(13.07.2009)
Anna
Karpiel-Semberecka:
"W
Restauracji „U Wnuka” odbył się wernisaż wystawy haftu Genowefy Zaryckiej
z Dzianisza. O
hafciarce oraz tradycji haftów na Podhalu opowiadała etnolog dr Stanisława
Trebunia-Staszel. Wieczór uświetnił śpiew Madejowych Bab oraz muzykanci z
Dzianisza.
Znowu się spotykamy U
Wnuka, w tych gościnnych progach u Małgosi Wnukowej. Dobrze, że jest taka
chałupa w Zakopanem. Te
ściany nie jedno juz widziały i słyszały, to tutaj w 1904 r. nasi
przodkowie zakładali Związek Górali.
Teraz my możemy się
tu nacieszyć sobą, ale także poznać cząstkę naszej kultury
- tak spotkanie rozpoczęła dr Stanisława Trebunia-Staszel.
Pani Genowefa
ujęła mnie swoją osobowością, pogodą ducha, radosnym spojrzeniem i
ciepłem. Nasza hafciarka pochodzi z rodziny o pięknych tradycjach.
Haftowała jej babcia, mama, a teraz haftu uczy się wnuczka. Pani Genowefa
specjalizuje się w hafcie białym dziurkowym, nazywanym też angielskim
- opowiadała o bohaterce wernisażu.
Dr
Stanisława Trebunia-Staszel przybliżyła także pokrótce historię
podhalańskiego haftu. Najstarszy haft na Podhalu to haft łańcuszkowy. W
połowie XIX w. pojawił się haft dziurkowy na chustach czepcowych, a nasze
prababki przeniosły go na koszule, fartuchy i bieliznę. Na początku był to
haft elitarny, bo bardzo pracochłonny. W końcu jednak weszły w życie
maszyny, a babcia pani Genowefy była jedną z pierwszych, która zaczęła
haftować haftem maszynowym. Choć etnografowie obawiali się wówczas, że to
oznacza koniec sztuki hafciarskiej, to jednak właśnie wtedy zaczął się jej
rozkwit. Dodać trzeba, że haft maszynowy nie jest wcale taki łatwy. Trzeba
wiele wysiłku, trudu i umiejętności. - wyjaśniała dr Stanisława
Trebunia-Staszel."
Foto-relacja (zdjęcia Anna
Karpiel-Semberecka):
Foto-relacja (zdjęcia Piotr Kyc):
|