I Strona główna I Wiadomości I Kultura I Sport I Pogoda I Turystyka I Narty I Kościół I

I Radio Alex I Głos Ameryki I Z peryskopu... I DH Zakopane I Telefony I Apteki I

I Reklama I Ogłoszenia I Muzyka I Video I Galeria I Archiwum I O Watrze I
Od Marusarza do Małysza.

"Murarz, który uratował honor polskiego narciarstwa" - Antoni Łaciak.

Antoni Łaciak.Gdy murarz chce przekroczyć plany -
Sukces jest zawsze murowany!

FIS 1962 w Zakopanem. Wokół był śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg. Nawet najstarsi górale nie pamiętali, by Zakopane było tak zakopane, jak w "fisowym" roku 1962. Opady śniegu były tak wielkie, że trzeba było odkopywać Wielką Krokiew, a przejście przez Krupówki, jak się okazało, wcale nie było łatwe. Milicjanci i pracownicy odpowiedzialni za odśnieżanie Zakopanego i skoczni nie schodzili z tras po 36 godzinach pracy, a i tak opady były tak ogromne, że turyści zagraniczni dziwili się w ogóle, że udało się przeprowadzić zawody w toku tej nieustannej batalii z "białym żywiołem". Erik Wold, norweski dziennikarz, patrząc na ciągłe opady śniegu stwierdził: "Ciągle pada śnieg. Czy u was tak zawsze? Przecież to katastrofa!". Tak jakby przyroda chciała się zrewanżować organizatorom za bezśnieżny "fis" w 1939 r.

