(22.10.2008)
Szymon Kocel:
Gdyby ktoś powiedział Mu kilka lat temu, że
znajdzie się w czołówce zawodników łyżwiarstwa szybkiego w Polsce, że
będzie zdobywał tytuły mistrzowskie tak w drużynie, jak i indywidualnie,
że będzie brał udział w międzynarodowych zawodach, to z pewnością
uśmiechnąłby się i w swojej ogromnej skromności podziękowałby za wiarę w
Jego możliwości.
Obecnie jest zawodnikiem AZS AWF Zakopane, a przy tym studentem trzeciego
roku na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Trenuje pod okiem
znakomitego trenera – Pana Eligiusza Grabowskiego, który każdego dnia
wszczepia w Niego miłość do łyżwiarstwa szybkiego i motywuje w tym, jakże
trudnym i wymagającym poświęceń sporcie.
Urodził się 30 stycznia 1986 roku w Zakopanem, i to z tym miastem związał
swoje życie sportowe i osobiste.
Z
Dariuszem ”STANKIEM” Stanuchem rozmawiał Szymon Kocel – Wiceprezes
Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Oddział Zakopane.
Szymon Kocel:
Kim jest Dariusz Stanuch – dla znajomych ”STANEK”?
Dariusz Stanuch:
Nazywam się Dariusz Stanuch. Stanek, tak mówią na mnie znajomi. Urodziłem
się 30.01.1986r. w Zakopanem, gdzie obecnie mieszkam. Od 6 klasy szkoły
podstawowej rozpocząłem moją przygodę z łyżwiarstwem szybkim, która trwa
to dziś:)
S.K.:
Skromna odpowiedź. Powiedz, kim chciałeś zostać, zanim zostałeś
sportowcem?
D.S.:
Szczerze, to chyba nie zastanawiałem się nad tym zbytnio. Sport zawsze był
obecny w moim życiu. Wcześniej dużo malowałem i rysowałem, gdyż była to
również moja pasja, która poniekąd trwa do dziś.
S.K.: Dziś
bardzo dbasz o siebie. Zdrowo się odżywiasz, regularnie trenujesz.
Obserwując Cię widzę ile czasu i wysiłku poświęcasz dla sportu. Przyznaję,
że sam, o czym dobrze wiesz, motywuję się Twoim zapałem. Czy w
dzieciństwie miałeś taki właśnie zapał do pracy jak obecnie?
D.S.:
Staram się; jest to bardzo ważnym i nieodłącznym czynnikiem w drodze do
zamierzonego sukcesu. Wymaga to dużego poświęcenia, czasu i przede
wszystkim swojej własnej pracy. Bez tego nie ma mowy o zawodowym
trenowaniu.
S.K.:
Ukończyłeś Szkołę Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Jak wspominasz ten
okres Twojego życia? Pytam o to, bo wiem, że właśnie wtedy rozpoczęła się
Twoja prawdziwa przygoda z panczenami.
D.S.:
Szkoła Mistrzostwa Sportowego była dla mnie czymś więcej niż
zwykłą szkołą. Była w pewnym sensie moim życiem. Bardzo miło
wspominam czas, który tam spędziłem, atmosferę jaka tam panowała,
koleżanki i kolegów, których nigdy nie zapomnę. Spędziłem tam 6
lat (gimnazjum oraz liceum) i mogę śmiało powiedzieć, że SMS dała mi
warunki w kształceniu się z jednoczesnym uprawianiem mojej dyscypliny.
S.K.:
Sport jaki uprawiasz nie należy do najtańszych, no i nie jest aż tak
popularny w Polsce, jak chociażby skoki narciarskie; zgodzisz się ze mną?
D.S.:
Nie jest to sport bardzo tani ale na pewno nie należy do najdroższych. Co
do popularności… Skoki też nie były kiedyś tak popularne jak obecnie,
(zmienił je jeden człowiek) i wierze, że nadejdzie kiedyś taki czas że
będzie brakowało miejsca na lodowisku:) Dużo zależy od sukcesów sportowych
danej dyscypliny i mediów. W przeciwieństwie do skoków, na łyżwach każdy
może pojeździć;)
S.K.: Czy
będąc młodym sportowcem, jeszcze w szkole średniej, mogłeś liczyć na pomoc
różnych środowisk, mam tu na myśli stowarzyszenia, kluby, a nade wszystko
Urząd Miasta Zakopane, gdzie jak się orientuję przyznawane są stypendia
sportowe?
D.S.:
Klub oraz Szkoła MS zapewniały mi wszystko, co było potrzebne do
trenowania (sprzęt, pobyt na obozach, etc.); z Urzędu Miasta
natomiast otrzymywałem niewielkie stypendium, przyznawane według mnie
według śmiesznych kryteriów, nie zaś za prawdziwe osiągnięcia sportowe.
