(07.02.2006)
Wojciech Szatkowski: "W przewodniku narciarskim
Józia Oppenheima z 1936 r. czytamy, że tereny narciarskie Hali Tomanowej i
Przełęczy Omanowej to znakomity teren narciarski. Stoimy na
wygodnem siodle szerokiej Przełęczy, u stóp której biegnie w dół szeroki
żleb. Czeka nas piękny zjazd. Prosto w dół, dnem żlebu, albo lewem czy
prawem jego zboczem, coraz łagodniej opadamy ku szerokim polom śnieżnej
Hali Tomanowej Wyżniej. Przy dobrym śniegu pędzimy pełnym gazem do
widocznego w dole, poza szałasami, lasu.
Tyle przewodnik z 1936 r. Zmieniły się trochę te góry, na Tomanowej nie ma
już szałasów, nie ma skrótu na Pyszną…Rankiem 5 lutego w ponad 16
stopniowym mrozie podchodzimy Dolina Kościeliską. Szczególnie zimno jest w
pobliżu potoków, gdzie temperatura spadała nawet poniżej minus 20 stopni.
Wychodzimy długimi zakosami na Halę Tomanową Wyżnią, i dalej na Przełęcz.
Fotografujemy, odklejamy foki i dalejże w dół. Jazda w puchu smaruje
miodem serce narciarza, dalej pędzimy stromym holwegiem Tomanowej aż do
drogi Doliną Kościeliską, wpadamy na herbatę do schroniska i docieramy na
Kiry, z których o godzinie 5.45 wyruszyliśmy w góry…".
Foto-relacja (zdjęcia Maciej Bielawski,
Wiesław Kowalski i Wojciech Szatkowski):
|