Bohaterem zakopiańskiego "fisu" był dla polskich kibiców Antoni Łaciak. Ten muraz ze Szczyrku zdobył wicemistrzostwo świata w skokach narciarskich i wyrównał wynik samego "Dziadka" Marusarza. Koledzy w kadrze nazywali go "Długajem", gdyż jak na skoczka był bardzo wysoki - mierzył 180 cm wzrostu. Reprezentował barwy LZS Skrzyczne.
Urodził się 23 czerwca 1939 r. i pochodził z wielodzietnej rodziny jako syn Józefa Łaciaka i Julii z domu Wieczorek. Miał trzech braci (Jana, Jakuba, Józefa) i dwie siostry (Annę i Marię), które pasjonowały się narciarskimi biegami. W czasie okupacji rodzina Łaciaków została wywieziona do Niemiec. Tam na robotach zmarł ojciec Józef Łaciak, a matka powróciła w 1945 r. do Szczyrku. Antoni miał wtedy sześć lat. Po skończeniu edukacji w szkole podstawowej uczył się zawodu murarza i wstąpił do szczyrskiego LZS. Najbardziej przyjaźnił się ze swoim klubowym kolegą i trenerem - Antonim Wieczorkiem, potem z Piotrem Walą, Gustawem Bujokiem i Janem Pezdą. Zaczął skakać w 1950 r. pod okiem trenera Wieczorka. Oprócz narciarstwa zajmował się z upodobaniem siatkówką i pływaniem. Łaciak był rekordzistą igielitowej skoczni w Warszawie. Pierwsze dobre wyniki zanotował już w kategorii juniorów, kiedy to w 1954 r. był trzeci w Karpaczu. Po 1959 r. zaczął się okres, kiedy skakał wyśmienicie i mieścił się często w "dziesiątce" najlepszych na świecie: był dziewiąty na zawodach w Oberwiesenthal, trzeci na lotach w Kulm (1959), trzynasty w Oberstdorfie (1962), ósmy w Ga-Pa, drugi w międzynarodowym konkursie skoków w Zakopanem (1962). Łaciak zajmował także czołowe lokaty w Pucharze Beskidów i Mistrzostwach Śląska. Był z pewnością jednym z "filarów" grupy skoczków kierowanych przez trenera Kozdrunia. Zapytany o swoje hobby, powiedział, że są nim kino i lektura książeczek z serii "Tygrysa". Przejdźmy teraz do życiowego sukcesu Łaciaka, sukcesu, którego tak naprawdę nikt spośród znawców światowego narciarstwa się nie spodziewał.
Konkurs skoków na Średniej Skoczni
Zawody rozgrywano w Zakopanem we wspaniałej zimowej scenerii, którą na długo zachowali w swej pamięci zawodnicy i działacze dziewiętnastu państw, z trzech kontynentów: Europy, Azji i Ameryki, którzy przybyli do zimowej stolicy Tatr. Po raz pierwszy w ramach mistrzostw świata rozegrano konkurs skoków na średniej skoczni i bieg kobiet na 5 km. Na obiektach pod Krokwią rozegrano trzy konkursy skoków: dwa na średniej (jeden do kombinacji klasycznej i jeden otwarty) i jeden na wielkiej. Konkurs skoków na Średniej Krokwi odbył się w dniu 21 lutego 1962 r. Ten dzień miał się okazać jednym z najszczęśliwszych w historii polskiego narciarstwa klasycznego. Kierownikiem skoczni był Stanisław Marusarz, kierownikiem konkurencji - Józef Podstolski, a delegatem technicznym z ramienia FIS - Hans Renner.
Mistrzostwa świata rozpoczęły się konkursem na średniej skoczni. Wzięło w nim udział 62 skoczków. Pogoda nie dopisywała. Był to typowy, "fisowy" dzień, Pogoda pochmurna, trochę wiatru i wielkie opady śniegu, który momentami przechodzi w zamieć. Konkurs skoków na Średniej Krokwi był dwukrotnie odkładany na inny termin z powodu wielkich opadów śniegu i wiatru. Tego dnia jednak musiały się odbyć. W dniu zawodów aura raz tylko przerwała zawody, w okolicach południa, na okres jednej godziny, bowiem podmuchy wiatru i opady śniegu były tak wielkie, że stwarzały nierówne warunki dla zawodników. Już w pierwszej serii prowadzenie objął norweski skoczek - Toralf Engan. Jednak zaraz za nim, po świetnym skoku na 67 m uplasował się zawodnik, który nigdy wcześniej nie osiągnął większego sukcesu sportowego i którego nazwisko nic nie mówiło zagranicznym komentatorom sportowym. Był nim Antoni Łaciak ze Szczyrku. Po najdłuższym w pierwszej serii skoku był drugi. Druga kolejka nie była zbyt udana dla Łaciaka - miał tylko 64,5 m i spadł na czwarte miejsce. Za to świetnie skakał drugi z wychowanków trenera Kozdrunia - Gustaw Bujok z Wisły - wylądował on na 67,5 metrze Średniej Krokwi. Aż dwóch Polaków było już więc w pierwszej "dziesiątce" tego konkursu. Piotr Wala, upadł na zeskoku po pięknym locie na 64,5 m, a sędziowie tę przypadkową wywrotkę, już poza strefą lądowania, potraktowali jako upadek i polski skoczek przestaje się liczyć.
Teraz nastąpiła trzecia, ostatnia seria skoków. Najważniejsza i zarazem najbardziej emocjonująca. Różnice pomiędzy najlepszymi były niewielkie, jeszcze wiele się mogło wydarzyć. Zwłaszcza przy takiej pogodzie... Śnieg padał bowiem coraz gęściej, a oddanie pięknego, długiego skoku staje się coraz trudniejsze. Tym bardziej, że chwilami wzmagał się wiatr, zarzucający próg Średniej Krokwi śnieżnym puchem. Niemiecki as - Helmut Recknagel leci w pięknym stylu, tak jakby wcale nie zamierzał wylądować. Ma 71 metrów! Wychodzi na prowadzenie. Na rozbiegu skoczni pozostało już tylko dwóch skoczków: Łaciak i Norweg Engan. Ze startu Łaciak widział rozszalałe po skoku Niemca tłumy widzów i wiedział, że musi skoczyć bardzo daleko. Zaryzykować. Ten mieszkaniec Szczyrku zawsze jednak powtarzał, że w skokach, by być najlepszym trzeba ryzykować. Ruszył w dół. Wiedział, że aby pobić Recknagla musi skoczyć dalej niż jego wielki rywal. Wybija się mocno z progu i ma cudownie długi lot. Ląduje na 71,5 metrze skoczni. Polscy kibice szaleją. Łaciak przeskoczył Recknagla. Trwają obliczenia i okazuje się, że Polak Prowadzi w konkursie. Kibice czekają jeszcze na skok Norwega. Engan nie pozwala sobie jednak wyrwać zwycięstwa - skacze w pięknym stylu 70, 5 m i zwycięża w konkursie. Łaciak powiedział na zeskoku Średniej Krokwi:

Zawdzięczam zdobycie medalu decyzji pójścia na całego w trzecim, najważniejszym dla mnie skoku. Bez ryzyka nie ma sukcesów! Kto odważnie ryzykuje, do tego zwykle uśmiecha się szczęście. Ja na przykład nigdy nie byłem poważniej kontuzjowany, choć najbardziej odpowiadają mi skoki na dużych skoczniach

