(10.09.2007)
Wojciech Szatkowski:
Mieczysław Król-Łęgowski (ur. W 1951 r.) w swoim
domu na Bachledach w Zakopanem chce stworzyć coś w rodzaju Muzeum Sportu i
Narciarstwa i zorganizować ekspozycję pokazującą już ponad 100-letnią
historię sportów zimowych na Podhalu i w Tatrach Polskich, a głównie
zaprezentować swoją przebogatą kolekcję nart. Ma już bowiem ok. 140
par nart w swoich zbiorach, w tym wiele obiektów o dużej wartości
kolekcjonerskiej. Takiej kolekcji nie powstydziłoby się żadne muzeum
narciarstwa na świecie, nawet to najstarsze – zlokalizowane obok progu
skoczni narciarskiej w Holmenkollen, w stolicy Norwegii Oslo. Sam
Mieczysław Król-Łęgowski zimą często jest widywany na starych nartach w
różnych pokazach i zawodach. To jego pasja, wskrzesić dawny świat
drewnianych nart. – Moje wszystkie narty jeżdżą – mówi z nieukrywaną dumą.
W dwóch pokojach na parterze i w piwnicy swojego domu prezentuje
najbardziej wartościowe deski ze swojej kolekcji: skokówki z lat 20.,
skokówki z Minnesoty w Stanach Zjednoczonych (ciekawe swoją drogą jak one
trafiły do Zakopanego?), narty ze słynnych przedwojennych polskich
wytwórni nart Bujaka, Zubka, braci Schiele, Łuszczka, Fadena, Lipowskiego
i Bracha (wszystkie zlikwidowane przez władze komunistyczne po wojnie –
przyp. W.S), narty z lat wojny na których żołnierze niemieckiego
Grenzschutzu ścigali polskich kurierów tatrzańskich (te narty były
pomalowane na biało z zielonym pasem biegnącym wzdłuż). Łęgowski posiada
przeglądową i reprezentatywną kolekcję nart skokowych od lat 20., poprzez
lata 30, powojenne drewniane „Turnie”, słynne enerdowskie skokówki „Poppa”
(skakał na takich nartach zakopiańczyk, mistrz olimpijski Wojciech
Fortuna), czy narty skokowe na których reprezentował barwy Polski słynny
skoczek z Zębu, olimpijczyk 1976, 1980 - Stanisław Bobak, i współczesne
nam narty skokowe. W Mietkowym Muzeum niedawno był gościem nasz mistrz nad
mistrzami, Adam Małysz i z prawdziwą przyjemnością oglądnął tę kolekcję, a
na koniec zwiedzania podpisał się na „Elanach”. Ta niesamowita kolekcja to
nie tylko narty skokowe. Tak samo można oglądać kilkanaście rodzajów nart
biegowych, począwszy od hikorowych biegówek Bujaka, czy Zubka, poprzez
świetne narty z wytwórni Esko Järvinena w Finlandii, także biegówki, które
ofiarowała mu była zawodniczka AZS Stanisława Pradziad (na nich
startowała), metalowe włoskie biegówki „Rotefella”, i współczesne nam
plastikowe narty biegowe. Posiada także bogaty zbiór nart zjazdowych, a
ponadto kijków narciarskich od „bambusa” (kija alpejskiego), poprzez kijki
tonkinowe, bambusowe, łyżew, sanek sportowych i wszelakiego drobniejszego
sprzętu, związanego z „białym szaleństwem” (jak foki, plecaki, czekany,
liny, haki itd.). Do tego smary, odznaki sportowe a także bogata kolekcja
zdjęć różnych zawodników, związanych z historią polskiego narciarstwa.
Swoistą ozdobą Muzeum są kute, metalowe rzeźby, które sam wykonał. Wiele z
nich przedstawia narciarzy: Fortunę, Ałusia Bachledę, Łuszczka, Fortunę,
czy trenera biegaczy Janusza Kobylańskiego. Powiedziałbym, że jak na
jednego człowieka, i to przecież schorowanego (Mietek jest poważnie chory,
ale narciarska pasja napędza niesłychanie mocno jego działanie), zrobił
już bardzo wiele i pracuje nadal. Ostatnio zajął się opracowywaniem
swojego zbioru nart. Fotografuje je, opisuje fachowo, a stał się już
znawcą jeśli chodzi o narty drewniane, o czym mogłem się wielokrotnie
przekonać.
