PRĘDKOŚC NIEPRAKTYCZNA

Ileż to razy jadąc za policyjnym radiowozem zastanawiamy się czy go wyprzedzić, czy też nie. Zwłaszcza gdy panowie policjanci rozglądając się po okolicy jadą bardzo wolno. Niejeden kierowca podąża spokojnie za nimi, aby przypadkiem im „nie wpaść w oko”.

Strach przed policjantami bierze się nie tylko z faktu, iż można mieć coś na sumieniu: na przykład nie do końca sprawny pojazd - nieco zdarte opony, czy choćby brudną tablicę rejestracyjną.

Wynika to także z zawiłego prawa, którego w wielu zagadnieniach dogłębnie nie znamy. A nóż jadąc robimy coś nie tak, czego nie jesteśmy świadomi?

Również nie zawsze jesteśmy pewni czy wiemy z jaką maksymalną prędkością w danym terenie możemy się poruszać. Czy nie sygnalizowaliśmy kierunkowskazem zbyt krótko zmiany pasa, czy nie przeoczyliśmy jakiegoś ważnego oznakowania itd., w wyniku czego należałoby nas zatrzymać. Lepiej więc jest w takiej sytuacji jechać spokojnie za policyjnym radiowozem i oczekiwać, aż skręci gdzieś w bok lub przyspieszy. Oczywiście przed nami lub też za nami może jechać nieoznakowany radiowóz, z którego wnętrza obserwują nas panowie policjanci (zdjęcie poniżej zaczerpnięte z telewizji TVN-Turbo, z programu „ Uwaga Pirat”)...

W internetowym serwisie www.wiadomosci24.pl w dziale Tag: Kodeks Drogowy pod datą 2006-10-13 czytamy: „Aż 20 punktów karnych nazbierała kobieta, która jechała samochodem osobowym z Łodzi do Sieradza. Nie wiedziała, że śledzi ją nieoznakowany radiowóz z fotoradarem. Kobieta aż trzy razy przekroczyła dozwoloną prędkość”.

Nadmieńmy, iż trasa Łódź - Sieradz to odległość około 60 km, a patrząc w taryfikator punków karnych można łatwo wyliczyć o ile wspomniana wyżej kobieta przekroczyła dozwolone prędkości.

Wyobraźmy sobie, że gdyby za takie wykroczenia wziąć się na poważnie i za każdym z kierowców wysyłać przez jeden tydzień „anioła stróża” w postaci nieoznakowanego radiowozu z fotoradarem, to w krótkim czasie na polskich drogach pozostałoby zaledwie 10, no może 15% jeżdżących samochodów. Nie mówiąc o innych konsekwencjach, choćby o finansowych dla gospodarki w związku ze spadkiem zakupu paliw... Więc dlaczego na naszych drogach tak nagminnie przekracza się dozwoloną prędkość?

Poniżej pokazujemy przykłady redukowania prędkości do 30 km/godz. znakami „ograniczenie prędkości” (B-33), gdzie mamy do czynienia z dużą przesadą.

Otóż po lewej zbliżamy sie do przejazdu kolejowego. Widoczność terenu, z którego może nadjechać pociąg jest dość dobra i to zarówno z lewej, jak i z prawej strony. Jedynie przejazd przez tory ma nieco nierówności, więc jeżeli już ograniczenie miałoby mieć wizualne uzasadnienie, to powinien mu towarzyszyć znak ostrzegawczy „nierówna droga” (A-11).

Natomiast po prawej ograniczenie dotyczy robót drogowych i pominąwszy fakt, iż roboty na tym odcinku drogi są prowadzone wyłącznie w ciągu dnia i nie w dni świąteczne, to zwężenie z prawej jest już praktycznie nieaktualne, bo dotyczy ono wyłącznie części pobocza, a roboty powodujące zwężenie już zostały ukończone. Znaki jednak się nie zmieniły.

Poniższe zdjęcie również pokazuje brak wizualnego uzasadnienia dla redukowania prędkości aż do 30 km/godz. Jeżeli jest ono zasadne, to jego przyczyna powinna być wyjaśniona dodatkowym oznakowaniem (choćby zgodnie z zapisem w instrukcji: „Znak B-33 w zasadzie powinien być poprzedzony znakami ostrzegawczymi podającymi przyczynę ograniczenia prędkości” p.3.2.34.1).

Następne zdjęcie pochodzi ze Szwecji. I warto tu podkreślić, iż znaki ograniczenia prędkości umieszczono po obu stronach drogi tak, aby w żadnym przypadku nie można ich było przeoczyć. Natomiast znaki ograniczające do 70 km/godz. wydają się być wręcz nieracjonalnymi. Wjeżdżając w tę drogę, nie można się nawet odważyć jechać z prędkością wskazaną na znaku. Droga jest zbyt wąska (co widać po wytartym asfalcie od kół), a sam zakręt z ograniczoną widocznością. A co dopiero mówić, gdy w taką drogę wjeżdżamy po raz pierwszy.

Faktem jest, iż droga ta po 200 metrach jest prosta i z dość dobrą widocznością, więc wtedy da się jechać z prędkością 70 km/godz. Jednak biorąc pod uwagę jej szerokość, to i tak w przypadku wymijania się z pojazdem z przeciwka koniecznością jest znaczne zwolnienie.

Tak więc traktując ograniczenia prędkości na poważnie nie należy zapominać, iż ustalają one prędkość, której nie należy przekraczać, ale nie zabraniają jechać wolniej.

Mówiąc o niezdyscyplinowaniu polskich kierowców używa się często argumentów o zbyt niskich mandatach i porównuje ze Szwecją twierdząc, iż w tym skandynawskim kraju mandaty są bardzo wysokie. Jeżeli jednak stosowane tam ograniczenia prędkości ustawia się racjonalnie, na co przykład mamy na powyższym zdjęciu, to trudno aby przytłaczająca większość kierowców do tych ograniczeń się nie stosowała.

Natomiast prędkość na polskich drogach nierzadko bywa niepraktyczna, bo jej sterowanie oznakowaniem jest mało adekwatne do potrzeb, a zatem do parametrów drogi oraz składowych jej otoczenia.

[kwiecień 2007]

  następny...