(17.08.2009)
Piotr Kyc: "Organizatorom VII Harendziańskich Zwyków
– Spółce HARENDA –WYCIĄGI pogoda się udała, co było konieczne dla dobrej
zabawy pod gołym niebem, sprzyjało towarzyskim spotkaniom i gwarantowało
przeprowadzenie konkursów w dojeniu owiec, koszeniu trawy i układaniu
siana. Licznie zgromadzonych gości witał i bawił przez parę godzin
świetny w tej roli Dariusz Galica. Na znak dany przez Prezesa Spółki
Harenda – Wyciągi Jana Strączka imprezę otworzyli przedstawiciele
samorządu lokalnego: Starosta Powiatu Tatrzańskiego Andrzej Gąsienica
Makowski, Burmistrz Miasta Zakopanego Janusz Majcher i jego zastępcy Jan
Gąsienica Walczak oraz Wojciech Solik. Radę Miasta reprezentował
Wawrzyniec Bystrzycki a Tatrzańską Agencję Rozwoju i Promocji –
współorganizatora imprezy Krzysztof Król Łęgowski.
Tradycyjnie imprezy na Harendzie rozpoczyna się od zapalenia sporej watry,
która goreje do późnych godzin nocnych. Tak też było i w sobotnie
popołudnie.
Festyn na Harendzie był pełen atrakcji: jedną z nich był nieplanowany
przejazd góralskiego wesela, które zawsze ma w sobie wiele uroku, a mocny
pytacki śpiew robi duże wrażenie. Szczęść Boże młodej parze, która wybrała
Święto Wniebowstąpienia Najświętszej Marii Panny określane też świętem
Matki Bożej Zielnej jako początek małżeńskiej przygody.
Przed zabawą można było podziwiać trening zawodników startujących w III
MTB Harenda Grand Prix. Karkołomne zjazdy „downhillowców” wywoływały u
kibiców dreszcz emocji, zwłaszcza po groźnym upadku jednego z zawodników,
kiedy wysoko na stok musiało przyjechać pogotowie z TOPR-u . Życzymy
kontuzjowanemu zawodnikowi szybkiego powrotu do zdrowia.
Kiedy zapłonęła watra rozpoczęła się część artystyczna „Zwyków”. Wystąpił
zespół regionalny Regle z Poronina i zaśpiewały urocze siostry z zespołu
Gronicki. Późnym wieczorem zabawiał gości Kabret Truteń.
Nieoczekiwanie zagrał słynny muzykant, ikona góralskiej muzyki - Marian
Styrczula – Maśniak. Krótki koncert, parę znanych nut zagranych na gęślach
uświadomiło tym , którzy cenią góralską muzykę, jak niewielu jest mistrzów
i jak daleko różni się muzyka regionalna grana komercyjne od tej
autentycznej, uprawianej z potrzeby serca.
Niespodziankę przygotowała Tatrzańska Agencja Rozwoju i Promocji. Po raz
pierwszy można był nabyć marki tatrzańskie. Monety o różnych nominałach,
bite w państwowej mennicy cieszyły się dużym zainteresowaniem.
Nie mogło zbraknąć na harendziańskiej imprezie akcentu związanego z Janem
Kasprowiczem, który przed laty wybrał to miejsce do zamieszkania i tutaj
został pochowany w okazałym, granitowym Mauzoleum. To na renowację tego
zabytku Stowarzyszenie Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza zbierało
fundusze sprzedając „Cegiełki Dobroczyńcy” Dziękujemy ofiarodawcom.
W przerwie pomiędzy występami zespołów rozegrano po raz pierwszy konkursy
sprawnościowe dla publiczności. Dojono owce, koszono trawę i układano
siano.
Chętny wielu nie było albowiem wśród publiczności panowało przekonanie, że
nikt sobie z tym nie poradzi, a już na pewno musi być w tym jakiś „hak”. I
tak podczas dojenia owiec panowało powszechne przekonanie, że zawodnikowi
podstawi się do dojenia…barana. Ostatecznie żadnych haków znanych z
kawałów nie było a jedna z uczestniczek ,14 letnia dziewczynka z Sosnowca
przebywająca na kolonii letniej Caritasu zorganizowanej w budynku
pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 9 im Jana Kasprowicza udowodniła, że
można owcę wydoić chociaż wymaga to wprawy i siły.
Do konkurencji dojenia zgłosił się i wiceburmistrz Zakopanego Jan
Gąsienica – Walczak., który upatrzył sobie pasąca się pomiędzy leżącymi
spokojnie pięknymi owczarkami podhalańskimi krowę. Publiczność zamarła w
ciszy aby zwierzę się uspokoiło. Wiceburmistrz krowę wydoił z dużą wprawą
a nawet skosztował świeżego mleka, czym wprawił publikę w podziw.
Jan Gąsienica Walczak okazał się również sprawnym kosiarzem, który potrafi
ponadto naostrzyć fachowo kosę. Trzeba przyznać, że koszenie trawy równie
dobrze poszło Januszowi Majchrowi i Wojciechowi Solikowi. Burmistrz
stwierdził skromnie, że ostrzyć nie bardzo potrafi, natomiast umie
kosę…wyklepać. Dla niewtajemniczonych należy wyjaśnić, że klepanie kosy,
to duża umiejętność. Kiedyś na wsiach prawie wszyscy klepali biedę ale
klepać kosę potrafili nieliczni.
Po konkursie w układaniu siana pozostały zgrabne kopy zdobiące i tak
piękną Harendę, gdzie bawiono się jeszcze do późnych godzin nocnych i
dłużej. Harendziańskie Zwyki były jedną z czterech dużych imprez
organizowanych tego dnia w powiecie tatrzańskim w ramach VIII Tatrzańskich
Wici.
Zapraszamy przebywających pod Giewontem turystów na ciekawą i atrakcyjną
Harendę. Organizatorom dziękujemy."
Foto-relacja (zdjęcia Piotr Kyc):
|