(03.03.2008)
Henryk Urbanowski: "Po niezliczonych latach
eksploatacji starego programu Góralski Kabaret „Truteń” postanowił
całkowicie odświeżyć repertuar.
Nowy program, tak jak poprzedni, napisała Stara Pszczoła, czyli Wanda
Czubernatowa.
- Będzie nosił tytuł „Józek z młaki”, co po czesku brzmi „Joźik z baźin” i
po raz pierwszy zostanie wypróbowany na żywym organizmie ludności gminy
Raba Wyżna 29 marca br. – powiedział nam nowy szef kabaretu Grzegorz
Bochnak . Tej światowej prapremierze „Józka z młaki” towarzyszyć będzie
promocja nowej książki Wandy Czubernatowej „Góralskie jadło na co dzień i
od święta” wypuszczonej przez największego na świecie wydawcę Bertelsmanna,
posiadającego oddziały w 160 krajach w Polsce – „Świat książki”. –
Będziemy towarzyszyć naszej Autorce – dodał Bochnak – również podczas
promocji jej książki w Rabce (kwiecień), Zakopanem (10 maja „U Wnuka”) i
Niedźwiedziu (25 maja).
- I na tym zakończymy naszą działalność charytatywną i zabieramy się do
zarabiania pieniędzy, bo koledzy napłodzili ostatnio dzieci, które rosną i
coraz głośniej wołają jeść – wtrącił poprzedni szef kabaretu Mateusz
Papierz.
Gwoździem programu będzie tytułowa piosenka „Józek z młaki” napisana w
gwarze górali bagiennych z okolic Trutego i opowiadająca o babożercy
Józku, który po stażu erotycznym u wójtowej (zgadnijcie której) postanowił
zostać prezydentem. SA w niej takie słowa:
„Józek z młaki już nie molestuje
Józek z młaki stadiony buduje
Co spipcyły nieudolne rządy
Józek z młaki ponaprawiać zdąży”
- Spodziewamy się, że przebojem może stać się również tekst ”Gdy gazda w
gaz da”. Łatwy w odbiorze, składa się z dającej efekt komicznej kaskady
podobnie brzmiących słów, ale jest bardzo trudny do nauczenia się na
pamięć – dodaje Stanisław Sularz – chyba będziemy przez jakiś czas musieli
posługiwać się ściągawkami. W nowym programie w znacznie większym stopniu
niż dotychczas eksploatowany będzie komiczny talent Grzegorza Bochnaka.
Paweł Czech z kamienną twarzą Bustera Keatona będzie natomiast wywoływał
salwy śmiechu nowymi skrzypcami elektrycznymi, które swym wyglądem
nawiązują do symbolu dolara – dwukrotnie przekreślonej litery S . A że są
czarne i politurę mają taką jakąś trumienną, dobrze oddają aktualny stan
amerykańskie waluty.
- A ugodzimy się na granie i śpiewanie, jak dotychczas, za bułkę – dodaje
Krzysztof Gocał – Tak Polacy ze stanu Illinois nazywają zwitek dolarów
grubości hot-doga lub bagietki. Z tą różnicą, że od dolarów już odejdziemy
i przerzucimy się na prawdziwsze dutki."
Foto-relacja (zdjęcia Piotr Kuczaj
piotr.kuczaj@neostrada.pl):
|