdy inny, spragniony sukcesu. Dziękujemy za to, że przeżywamy
renesans ukochania barw narodowych – tysiące flag na PŚ w Zakopanem są na
to koronnym dowodem. Znowu staliśmy się dumni, szczęśliwsi, weselsi. Wyżej
podnieśliśmy głowy, bo skacze „Nasz Adam”. Sukces „Batmana z Wisły” stał
się antidotum na biedę, afery polityczne, na wszelkie „dziadostwo” z
którym często mamy do czynienia. Na jego bazie powstała „małyszomania” –
najnowsza choroba „zakaźna” dręcząca Polaków w każdym wieku; przenoszona
drogą płciową oraz poprzez ekrany telewizorów włączonych podczas
transmisji zawodów Pucharu Świata. Atakująca Polaków począwszy od małych
dzieci po dojrzałych ludzi. Sukces Adama Małysza pokazał nam, że tylko
ciężka, systematyczna praca prowadzi do sukcesu; niektórzy tę prawdę
odkryli po raz pierwszy w swoim życiu, inni na nowo. Wreszcie sukces
naszego mistrza wlał nam w serca spore ilości optymizmu. A optymizm jest
jak dobre wino, ma piękny smak... i dodaje skrzydeł, nawet nam szaraczkom.
Dzisiaj Adam Małysz, orzeł z Wisły, kończy 28 lat. Czego można mu życzyć?
Myślę, że przede wszystkim zdrowia. Od niego też zaczynam - zdrowia do
skakania, do owładniętych „małyszomanią” kibiców, zdrowia i motywacji do
treningu. Potem Szczęścia przez duże S – to jest szczęścia w życiu
osobistym, na które ma tak mało czasu, szczęścia w życiu rodzinnym, bo
„rodzina to potęga” i basta. Dużo szczęśliwych i radosnych chwil z żoną,
córką, najbliższymi. Wreszcie szczęścia w powietrzu, czyli wiatru pod
narty, bezpiecznego lądowania i długich lotów. Sukcesów i zwycięstw. Tak,
powiedział kiedyś, całkiem zresztą niedawno, „chcę powrócić do roli
dominatora”. Zawodnik bez sukcesu traci wiarę w siebie. Ale nie on. Także
spełnienia w sporcie i osiągnięcia celów, które są w jego marzeniach. I
spokoju.
W dniu dzisiejszym Adam Małysz kończy 28 lat i bardzo się cieszę też z
jednego, że nie wyzbył się sportowego, góralskiego „rzozu” (czyli
zacięcia) do nart, jak mawia Andrzej Bachleda senior. Tej wspaniałej
zadziorności, czupurności, odwagi i chęci wygrywania. Dla nas, dla siebie,
ale przede wszystkim dla naszej Ojczyzny. Dla kibiców. Swoich
najwierniejszych kibiców, który zawsze trzymają kciuki. Wiemy jak bardzo
Małysz chce zdobyć to co dla sportowca najcenniejsze – olimpijskie złoto w
Turynie. Życzymy mu wszyscy tego z całego serca. Miliony Polaków zasiądą w
lutym 2006 r., by trzymać za „naszego Adasia” kciuki przed kolorowym
ekranem. Będą dmuchać w ekran, wierząc że to pomoże. Będą krzyczeć bez
opamiętania „Adaaaaam leeeeeeć!!!!”, gdy Adam Małysz będzie wybijał się z
progu skoczni olimpijskiej w Pragelato. Będą łzy szczęścia i gromkie „sto
lat”. Mając taką publiczność warto skakać i warto żyć... Życzymy Adamowi
Małyszowi tego złotego medalu z całych sił, ale mamy też świadomość
jednego – jakże wielu utytułowanych rywali chce po ten medal sięgnąć.
Dlatego, myślę, że będę wyrazicielem myśli wielu osób na tym forum pisząc,
że jeżeli się nie uda go zdobyć, powiemy trudno i będziemy nadal tak samo
jak wcześniej, a może i mocniej, w Małysza wierzyć i mu kibicować. Nie
tylko my, ale i dobre duchy naszych skoczków: Czecha, Marusarza, Kuli,
Hryniewieckiego, Wieczorka i wielu innych naszych dawnych mistrzów, którzy
już odeszli. Ale ich duchy są wśród nas... Na koniec chcę powiedzieć, że
wykonał Pan, Panie Adamie kawał dobrej roboty, dla Polski, dla nas.
Dziękujemy!
Wojciech Szatkowski, Zakopane
|