(07.01.2009)
Piotr Kuczaj:
"Na
stoku „U Żura” w Chabówce w pierwszą rocznicę tragicznej śmierci
rabczańskiego sportowca i artysty Jana Fudali odbył się narciarski bieg
płaski zorganizowany pod auspicjami koła Związku Podhalan w Spytkowicach.
Pomysłodawcami i głównymi organizatorami biegu byli prezes
Kazimierz Bielak i Stanisław Rusnak ze Skomielnej Białej, w przeszłości
zawodnik kadry narodowej i trener, w 1964 r. zdobywca brązowego medalu w
dwuboju narciarskim na mistrzostwach Polski, a w roku 2008 zdobywca
złotego medalu na Mistrzostwach Świata w slalomie gigancie dla Osób po
Transplantacjach w Rovaniemi (Finlandia). Jako jedyny zawodnik z
transplantowanym sercem pan Stanisław pokonał wtedy 18 „nerkowców”. Dla
Jana Fudali był natomiast wieloletnim trenerem, konsultantem i smarowaczem
nart, przyjacielem.
Bieg nie miał masowego charakteru. Wzięła w nim udział grupa 20
zawodników, z których wszyscy znali i pamiętają Jaśka z Gorców i często
rywalizowali z nim na narciarskich trasach. Impreza rozpoczęła się od
wspólnej modlitwy przy kapliczce ustawionej na miejscu znalezienia ciała
potraconego przez pociąg Jana Fudali, w której wzięła udział wdowa po
zmarłym sportowcu Lubomira Noewa-Fudala. Ona też wraz ze Stanisławem
Rusnakiem i prezesem Zarządu Głównego Związku Podhalan Maciejem
Motorem-Grelokiem i prezesem Bielakiem wręczała medale i dyplomy
zwycięzcom.
W konkurencji oldboyów młodszych (roczniki 1959- 68) zwyciężył Jan Trybuła
– 4,03 minuty, II miejsce zajął Józef Rabski – 4,07 minuty, a III
Stanisław Kowalcze – 5,01 minuty. W konkurencji oldboyów nieco starszych
(1949-58) pierwszy na metę przybiegł Józef Konieczny (4,01 min.), drugi
był Franciszek Krupa (4,05 min.), a trzeci Franciszek Grobarczyk (4,19
min.). Mężczyźni biegali dwa okrążenia o łącznej długości ok. 1500m, a
kobiety jedno okrążenie. Z dwóch startujących pań lepsza okazała się
Cecylia Rusnak (4.10 min.).
- Ten bieg organizowaliśmy w ostatniej chwili, zależało nam, aby odbył się
w rocznicę śmierci Jaśka – powiedział nam Stanisław Rusnak. – W przyszłym
roku nadamy mu bardziej masowy charakter, zapraszając do udziału nie tylko
weteranów narciarskich tras ale także młodzież.
- Bardzo bałam się przyjechać na to miejsce, gdzie zginął mój mąż –
powiedziała pani Lubomira. – Że powrócą koszmarne wspomnienia. Ale ci
ludzie okazali się tak mili, kulturalni i sympatyczni, że poczułam się
wśród nich bardzo dobrze, jak wśród prawdziwych przyjaciół."
Foto-relacja (zdjęcia Piotr Kuczaj
piotr.kuczaj@neostrada.pl):
|