(30.04.2005)
Wojciech Szatkowski: „Koroną turystyki zimowej jest
narciarska wyrypa. Właśnie wyrypa, a nie wycieczka. Na wycieczce
wiadomo z góry, tędy, siędy, o tej godzinie wymarsz, a o tamtej nocleg.
Urok wyrypy polega na tym, że wiesz tylko jedno: skąd wychodzisz i dokąd
chcesz dotrzeć. Czy cel osiągniesz, gdzie będziesz nocował i na którym
boku – o tym dowiesz się później, gdy wrócisz do domu. Nie jesteś pewien
nawet marszruty. Tysiące przeszkód mogą ci stanąć na drodze i w rezultacie
pójdziesz zupełnie innym szlakiem. Ani ty, ani najbardziej doświadczony z
twoich towarzyszy nie jesteście w stanie przewidzieć rozwoju wypadków. Z
własnej nieprzymuszonej woli będziesz się pchał w gardło trudnościom,
będziesz borykał się z wiatrem, kurniawą, mgłą i lodem. Będziesz z sercem
struchlałym obchodził drzemiące lawiny, będziesz na czworakach gramolił
się na przełęcz i pichcił strawę w ciemnym od dymu szałasie. I co
najważniejsze, będziesz tym wszystkim zachwycony” (W.G. Tippenhauer, S.
Zieliński, W stronę Pysznej).
To wszystko prawda. Wiosenny długi dzień sprzyja wyrypom, chociaż tak
naprawdę to naszą wycieczkę można nazwać „wyrypką”, gdyż już o 12 byłem w
domu. Niemniej jednak zaliczyliśmy ponad 10 km trasy, szczyt Beskidu,
Przełęcz Karb, Halę Gąsienicową i zjazd Wściekłymi Wężami do Doliny
Jaworzynki – całkiem nieźle jak na połówkę pięknego kwietniowego dnia.
Szkoda, że tylko połówkę...
Rankiem spotykam się z Wieśkiem i Leszkiem i jedziemy, jeszcze ciemną
nocą, do Kuźnic. Celem pierwszego podejścia jest Beskid. Idzie się dobrze,
mimo iż organizm jeszcze domaga się snu. Po drodze z naszej trójki odpada
niespodziewanie Leszek, którego buty mocno obtarły i nie da rady iść
dalej. Wiesiek daje mu komórkę, by zadzwonił z Kuźnic. Po ok. 20 minutach
Leszek zadzwonił, więc wszystko było OK. A my pniemy się w górę. Wchodzimy
w słońcu na Beskid. Z Beskidu jazda jak z bajki: śnieg wyśmienity, jest
ok. 5 cm przewianego puchu, tzw. gipsu, na twardym, więc skręty wychodzą
znakomicie. Wiesiek kręci mój zjazd z wierzchołka Beskidu, potem dojeżdża
do mnie i role się odwracają. Otoczenie Hali Gąsienicowej robi ogromne
wrażenie. Góry zalane śniegiem, jak nigdy. Tak pięknej, śnieżnej zimy nie
było w Tatrach od lat. Zjeżdżamy na Stawki Gąsienicowe. Wokół nas biel,
biel i jeszcze raz biel. Po raz drugi zakładamy foki i kierujemy się na
Przełęcz Karb. Po drodze widać ślady po zawodach Piotra Malinowskiego,
mnóstwo ludzi tędy zjechało. Idzie się wspaniale, a Wiesiek prawie wbiega
na Karb (co zresztą udało mi się sfilmować). Z Karbu w dole widać wielką
biała plamę. To Czarny Staw Gąsienicowy. Pięknie widać stąd Kościelec i
Świnicę. Pakujemy foki do plecaka i ja pierwszy ruszam w dół: najpierw ok.
5 metrów ześlizgiem, bo jest za wąsko na skręty, a potem skrętami z
obskoku w dół. Za mną rusza Wiesiek. Zjazd jak z bajki. Na dole przy
Stawie kolejne zdjęcia i filmy. Jak kremówka wadowicka smakuje świetny
zjazd z moreny Czarnego Stawu na Halę. Tam chwilka odpoczynku i dalejże na
Karczmisko i do Przełęczy między Kopami, gdzie szukujemy się ostatniego
dzisiaj zjazdu słynnymi Wściekłymi Wężami. Przypinamy narty i ruszamy
wąskim terenem w dół, po rozjeżdżonym śniegu i zamarzniętych grudach
jedzie się „znakomicie”. Wywijam ładnego orła po jednym z pierwszych
skrętów. Na dole jeszcze czeka nas wiosenne szukanie śniegu, jedziemy raz
po jednej a raz po drugiej stronie potoku i wreszcie koniec... Nie ma
rady. Trzeba ściągnąć narty, zarzucić je na ramię i zejść do Kuźnic. Na
odchodne jeszcze rzut oka na piękne otoczenie Doliny Jaworzynki i... to
już koniec naszej wyrypki. „Szlaki narciarskich wyryp prowadziły w różne
strony Tatr. We wspomnieniach powraca się najchętniej na szlaki Tatr
Zachodnich. Wystarczy przymknąć oczy, żeby zobaczyć masyw Rohaczy
przystrojony nawisami, Starorobociński, Kończystą i Salatyński wynurzający
się zza mgły. Przypomina się bajkowy zjazd z Wołowca i sok malinowy –
specjalność tamtych stron – w schronisku u wylotu doliny...” (W. Gentil
Tippenhauer, S. Zieliński, W stronę Pysznej)...
Foto-relacja
(zdjęcia Wiesław Kowalski i Wojciech Szatkowski):
|