Za chwilę wiadomo już było, że Łaciak jest wicemistrzem świata. Wyrównał on w ten sposób rekord Stanisława Marusarza z Mistrzostw Świata w Lahti w 1938 r. Dziennikarze podbiegają do Polaka, bardzo szybko wokół niego jest tłoczno i szumnie. No tak, przecież to jest wicemistrz świata w skokach. I jedyny Polak, który w Zakopanem zdobył medal. Na zeskoku piękne chwile przeżywa w tym samym momencie jego wychowawca - trener Mieczysław Kozdruń. Mimo, że właśnie on był najbardziej atakowany przez dziennikarzy sportowych w kraju, to właśnie jego wychowankowie obronili honor polskiego narciarstwa w Zakopanem - drugie miejsce Łaciaka, siódme Bujoka i piękny skok Wali pokazały, że szczyt formy polskich skoczków miał miejsce właśnie wtedy, na najważniejszej imprezie - Mistrzostwach Świata.

Wyniki konkursu skoków na Średniej Krokwi (K 65) w dniu 21 lutego 1962 r.

Nazwisko skoczka Kraj I skok II skok III skok Punktacja
1. Engan Toralf Norwegia 68 m 67 m 70, 5 m 223, 6
2. Łaciak Antoni Polska 67 m 64,5 m 71, 5 m 222, 5
3. Recknagel Helmut Niemcy 65,5 m 67 m 71, 5 m 219, 8
4. Silvennoinen
Hemmo Finlandia 64,5 m 69 m 69 m 218, 9
5. Czakadze Koba ZSRR 65,5 m 65 m 71, 5 m 218, 8
6. Kurth Veit NRD 64 m 69 m 69, 5 m 217, 8
7. Bujok Gustaw Polska 64, 5 m 67,5 m 71 m 214, 1
8. Kamieński Nikołaj ZSRR 65 m 68,5 m 66 m 213, 9
9. Szamow Nikołaj ZSRR 65,5 m 66 m 69, 5 m 213, 1
10. Egger Wilhelm Austria 67 m 66,5 m 64, 5 m 212, 8

Był to jedyny, w mistrzostwach świata w Zakopanem, medal dla Polski. Łaciak w tym okresie reprezentował barwy WKS Zakopane (w czasie służby wojskowej). Kochał narciarstwo, a zwłaszcza skoki i stał się sensacją mistrzostw w Zakopanem. Największą w polskiej ekipie. Aniela Tajner w Legendach polskiego sportu pisała: - Godnie uczczono sukces Polaka. Antoni Łaciak na ramionach wiwatujących kibiców zaniesiony został do "Imperialu" .

