(21.01.2009)
Henryk Urbanowski:
"Im starsze „Majeranki”, a skończyły już 4 lata, tym większego
rozmachu nabierają opłatkowo-noworoczne spotkania organizowane przez
Stowarzyszenie Miłośników Kultury Ludowej.
W tym roku program oszołamiał różnorodnością, a i gości zjechało co nie
miara. Bite dwie górne sale „Siwego Dymu”. Trzech księży – Paweł Skowron z
Chabówki, Tadeusz Gleń z Ponic i prałat Józef Kapcia, proboszcz parafii
św. Teresy z Rabki-Zdroju. Do tego zastępca burmistrza Robert Wójciak,
dwoje radnych (Małgorzata Żaczek, Mieczysław Pukalski), dwoje sołtysów
(Katarzyna Pukalska z Ponic i Jacek Zębal z Chabówki), dyrektor Muzeum im.
Wł. Orkana Dominika Wachałowicz-Kiersztyn, kwiat rabczańskiego biznesu
(sponsorzy), obie matki rodów – Zofia Majerczyk i Barbara Pintscher…
Jednak największą sensację wywołało pojawienie się ciotki Bułeckuli z
Zakopanego, jak zwykle z fraucymerem. Podhalańska celebrytka pani Zofia
Karpiel-Bułecka nie ukrywa, że jest po siedemdziesiątce, ba, jest dumna,
że w tym wieku szusuje jeszcze na nartach w Dolomitach, tym razem
zaskoczyła zmianą imageu, co sprawiło, że wielu znajomych jej nie poznało.
Odmłodniała o 10 -15 lat. I zaraz zaczęły się ploteczki, jak ona to
zrobiła. Zmienił także image dyktator góralskiej mody Andrzej Siekierka,
który obciął kitkę i włos na czubku głowy lakierem nastroszył, układając
go w fale. Tak się teraz kaszle pod Tatrami.
Po modlitwie, opłatku błogosławionym przez ks. Pawła i odśpiewaniu „Wśród
nocnej ciszy” nastąpiły podziękowania dla najbardziej ofiarnych członków
SMKL. Wielu z nich otrzymało pamiątkowe obrazki na szkle autorstwa Marty
Walczak-Stasiowskiej która z Zakopanego też zjechała. Odpalono fajerwerki
na torcie przygotowanym na czwarte urodziny „Majeranków”, który dzieciaki
uprowadziły na górę i błyskawicznie spałaszowały. Dorośli tymczasem
zaatakowali stół szwedzki, jak nasi kiedyś Szweda pod Kircholmem. A było
na nim smakołyków co nie miara – i pierogi z nadzieniem rozmaitym, i
gołąbki z grzybami, i kluska na kiju ze skwarkami a do tego wybór wędlin,
mięs, sałatek, goloneczki, kapusta z grochem. Wszystko bardzo smaczne.
Który z artystów nie marzyłby o takim wypasie na wernisażu? A przytrafiło
się to Kasi Majerczyk (córce Doroty i Piotra) i Marcinowi Czyszczoniowi z
Ponic. Tego dnia (18 stycznia) na ścianach „Siwego Dymu” pojawiły się ich
wystawy. Kasia pokazała zbiór fotografii inspirowanych pracami czeskiego
artysty Karola Plicki, będącym próbą rekonstrukcji dziecięcych zabaw z lat
20, 30 XX wieku, do których pozowało jej rodzeństwo i inne dzieciaki z
„Majeranków”. Pisaliśmy już o tej wystawie, kiedy jej część pokazywana
była w Rabie Wyżnej. Z kolei Marcin, wszechstronnie uzdolniony absolwent
Kenarówki zaprezentował swoje rysunki, szkice i obrazy wykonywane różnymi
technikami w stylu XIX-wiecznych fascynacji dzikimi góralami tatrzańskimi,
zbójnikami. Bardzo romantyczne, wręcz „gotyckie” są te rysunki.
Kolejną sensacją był występ zespołu „Kliszczaki” z Tokarni. Niby to nasi
sąsiedzi, a że oczy i uszy mamy zwrócone na Podhale, wielu nie wie, kto za
miedzą siedzi. A Kliszczacy to odłam górek babiogórskich, zamieszkujących
okolice Pcimia, Tokarni, Jordanowa, Naprawy. Stroje mają podobne do
góralskich, ale muzykę taką bardziej krakowską. Ich koncert rozruszał
towarzystwo. Zaczęły się tańce i solowe występy. Śpiewały raz jeszcze
„Majeranki”, które dorobiły się własnego hymnu (są w nim słowa o zapachu
majeranku na ganku), solo Doroty Majerczyk (ma głos!) i jej córka Kasia (w
repertuarze słowackim i węgierskim). A przygrywała im nowa formacja Kuby
Rusieckiego „4 for band”."
Foto-relacja (zdjęcia Piotr Kuczaj
piotr.kuczaj@neostrada.pl):
|