Majowe słonko dopiero rozpoczęło swą
dzienną wędrówkę, kiedy ze waszystkich stron nieba zlatywały całe rzesze anielskich
postaci, otaczając w kształcie wieńca tron Najświętaszej Marji Panny.
Tuż obok tronu skupiły się tłuściutkie aniołki młode, białe lilijki w ręku
trzymając, zaś w dalszem półkolu sformowały się rzędem w ordynku anioły starsze.
Marja ogarniała wszystkich spojrzeniem dobrotliwem, pełnem matczynego uczucia.
Uśmiechem dłuższym darzyła najbliżej stojące malństwa, które w niecierpliwości
dziecinnej czyniły szum białemi skrzydełkami i pod stopy Marji kwiatuszki rzucały.
Panienka Marja trwała jednak zv milczeniu, albowiem nie nadszedl byl jeszcze archaniol
Gabrjel, który nad rzesza anielske mial Lrladze. Po jego dopiero przybyciu, zwracajac sig
w atrone aniolów, rzekla:
-Pragng odwiedzic ludzi cierpiacych na zicmi, ulzyc ich doli, blogoslawionym ruchem siac
zboze milosci, a wyrywac koleee osty zla i nienawi8ci. Lhce pociesscyc i umocnic na duchu
lud, który od pra-wieków broni imienia mego i sercem sie don przywiezal. Lud dLszelny i
w pieknej - jak alpazeL - ziemi mieazkajecy.
--- Ach, ja wi.em - aawolal predko jakis aniolek -to Polska r Polacp. |