Konkurs na Wielkiej Krokwi
W trzy dni później rozpoczął się konkurs na Wielkiej Krokwi, specjalnie przebudowanej na mistrzostwa świata. Nowa skocznia wzbudzała zachwyt zawodników. Zawodnik ZSRR , Koba Cakadze na spotkaniu z inż. Muniakiem, który zaprojektował nowy zeskok Krokwi, dziękował mu za tak wspaniała skocznię i nie mógł się doczekać skoków na tym obiekcie. Konkurs skoków na Wielkiej Krokwi stał na bardzo wysokim poziomie. W południe na rozbiegu pojawił się skoczek bez numeru, legenda polskiego narciarstwa - Stanisław Marusarz. Któż inny jak nie on, mógł dostąpić zaszczytu otwarcia tego konkursu. 49-letni skoczek poszybował na 70 metrów i lądował wśród oklasków i wiwatów widowni.
Łaciak, medalista na średniej skoczni, miał być "czarnym koniem" tych zawodów. Startowała w nich czołówka skoczków niemieckich (z NRD) z Helmutem Recknaglem na czele, a więc: Lesser, Kurth Veit i Kurt Schram. Znakomity Norweg Toralf Engan, Finowie Halonen, Silvennoinen i Kankonnen, Austriacy: Leodolter, Egger i Muller, a z Polaków: Antoni Łaciak, Piotr Wala, Gustaw Bujok i Stefan Przybyła oraz wielu innych. Kierownikiem skoczni był Stanisław Marusarz, kierownikiem konkurencji - Józef Podstolski, a delegatem technicznym FIS ponownie Hans Renner. Konkurs cieszył się rekordowym zainteresowaniem i pod Krokwią zgromadziło się aż 125 tysięcy kibiców, a według fachowców z całego świata należał on do najpiękniejszych w historii narciarstwa.
Znowu rozegrano trzy serie skoków. W pierwszej fenomenalnie daleko poleciał Recknagel - osiągnął 97, 5 metra. Wiadomo już wtedy było, że mistrz olimpijski ze Squaw Valley będzie trudnym do pokonania przeciwnikiem. Łaciak w swoim skoku "ciągnął" długość i mimo nie najlepszego stylu skoczył tylko o pół metra mniej od Recknagla. Jeszcze dalej poszybował Fin - Niilo Halonen, który tak jak Recknagel miał 97,5 m. Engan, skakał jak zwykle pięknie technicznie, ale stosunkowo krótko - miał tylko 92,5 m. W drugiej serii skok Recknagla był nokautem dla pozostałych rywali. "Orzeł Turyngii", jak prasa sportowa pisała o niemieckim skoczku, z rękami daleko wyciągniętymi przed siebie, osiągnął aż 103 metry, co było nowym rekordem Krokwi. Zdeprymowało to rywali, w tym i Łaciaka. Polak miał w drugiej serii krótki skok na 94 metry. Tyle samo "wyciągnął" Piotr Wala.. W ostatniej serii Łaciak skacze 94,5 metra. To było za mało na medal, gdyż 97 m miał Kamieński, 100 m Engan, a 102 Peter Lesser. Łaciak był szósty, Wala ósmy, pozostali Polacy: 25 Gustaw Bujok i 41 Stefan Przybyła. Znowu mieliśmy więc dwóch polskich skoczków w dziesiątce. Wszyscy byli pod wrażeniem sukcesu wychowanków trenera Kozdrunia.

Ten powiedział:

Od 1952 r., tzn. od startu naszej reprezentacji w Oslo, nie opuściłem ani jednej olimpiady. Obserwowałem więc konkursy na skoczni holmenkollskiej, w Cortinie, w Squaw Valley, widziałem też mistrzostwa świata w Lahti i bez cienia przesady mogę powiedzieć, że tak pięknego, tak wspaniałego konkursu nie widziałem .

Tę opinię polskiego trenera potwierdził też wielki znawca narciarstwa ze Skandynawii - Sigmund Ruud oraz wielu innych znawców, a przede wszystkim zakopiańska publiczność, która gorącymi oklaskami witała ponad stumetrowe skoki na Wielkiej Krokwi.

Wyniki konkursu na Wielkiej Krokwi rozegranego w ramach Narciarskich Mistrzostw Świata FIS, w dniu 25 lutego 1962.

Imię i nazwisko zawodnika Pochodzenie - kraj I skok II skok III skok Nota łączna
1. Recknagel Helmut Niemcy (DDR) 97, 5 m 103 m 98,5 m 241, 4
2. Kamieński Nikołaj ZSRR 91 m 97 m 97 m 226, 4
3. Halonen Niilo Finlandia 97, 5 m 94 m 93, 5 m 224, 5
4. Engan Toralf Norwegia 92, 5 m 95 m 100 m 223, 5
5. Lesser Peter Niemcy (DDR) 90, 5 m 95 m 102 m 223, 3
6. Łaciak A. Polska 96, 5 m 94 m 94, 5 m 222, 3
8. Wala P. Polska 94, 5 m 94 m 95, 5 m 217, 8
25. Bujok G. Polska 88, 5 m 90, 5 m 90 m 202, 3 .

