(21.07.2008)
Maciej Bętkowski: „Rozpoczęliśmy Pielgrzymkę z
Giewontu na Jasną Górę. Gdy w zeszłym roku 19 sierpnia zakończyła
się I Piesza Pielgrzymka Góralska z Giewontu, z Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej
na Krzeptówkach do Swarzewa do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polskiego
Morza i na Hel, uczestnicy pielgrzymki umawiali się, że za rok znowu się
spotkają na 27 Pieszej Pielgrzymce Góralskiej na Jasną Górę do matki
Boskiej Częstochowskiej Królowej Polski. Rok szybko minął i 21 lipca,
podobnie jak w zeszłym roku o godz. 8-ej, zebraliśmy się w Kuźnicach, żeby
pójść na Giewont i przy Krzyżu odmówić modlitwę Anioł Pański. Pogoda nie
sprzyjała takiej wędrówce. W nocy padał duży deszcz. Padało też rano i
było ślisko. Dlatego prawdopodobnie zebrała się nas w Kuźnicach niewielka
grupka tylko 7 osób, z których 6 uczestniczyło w Pielgrzymce z Giewontu na
Hel; Wanda Sadłoń i Antonina Walczak z Kościeliska, Janina
Gąsienica-Marcinowska z Zakopanego, Wanda Gruszecka ze Świnoujścia,
Stanisław Żukowski z Nowego Targu, Bronisław Dżugan z Wrocławia i Maciej
Bętkowski z Kościeliska. Wspierali nas ratownicy TOPR, którzy przyszli też
o 8-ej na zbiórkę; Rafał Guziak i
Andrzej Masarek, którzy przyszli o 8 na zbiórkę, za co byliśmy im bardzo
wdzięczni. Postanowiliśmy, że idziemy najpierw do pustelni Św. Brata
Alberta, pomodlić się w kaplicy, podobnie jak w zeszłym roku w intencji
pomyślnej pielgrzymki i w intencjach, z którymi na pielgrzymkę idziemy. Po
modlitwie w Kaplicy wstąpiliśmy do chatki, w której mieszkał Brat Albert,
gdy przebywał w pustelni i tam bardzo interesująco o życiu i działalności
Brata Alberta opowiadała siostra albertynka.
Gdy wyszliśmy z pustelni deszcz przestał padać i po krótkiej dyskusji
„iść, czy nie iść na Giewont” w demokratycznym głosowaniu wszyscy
zdecydowali się by iść. Idąc modliliśmy się odmawiając różaniec i wtedy
przez telefon dowiedzieliśmy się, że gdy byliśmy w pustelni wyprzedzili
nas ks. Marcin Grzyb SAC i kleryk Artur Gryzło i już podchodzą szlakiem na
Giewont „goniąc nas”, minąwszy schronisko na Hali Kondratowej.
Postanowiliśmy, że będziemy wychodzić na Giewont w dwóch oddzielnych
grupach, bo deszcz zaczął znowu padać i wiać zimny wiatr. Nie było sensu,
aby na nas czekali. Na końcu dzisiejszej pielgrzymki okazało się jak
słuszna to była decyzja. Podchodzenie w deszczu i wietrze było trudne. O
godzinie 12-tej byliśmy na Wyżniej Przełęczy Kondrackiej. Odmówiliśmy
modlitwę Anioł Pański i zaczęliśmy podchodzić na szczyt Giewontu. Na
szczycie byliśmy o godz. 12.25. Jeszcze raz odmówiliśmy modlitwę Anioł
Pański przy Krzyżu i modliliśmy się w intencjach, z którymi tu
przyszliśmy. Zrobiliśmy też pamiątkowe zdjęcia, chociaż pogoda; deszcz,
wiatr i mgła, robieniu zdjęć nie sprzyjała. Każdy, kto był na Giewoncie
wie, że trudniej jest tam schodzić niż w wchodzić. Schodziliśmy ostrożnie,
tak jak w takich sytuacjach schodzi się w trudnych warunkach górskich.
Czasami turystów wracających z Giewontu znajomi pytają czy było ciężko?
Gdyby nas ktoś spytał moglibyśmy chyba odpowiedzieć - nie było ciężko,
było bardzo ciężko. Ale nikt z nas nie uległ żadnemu wypadkowi i jesteśmy
przekonani o tym, że przeszliśmy naszą trudną trasę pielgrzymkową z pomocą
Opatrzności Bożej i Św. P. ks. Mirosław Drozdek z Nieba opiekował się nad
nami.
Do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach dotarliśmy o 16-tej.
I teraz okazało się, że bardzo dobrze, że ks. Marcin Grzyb i kleryk Artur
Gryzło nie czekali na nas na Giewoncie, a czekali na nas w Sanktuarium, bo
tu poczęstowali nas gorącą herbatą i kawą z wyśmienitymi ciastkami.
22 lipca po Mszy Św. o godz. 12-tej wyruszamy na Bachledówkę, a pojutrze
po Mszy Świętej o 9-tej na Bachledówce pielgrzymujemy do Częstochowy. Zapraszamy
wszystkich, kto tylko może niech rusza z nami na pielgrzymkowy szlak, na
27 Pieszą Pielgrzymkę Góralską na Jasną Górę".
Foto-relacja (zdjęcia Maciej Bętkowski):
|