Tak jest do dziś.
S.K.:
Czego brakuje Ci w polskim łyżwiarstwie szybkim?
D.S.:
Przede wszystkim prawdziwej bazy do trenowania jakimi dysponuje obecny
świat. Jestem zmuszony bardzo często przebywać poza domem i krajem.
Możliwe, że nie długo to się zmieni, jak zakończy się budowa sztucznie
mrożonego toru w Zakopanem. Szkoda tylko, że tak długo trzeba było na to
wszystko czekać.
S.K.:
Należysz do klubu AZS AWF Zakopane. Zamieniłbyś ten klub na jakiś inny?
D.S.:
W klubie AZS Zakopane jestem od początku i nigdy nie zastanawiałem się o
jego zmianie. Jest mi w nim dobrze, choć wiele rzeczy można jeszcze
poprawić.
S.K.:
A czy zaplecze sportowe Zakopanego jest w pełni przystosowane do tego, by
w profesjonalnych warunkach uprawiać
łyżwiarstwo szybkie?
D.S.:
Tak jak powiedziałem już wcześniej, takich norm nie spełnia, ale może w
niedługim czasie będzie inaczej. Zakopane ma świetne warunki do uprawiania
tej dyscypliny i może konkurować z najlepszymi torami otwartymi w Europie
i na świecie! Warunki ma, ale to nie wystarczy, trzeba je jeszcze umieć
wykorzystać i stanąć między podziałami, zjednoczyć siły i wspólnie
pracować. W sporcie nie może być mowy o polityce i kłótni.
S.K.:
Która z nagród była dla Ciebie największym wyróżnieniem?
D.S.:
Sam nie wiem. Każda jest inna i na swój sposób cenna. Wszystkie medale,
które zdobyłem na Mistrzostwach Polski mają swoją wartość, szczególnie te
o kolorze złotym;)
S.K.:
Stawiasz sobie jakieś wymagania, podnosisz poprzeczkę odnośnie kolejnych
sezonów?
D.S.:
Tak, zawsze mam jakiś konkretny cel, do którego dążę i staram się go
wykonać. Jeżeli się nie uda, próbuje dalej, nie zrażam się porażkami, bo
one zawsze są, ale próbuję obrać inna drogę do celu. Między innymi dlatego
wciąż trenuję, bo się nie poddałem.
S.K.:
Sezon 2007/2008 można zaliczyć do udanych. Pokazałeś się z dobrej strony
zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej. Marzysz o pobiciu
jakiegoś rekordu?
D.S.:
W pierwszej kolejności swoich rekordów życiowych.
S.K.:
W jaki sposób skupiasz się przed startem? O czym wtedy myślisz?
D.S.:
Staram się skoncentrować, wyciszyć i zrobić to, co do mnie należy w jak
najlepszy sposób.
S.K.:
Sztucznie mrożony tor w Zakopanem. Wiele razy wspólnie o tym
przedsięwzięciu rozmawialiśmy, liczyliśmy ilość wbitych łopat pod jego
budowę. Jak skomentujesz fakt budowy tego obiektu?
D.S.:
Bardzo się cieszę z tego powodu i szczerze gratuluję, że po tylu latach
obietnic, starań w końcu się udało. Jest to bardzo ważne przedsięwzięcie
dla Polskiego Łyżwiarstwa. Ubolewam tylko, że tak długo musiało to trwać.
Większość moich kolegów i koleżanek z TEAMU nie doczekało tej chwili.
S.K.:
Można powiedzieć, że jeszcze nie jeden sezon będziesz startował w
zawodach. A czy zastanawiałeś się już, co chciałbyś robić po zakończeniu
kariery sportowca ? czynnego sportowca?
D.S.:
Taka chwila kiedyś nadejdzie, ale na razie nie chcę o tym myśleć. Teraz
skupiam się wyłącznie na sporcie i chciałbym kiedyś sobie powiedzieć
"zrobiłem wszystko w tym kierunku, na ile było mnie stać", abym później
nie żałował, że odpuściłem, bo czasu już nie cofnę.
S.K.:
Hipotetycznie. Załóżmy, że po zakończeniu studiów, kariery sportowej
zostajesz Dyrektorem Centralnego Ośrodka Sportu Ośrodka Przygotowań
Olimpijskich w Zakopanem. Jakie cele postawiłbyś przed sobą jako gospodarz
COS Zakopane?
