(14.09.2009)
Anna
Karpiel-Semberecka:
"Tegoroczne
święto najstarszej zakopiańskiej ulicy rozpoczęło się w piątek góralskimi
posiadami w Willi Orla, na które
przybyli mieszkańcy Kościeliskiej, członkowie Związku Podhalan i goście.
W imieniu nieobecnej gospodyni Elżbiety Samek-Czapli w gościnnych
progach willi witała ich tym razem Jadwiga Trojan. Spotkanie umiliła
góralska muzyka i poczęstunek.
Posiady były okazją do przekazania
Fundacji Skansen - Muzeum pod Kuźniczym
Młotem cennej kolekcji szkatułek drewnianych z podhalańskich zbiorów
rodzinnych profesora Jana Sławomira Samka i jego córki Elżbiety
Samek-Czapli. Ofiarowana kolekcja to 19 pięknie rzeźbionych szkatułek z
początku XX w.
Najstarsza datowana
pochodzi z 1931 r.
Wolą zmarłego w 2007 r.
profesora Jana Sławomira Samka
było, żeby szkatułki wróciły na Podhale. Natomiast
Elżbieta Samek-Czapla chciała, aby zostały
one
przekazane osobie
działającej na rzecz sztuki podhalańskiej i powstania skansenu na Podhalu.
Zadeklarowała one również, że w przyszłości kolejne zbiory zostaną
przekazane na rzecz fundacji - wyjaśniała Jadwiga Trojan.
Z wielką radością przyjmuję ten dar, zapewniając, że będzie on początkiem
gromadzenia kolejnych szkatułek. Jest to duża inspiracja dla nas. Chcemy
też, żeby w ten sposób pamięć o profesorze i jego rodzinie cały czas była
żywa
-
mówił
Marian Matusiak, na którego ręce została
przekazana kolekcja.
Podziękowanie
dla Elżbiety
Samek-Czapli
za zaangażowanie się w organizację Święta Ulicy Kościeliskiej złożył
prezes zakopiańskiego oddziału Związku Podhalan Marcin Zubek."
Zakopiańskie
kasetki
"Wśród pamiątek zakopiańskich i nie tylko wyróżniają się kasetki, zwane
niekiedy szkatułkami. Ze względu na dekoracje wykonywano je z miękkiego
drewna.
Miały one kształt prostokątny, niekiedy owalny, czasem nawet bardziej
oryginalny: serc lub szyszki. Rozmiarem dochodziły do 40x20 cm. Były
politurowane od jasnej politury do ciemnej. Czasem wieczko malowano
stosując zgodne z naturą realne barwy.
Jeśli chodzi o konstrukcję, z reguły miały krótsze lub dłuższe zawiasy, od
przodu zaś ułatwiała zamknięcie wąska deseczka lub kołeczki.
Dekoracja była bardzo zróżnicowana. Często stosowano głowy górali lub
tańczących zbójników. Najbardziej popularna była jednak dekoracja roślinna
– szarotki, gałązki kosodrzewiny, szyszki, dziewięćsił. Wykonywano je,
bardzo zręcznie prowadzonym, głębokim lub płytkim reliefem.
Kasetki miały napisy. Dotyczyły one miejsca wykonania lub może
rozprowadzania. Znamy kasetki z napisami: Zakopane, Szczawnica, Krynica a
nawet Krzeszowice, które były na początku XX wieku miejscowością
uzdrowiskową. Czasem do miejscowości dodawano sygnaturę, pierwsze litery
imienia i nazwiska, które trudno dziś rozwiązać.
Datować te wyroby można tylko dość ogólnie. Najczęściej pochodzą z
dwudziestolecia międzywojennego, kiedy wyroby pamiątkarskie pod Giewontem
wykonywane były niemal masowo i stały na bardzo dobrym poziomie wykonania.
Warto zadać pytanie, jakie wrażenie odnosimy dzisiaj oglądając owe
kasetki. Pierwszym wrażeniem jest odczucie pewnej dawności czasu, który
jednak przeminął. Drugie to odczucie wielkiej biegłości, jaką posiadali
podhalańscy rzeźbiarze. Wrażenie kolejne to pewien żal, że obecne pamiątki
nie są już takie jak kiedyś.
Warto jeszcze powiedzieć, że te dawne wyroby stosunkowo dość często
spotyka się w sprzedaży np. na codziennych targach pod Halą Grzegórzecką w
Krakowie, gdzie czasem można spotkać nawet do pięciu egzemplarzy
przedwojennych i powojennych.
Na zakończenie warto przypomnieć, jakie było przeznaczenie, czy raczej
użytkowanie tych wyrobów. Sam przechowywałem w kasetce zakopiańskiej przez
wiele lat korespondencję. Obecnie służą też do przechowywania tzw.
Drobiazgów, w tym biżuterii np. naszyjników, a nawet przyborów
krawieckich.
Czy wróci czas świetności kasetek zakopiańskich i nie tylko trudno
powiedzieć, zależy to od dwóch kręgów – wykonawców i potencjalnych
nabywców."
Prof. Jan Sławomir
Samek, Arch. art. plast. Elżbieta Samek-Czapla
(Artykuł powstał późną jesienią 2006 roku
jako wspólna praca. Jest jednym z ostatnich artykułów profesora Jana
Sławomira Samka. Powstał w ramach cyklu opracowań o sztuce podhalańskiej,
które były pisane z myślą o wydawaniu okazjonalnego pisma pod tytułem
„Orli Lot”, jednodniówki. Niestety z powodu śmierci profesora w styczniu
2007 roku, zamysł nie został zrealizowany.)
Foto-relacja (zdjęcia Anna
Karpiel-Semberecka):
|