Ostatnie nabytki? To narty z wiązaniami biegowymi „Bror With” (norweskie),
z lat 20., narty z wytwórni Stanisława Zubka (słynne w całej Polsce „zubki”)
oraz kolekcja zdjęć poświęconych karierze sportowej znanego skoczka,
reprezentanta Polski – Janusza Zalotyńskiego. Pracuje nadal, bo praca i
codzienne obcowanie z nartami to więcej niż tylko praca. Gdy widzi nową
parę nart, to oczy aż błyszczą mu się z radości. Szuka ich wszędzie, gdzie
się da, po strychach i stryszkach całego Podhala. – Jedną z par
wyciągnąłem z kurnik. Były bardzo zniszczone i brudne, ale po długich
staraniach udało mi się je odrestaurować – wspomina. Pewną parę nart
wyszperałem w górskim szałasie. Były przesiąknięte dymem, dosłownie
uwędzone. Podejrzewam, ze pochodzą z wytwórni Kazimierza Schielego i
pomagały kurierom tatrzańskim przedostać się przez Tatry na Węgry –
opowiada. Odwiedza dawnych zawodników, szuka, telefonuje i wymienia się z
innymi kolekcjonerami. – Nieraz się zdarza, że środek lata, a ja z nartami
po Krupówkach lecę – uśmiecha się Łęgowski. Teraz pracuje nad otwarciem
swojego muzeum. Na razie prace trwają i muzeum nie jest jeszcze otwarte.
Ale może już niedługo...
Żal mu tylko tego, że do dzisiaj nikt w Zakopanem poważnie nie myśli o
Muzeum Sportu i Narciarstwa. – Kolejne władze nie traktują tego tematu
poważnie. Owszem, kiedy zbliżają się wybory, wtedy jest wielu, którzy mnie
odwiedzają i wiele obiecują, ale jak przyjdzie do konkretnych działań, to
wtedy pozostaję sam. Pomagają mi ludzie dobrej woli, tacy zapaleńcy jak
ja: Wojtek Szatkowski, Marek Zaniewski, zawodnicy – twierdzi. Istotnie,
sprawa powstania w Zakopanem Muzeum Sportu i Turystyki jest już od wielu
lat podejmowana, ale i nie dokończona. Projekt stworzył Wojciech
Szatkowski w oparciu o zbiory Muzeum Tatrzańskiego i właśnie kolekcję
Króla-Łęgowskiego. Mówiono o tym w mediach, były wystawy i prelekcje, ale
sprawa jakby stanęła. Stało się tak dlatego, że jednak poprzednie dwie
ekipy rządzące Zakopanem, jak i obecna władza, nie potrafiły i nie
potrafią jak na razie sprostać temu wyzwaniu i podjąć „rękawicę”. No może
nie do końca, gdyż sporo było obietnic, powstanie Muzeum Sportu i
Turystyki włączono nawet do strategii rozwoju miasta Zakopanego (na
papierze Muzeum Sportu i Narciarstwa funkcjonuje już w planach od ok. 5
lat, ciekawe jak długo jeszcze?), ale nic poza tym. Ostatnio także upadła
szansa na powstanie takiej placówki w budynku „spichlerza” w Kuźnicach.
Pozostała więc tylko praca entuzjastów narciarstwa: Łegowskiego i
Szatkowskiego, i nadzieja, że być może niedługo Zakopane doczeka się
powstania tej placówki. – My z Wojtkiem cały czas pracujemy i wiemy o co
walczymy i do czego dążymy. Dobrze by było, by ci którzy rządzą tym
miastem, mówię o Zakopanem też wiedzieli i wsparli nasze dążenia –
tłumaczy Mieczysław Król-Łęgowski. Muzeum Sportu i narciarstwa powstanie
więc w Zakopanem. Tylko kiedy? O odpowiedź trzeba zapytać urzędników i ich
rozliczać z rzucanych przynajmniej na razie na wiatr obietnicach o tym, że
w Zakopanem powstanie z prawdziwego zdarzenia muzeum „białego szaleństwa i
sportu”. Na razie, kto ciekaw może zaglądnąć na Bachledy i oglądnąć
wspaniałą kolekcję Mieczysława Króla-Łęgowskiego".
Kontakt do Mieczysława Króla-Łęgowskiego: Zakopane, ul. Bachledy 17 a,
tel. 0 –18 20 68 232.
Foto-relacja (zdjęcia Wojciech Szatkowski):
|