D.S.:
Jeżeli by się tak stało, zaczął bym od modernizacji, budowy obiektów
sportowych. Na pewno priorytetem byłaby hala wielofunkcyjna. Walczyłbym o
to, by decydenci przeznaczali więcej środków na sport i obiekty sportowe,
a także uderzałbym w te miejsca, które są otwarte na współprace i chętne
do wspólnych przedsięwzięć. Kluczowym byłby jasny i przejrzysty system
szkolenia młodzieży i dostępność do obiektów sportowych. Nade wszystko
dialog, dialog i jeszcze raz dialog. Spokojna rozmowa z organizacjami,
związkami i władzami lokalnymi, by COS stanowił część naszego wspólnego
dorobku i był dumą dla Zakopanego, Polski i świata, bez ingerencji
polityki. To wszystko jest do zrobienia. Jeżdżąc po Polsce i świecie
obserwuję w jaki sposób modernizuje się i ulepsza zaplecze sportowe.
Często słabsze rozwojowo i o mniejszym sportowo potencjale miasta są
lepiej przystosowane do organizacji wielkich imprez sportowych niż
Zakopane. Niemniej wierzę, że Zakopane stanie się miastem z najlepszym
zapleczem sportowym, co bezpośrednio wpłynie na jego image i zwiększy
zainteresowanie nim.
S.K.:
Znamy się wiele lat i wiem jakim skromnym i naturalnych człowiekiem
jesteś. No ale pewnie zastanawiałeś się już kiedyś nad tym, jak to jest
być popularnym, rozpoznawanym. Zetknąłeś się już z przejawami
popularności? Co wtedy czujesz?
D.S.:
Myślę, że jest to zjawisko przyjemne i jeszcze bardziej motywuje do
dalszej pracy. Osobiście nie miałem jeszcze z tym dużo do czynienia, ale
miło było czasami poczytać o sobie w gazetach, na portalach
internetowych, gdzie relacjonowano to, co miało miejsce na zawodach i jak
sobie poradziłem.
S.K.:
Wychowałeś się w kochającej rodzinie. Zawsze mogłeś liczyć na wsparcie
najbliższych. Bynajmniej to nie sarkazm z mojej strony. Wiele razem
przeżyliśmy, często wspólnie wyjeżdżaliśmy. Byłeś, a raczej nadal jesteś
lektorem w Parafii Najświętszej Rodziny w Zakopanem, należysz do Ruchu
Światło – Życie, jeździłeś na rekolekcje. Jaki wpływ na Twoje życie,
decyzje ma właśnie rodzina, środowisko, z którego wyrosłeś i z którym
poniekąd nadal jesteś związany?
D.S.:
Wychowałem się w rodzinie, gdzie jak pewnie wszędzie różnie bywa, ale z
pewnością rodzina jest dla mnie bardzo ważna i niejednokrotnie stanowi
podporę w tym, co robię.
Tak, służę w kościele przy
ołtarzu od 3 klasy podstawówki i cieszę się, że nadal mogę to czynić.
Ponadto, tak jak wspomniałeś, miałem okazję być na kilku rekolekcjach.
Miłe wspomnienia i wiele ważnych doświadczeń życiowych i duchowych.
Wartości, zwłaszcza te
duchowe, które zaczerpnąłem będąc młodym człowiekiem właśnie teraz owocują
i kształtują moją osobowość.
S.K.:
Cenisz sobie wartości duchowe. Mądrze i dokładnie analizujesz sytuacje.
Przed podjęciem decyzji wiele czasu się zastanawiasz. Dlaczego?
D.S.:
Trudne pytanie... Ale rzeczywiście tak jest. Często powierzam różne sprawy
życiowe Bogu i wierzę, że to On pomaga mi w ich realizacji i podejmowaniu
właściwych decyzji. Dlatego tak jak powiedziałeś, staram się nie
podejmować pochopnych decyzji, ale raczej najpierw analizuję i wyciągam
wnioski. Przemyślanych decyzji człowiek nie żałuje.
S.K.:
”Daj każdemu dniu szansę stania się najpiękniejszym w całym Twoim życiu” –
Mark Twain. To jeden z Twoich ulubionych cytatów, a zarazem motto życia.
Jak interpretujesz te słowa?
D.S.:
Życie jest piękne! Warto każdego dnia z niego czerpać, odkrywać go na
nowo i cieszyć się nim w całej okazałości. Przyjmować je takim, jakie
jest, bo nie wiemy, czy jutro tego wszystkiego nie stracimy.
S.K.:
Ojciec Święty Jan Paweł II, nam obu jest wyjątkowo bliski. Powiedział
kiedyś do młodych, by „wymagali od siebie, choćby inni od nich nie
wymagali”. Jak jest w Twoim przypadku?
