ZATRZYMANE PARKOWANIE

Na głównej ulicy Zakopanego, latem oraz zimą i też rok za rokiem zestaw przeczących sobie znaków niezmiennie informuje kierowców o „regułach parkowania”. Zapewne ktoś może zaprzeczyć, iż znaki sobie przeczą...

Otóż „zakaz zatrzymywania się” (B-36) kojarzy się jednoznacznie (przynajmniej powinien) z faktem, iż za znakiem nie wolno się zatrzymać. Równoczesna prezentacja znaku „parking” (D-18) narzuca skojarzenie o możliwości parkowania - tak więc jedno drugiemu przeczy. Dodatkowo powciskane w znak strzałki oraz niezbyt czytelnie napisana odległość „90m” niczego istotnego nie wyjaśniają. Są tylko elementami próbującymi zaledwie zaprzeczenie sprostować.

Nie jest to jednak w żadnym wypadku język wizualny, który może być skuteczny w prowadzeniu kierowcy, a ściślej w komunikacji z nim. Otóż przypomnijmy, iż znaki powinny służyć komunikacji, a nie stawianiu barier, do których nijak się nie można zastosować.

Analizując intencję stawiającego te znaki oraz organizację ruchu (i parkowania) na tej ulicy, zapewne zamiarem było załączenie znaku „parking” (D-18) z dystansem 90m. To jednak co ukazuje się kierowcy może być odczytane jako znak „parking” na przestrzeni 90m (od znaku), czyli jako początek parkingu z tabliczką „wskazującą długość odcinka drogi, na którym...” (T-2 oraz T-20).

Oczywiście wiemy, iż ktoś zaraz nas uświadomi o braku takiej tabliczki w rozporządzeniu o znakach, gdyż wymienione tabliczki dotyczą tylko znaków ostrzegawczych oraz zakazu i będzie miał rację. Jednak droga i oznakowanie to coś więcej niż zabawa w paragrafy. To przede wszystkim zestaw informacji, które mają być komunikatami. A nie tylko formalnie uzasadnionymi obrazkami, które nie rzadko na naszych drogach niczemu nie służą i stanowią coraz większe zagrożenie...

A oto i następny przykład, gdzie możliwość zatrzymania, czy zaparkowania budzi wątpliwości, lecz tym razem otrzymujemy trzy inne komunikaty. Z jednej strony jest zatoka i w niej znajdują się zaparkowane samochody. To fakt rzucający się w oczy przede wszystkim. Z drugiej strony otrzymujemy podwójny sygnał, iż nie wolno się nam zatrzymać. Świadczy o tym po pierwsze znak „zakaz zatrzymywania się” (B-36), a po drugie ułożona kostka pomiędzy jezdnią a parkingiem. Kostka wizualnie stanowiąca „linię krawędziową ciągłą” (P-7b), której to praktycznie nie należy (nawet „nie wolno”) przekraczać.

Zatrzymać się w tym miejscu by wysadzić pasażera będzie problematyczne. Otóż znak zabrania, więc by zrobić to zgodnie z prawem należy wjechać między zaparkowane samochody, gdzieś gdzie znajdziemy wolne miejsce. Oczywiście do tego należy w istotnym stopniu zwolnić i jadąc szukać luki. Jeżeli uda się nam taką znaleźć, to po wykonaniu manewru „pseudo parkowania” będzie trzeba się wycofać... Otóż praktyka jest oczywista i każdy zatrzymuje się przy krawędzi jezdni (wzdłuż linii krawędziowej), czyli jak logika nakazuje, zwłaszcza iż jezdnię w tym miejscu stanowią dwa pasy ruchu...

A czy oznakowanie w takiej sytuacji nie powinno polegać przykładowo na umieszczeniu znaku „parking” (D-18) z odpowiednią tabliczką „wskazującą sposób ustawienia pojazdu względem krawędzi jezdni” (T-30)? Ale zapewne to zbyt trudne...

[marzec 2007]

  następny...