(19.12.2005)
Wojciech Szatkowski: "Na Podhalu i w Tatrach
wielkość spodziewanych opadów w nocy z piątku na sobotę wynosi ok. 40 cm”
- taką smarującą miodem serce narciarza informację usłyszałem w
wieczornych „Wiadomościach” w piątek 16 grudnia. Łapię za telefon i na 4.
rano umawiamy się z Wieśkiem, którzy zamierza tego dnia wypróbować po raz
pierwszy swoje nowe buty do skialpinizmu „Skarpa” F 1. Szykuje się ciekawe
rozpoczęcie sezonu ski-turowego w Tatrach.
Puch, puszek, marzenie na jawie. Przypomina się fragment „W stronę
Pysznej”, dotyczący tego jednego z ulubionych śniegów – puchu.- Idealny
śnieg zimowy, puch – też miewa kaprysy. Zbyt wiele puchu na zboczu pachnie
lawiną., a torowanie w świeżym, nie uleżałym puchu, szczególnie przy
dłuższej wycieczce, wymaga siły Herkulesa i cierpliwości
świętego…Niestety, bardzo rzadko pojawia się w Tatrach szeleszczący
kuzynek puchu, błyskotliwy boraks, śliczny śnieg z gwiazdek zmrożonych
powstały, gdy mróz ciężką mgłę górską osadzi sprowadzając słońce...Te dwa
gatunki należą do rodziny śniegów łaskawie usposobionych dla łydek
narciarza- tak pisali o puszku Wanda Gentil-Tippenhauer i Stanisław
Zieliński. O 3 rano budzik wyrywa mnie ze snu. Tradycyjnie: kawa dobrze
osłodzona (po polsku), buty, narty na ramię, aparat do plecaka i o 4
spotykamy się z Wieśkiem. W nocy spadło rzeczywiście grubo ponad 30 cm.
Wokół nas biel, a z nieba dalej sypie się gęsty biały puch. Startujemy z
Kir, na drodze do schroniska ponad 25 cm śniegu i postanawiamy zmienić
trasę wycieczki na zjazd z Kucej, wznoszącej się nad Doliną Lejową. Szybko
osiągamy Polanę Przysłop Kominiarski, tam śniegu wydaje się być jeszcze
więcej, następnie na fokach zjeżdżamy do Lejowej. Miejscami nawiało ponad
50 cm puchu! Ponieważ Wiesiek prowadził pod górę, to ja „toruję” w 30-cm
puchu aż do Polany Huty. Tam rozpoczynamy podejście długą Polaną
Jaworzynką Lejową, gdzie ongiś jeden z zakopiańskich klubów miał swój
wyciąg narciarski, klasyczną wyrwirączkę. Po kilku długich zakosach
dochodzimy do mocno przewiewnego szałasu (ach te „obiekty zabytkowe” w
stanie rozsypki). Siadamy w nartach w szałasie - leje się gorąca herbata.
Idziemy dalej, na świerkach okiść, jest bajkowo jak w baśniach Jana
Christiana Andersena. Przechodzimy przez Polanę Kucą, i dalej stromym
lasem na Siodło Lejowe aż do miejsca, gdzie wiatr szumi już coraz
głośniej. Kiedyś stał tu szałas pasterski. Przepinka fok, ruszamy w dół. W
głębokim puchu kręci się niebiańsko, pogoda na chwilę poprawia się. Na
polanie skręty w puchu prawie po kolana, pierwsze w tym sezonie! Potem
jeszcze torowanie Lejową i przez Biały Potok i dochodzimy do
pozostawionego w Kirach auta. Dzięki pomocy biathlonistów i red. Czesława
Fludera wypychamy wieśkowego „Volkswagena” z zaspy i wracamy do
Zakopanego, wielce zadowoleni z tego, że otwarliśmy w ten sposób nowy
sezon ski – turowy! I to w bajecznym puchu…".
Foto-relacja
(zdjęcia Wojciech Szatkowski i Wiesław Kowalski):
|