D.S.:
Ojciec Święty Jan Paweł II był żywym tego przykładem i wiele możemy się od
Niego uczuć. Staram się to czynić i widzę, że przynosi to efekty, zarówno
w sporcie, jak również w codziennym życiu. Nie zawsze tak jest, jak by się
chciało, ale warto próbować i od siebie wymagać.
S.K.:
Chciałbym dotknąć również Twojej sfery duchowej, jeżeli oczywiście
pozwolisz. Bóg, wiara, Kościół. Osobiście bardzo dobrze znam Twój stosunek
do tych wartości, ale powiedz, czy bez Boga i wiary osiągnąłbyś to, co
osiągnąłeś?
D.S.:
Bez wątpienia nie. Jemu się powierzam i On daje mi siły, chęci, zdrowie.
Wierzę, że kieruje moim życiem. To nie przypadek, że uprawiam łyżwiarstwo
od ponad 10 lat i wciąż to robię. Kiedy zaczynałem jeździć na łyżwach było
nas w grupie ponad 40 osób! Z tamtej grupy do dnia dzisiejszego dotrwałem
tylko ja! Silny charakter i błogosławieństwo Tego na górze, sprawiło tak,
a nie inaczej. A zatem nie ma przypadków.
S.K.:
No ale Bóg pomaga Ci nie tylko w sporcie. Życie człowieka to także
codzienne problemy, zmagania z przeciwnościami losu, prawda?
D.S.:
Gdy w życiu jest ciężko, wszystko się wali i nie jest po naszej myśli, to
Bóg nas nie opuszcza. W tych trudnych chwilach jest z nami! To my nie
zawsze jesteśmy z Nim! To my nie zauważamy Go pośród nas. On chce każdego
dnia nam błogosławić i wylewać Dary Ducha Świętego. Osobiście wiem, że
bez Niego jestem słaby. Wiele razy tego doświadczyłem i jestem o tym
przekonany, niezależnie od tego, co mówią inni.
"Bóg chcę dać wam więcej!
Możecie być szczęśliwi! Naprawdę. Jeśli wytrwacie..." Te słowa Jana Pawła
II staram się realizować.
S.K.:
Na koniec chcę Cię zapytać o twoich najbliższych, przyjaciół, znajomych. Z
racji na to, co robisz pewnie nie brakuje Ci pochlebców. Ale dobrze wiem,
że to najbliżsi i wyselekcjonowana grupa przyjaciół jest dla Ciebie
wykładnią w trudnych chwilach. To do Nich idziesz po pomoc, gdy coś się
chwieje. Czym zatem jest dla Ciebie przyjaźń, a skoro przyjaźń, to czym
jest zaufanie?
D.S.:
Powiem krótko. Mam ich wielu, ale prawdziwych przyjaciół kilku. Jednym z
nich jesteś Ty Szymonie i za to Ci dziękuje. Na dobre i złe ;) To oni są
często podporą w różnych chwilach życia, zarówno w tych dobrych,
szczęśliwych momentach, ale i w tych trudnych chwilach, kiedy nie radzimy
sobie.
S.K.:
Ja również dziękuję za Twoją bezgraniczną przyjaźń.
S.K.:
Co chciałbyś powiedzieć młodym ludziom, młodym sportowcom, którzy dopiero
zaczynają swoją przygodę ze sportem albo decydują o swojej drodze życia
oraz tym, od których zależy image sportowego zaplecza – władzom, trenerom?
D.S.:
Pozwolisz, że zwrócę się do młodych sportowców: Nie poddawajcie się. Nie
zniechęcajcie się niepowodzeniami, bo one zawsze były, są i będą.
Zwycięstwa niech motywują was do dalszej pracy. Ponadto bądźcie sobą,
bądźcie cierpliwi i wytrwali, bo sukces sportowy nie przychodzi łatwo i
szybko. Nic nie tracicie, a możecie wiele zyskać .
S.K.: A co
Dariusz Stanuch robi w wolnym czasie?
D.S.: Jest
go bardzo mało. Ale znajduję czas, by chodzić po górach, lubię słuchać
muzyki, a czasami po prostu pobyć sam na sam w domu i wyciszyć się. Poza
tym lubię od czasu do czasu porysować. Interesuje mnie też fotografowanie.
No i oczywiście znajduję czas na spotkanie z najbliższymi, o czym z
wiadomych względów dobrze wiesz.
S.K.:
Dziękuję Darku za poświęcony czas i życzę sukcesów w nadchodzącym sezonie.
D.S.:
Dziękuję bardzo. Zwłaszcza za miły i wartościowy wywiad ;)
|