(03.03.2008)
Wojciech Szatkowski:
"W
górach panowa³y tego dnia prawie tropikalne upa³y. By³o ciep³o, miejscami
bardzo ciep³o, ca³kiem nieprzyzwoicie jak na luty ciep³o… zupe³nie jak w
firnowym maju.
Dlatego zgodnie z
Maækiem stwierdzili¶my, ¿e to by³a prawdziwie majowa wycieczka narciarska,
odbyta w (niby) zimowym lutym. Rano by³o ju¿ z plus 5, wy¿ej w po³udnie
by³o jeszcze cieplej, ocieplenie klimatu, cy cosi takiego:) Mimo
panuj±cego wszêdobylskiego ciep³a uda³o siê nam wej¶æ na ³adny szczyt w
g³ównej grani Tatr… nazwijmy go X. Na tyle ³adny, ¿e warto by³o pi±æ siê
nañ ponad 5 godzin do góry. By³y podej¶cia na fokach (Maciej jak zwykle na
przedzie), potem bicie stopni, podej¶cie w rakach po „betonie”- czyli
twardym ¶niegu, które kosztowa³o mnie schodzenie po spad³± nartê ok. 300 m
w dó³ i wreszcie podej¶cie w pe³nym s³oñcu na szczyt, w wietrze o sile ok.
60 km/h. No i wreszcie ulubiona czê¶æ wycieczki, czyli zjazd, cudowne
bujanie po ¶niegach nieco miêkkich i po… lodzie a tak¿e stwardnia³ym
¶niegu (g³ównie po stronie pó³nocnej). Potem by³ zjazd w zupe³nie
rozmiêk³ej kaszy w dolnej czê¶ci polany i typowe dla turysty tatrzañskiego
wygary, czyli le¿enie bykiem do s³oñca i dyskusje. O czym? No o górach.
Dla nas te góry s± jak narkotyk, wci±gaj± w pewny rodzaj gry, w której
elementem zasadniczym s± one same, narty, no i my – wierni mi³o¶nicy ich
piêkna. Wszystkie te elementy, w po³±czeniu ze znakomitym towarzystwem
Maæka, ciep³± herbat±, smakuj±c± na tej wysoko¶ci naprawdê pysznie,
spowodowa³y, ¿e dla nas obu by³a to my¶lê najbardziej udana wycieczka
narciarska w tym sezonie (na razie). Planujemy ju¿ oczywi¶cie nastêpne,
ciekawe czy pozostawi± w nas taki sam ³adunek pozytywnej energii co ta,
któr± pokazuj± poni¿ej opublikowane zdjêcia – nied³ugo zobaczymy".
Foto-relacja (zdjêcia Maciej Bielawski):
Foto-relacja (zdjêcia Wojciech Szatkowski):
|