Zawody FIS w Zakopanem obserwowała 16-osobowa grupa ekspertów austriackich, pod kątem organizacji Zimowej Olimpiady w Innsbrucku, która miała być rozegrana w Austrii w 1964. Austriakom zwłaszcza podobało się oświetlenie Zakopanego i ich ocena przygotowania Zakopanego do Mistrzostw Świata była bardzo wysoka. Norweska prasa zachwycała się organizacją imprezy i chwaliła organizatorów na bardzo mądre rozwiązanie lokalizacji dwu ekip niemieckich (DDR i RFN), które mieszkały w tym samym hotelu, a obydwie flagi niemieckie wisiały obok siebie. W Zakopanem jeszcze raz udało się pokazać, że sport potrafi się wznieść ponad podziały polityczne i granice. Wysłannik norweskiego dziennika "Verdens Gang" chwalił Polaków także za... wspaniałą kuchnię. Gazety niemieckie sugerowały by mistrzostwa w Zakopanem zajęły szczególne miejsce w zawodach FIS, bo na to pod każdym względem zasługują. Niemcy wysoko ocenili także polskich skoczków, zwłaszcza Łaciaka i Wali. Jedyną wpadką, ale za to bardzo poważną była pomyłka w rozdaniu medali. Już po zawodach medal odebrano Kamieńskiemu, przyznając go Recknaglowi. Takiej kompromitacji długo nie było na narciarskich skoczniach.
Zapomniany narciarz?
Łaciak był bohaterem zakopiańskiego "fisu". Czy jednak jego sukces został w kraju należycie doceniony? Chyba nie. Otrzymał co prawda gratulacje od premiera Józefa Cyrankiewicza, lecz w ogólnym "biadoleniu" nad słabością naszej ekipy w Zakopanem i brakiem wyników, jego sukces został jakby niezauważony. Od "Sportowca" otrzymał nagrodę dla Sportowego Odkrycia Roku, ale to było prawie wszystko na co było władze sportowe stać. Jeszcze 5000 zł było nagrodą za srebrny medal mistrzostw świata. Tymczasem ten medal był na wiele lat jedynym wywalczonym przez narciarzy z białym orłem. Dlatego Antoni Łaciak, wysoki murarz ze Szczyrku, pozostaje jakby narciarzem zapomnianym. Może też dlatego, że w swojej karierze nie odniósł już nigdy potem tak spektakularnego sukcesu. Chociaż czy tak było naprawę? Spójrzmy na dalsze losy tego uzdolnionego skoczka ze Szczyrku. Po zakopiańskim "fisie" pojechał z Piotrem Walą na "mamuta" do Kulm. To był kolejny udany start "Długaja" - zajął w nim szóste miejsce. Uzyskał imponujące odległości - 122, 122, 118, 123 metry. W tym samym konkursie Wala ustanowił rekord Polski - skokiem na 128 m. Łaciak został w roku swego największego sukcesu najlepszym sportowcem LZS. W 1963 r. był pierwszy w Le Brassus w Szwajcarii. Ustanowił rekord tamtejszej skoczni i wygrał przed skandynawskimi sławami: Yggesethem i Brandtzeagiem. Był też siódmy w konkursie Czterech Skoczni w 1963 r. W Memoriale im. Bronisława Czecha w tym samym roku "Długaj" był drugi, za Piotrem Walą. W roku przedolimpijskim Łaciak zajmował czołowe lokaty w zawodach na Śląsku. Był mistrzem i wicemistrzem Polski w skokach w roku 1963. Na olimpiadzie w Innsbrucku nie wypadł najlepiej, gdyż był po kontuzji. Był dopiero 34. na skoczni małej i 71. na dużej. Później nie znajdujemy jego wartościowych wyników w kronikach światowego narciarstwa. Powodem wycofania się ze sportu były także coraz większe kłopoty ze zdrowiem, a zwłaszcza z kręgosłupem, ale i założenie rodziny. W tym samym bowiem roku, 4 kwietnia wziął ślub z Marianną z domu Laszczak. Państwo Łaciakowie mają dwóch synów: Ryszarda i Jakuba. Ryszard próbował iść w ślady ojca i skakał na nartach, ale bez większych wyników. Jako głowa rodziny Antoni Łaciak zajął się budową domu. Trwała ona dziesięć lat. - Mąż wiele pracował w Szczyrku jako murarz, potem opiekował się z ramienia szczyrskiego COS-u skoczniami i trasami zjazdowymi. Zawsze był spokojnym i pracowitym człowiekiem - mówi pani Marianna Łaciak. Zmarł 6 lutego 1989 r. w Ochojcu, koło Katowic w szpitalu kardio-chirurgicznym. Na jego pogrzeb przybyły tysiące ludzi. Symbolem pamięci o wicemistrzu świata są także organizowane corocznie zawody w skokach narciarskich o Memoriał Olimpijczyków ze Szczyrku: Antoniego Wieczorka, Antoniego Łaciaka, Józefa Huczka i Stefana Przybyły. Ich organizatorem jest Stowarzyszenie Rekreacyjno - Sportowe "Sokół" w Szczyrku. Dzięki takim imprezom uzdolniona młodzież z Beskidów, zapatrzona w piękne kariery dawnych mistrzów, rozpoczyna przygodę ze sportem. Miejmy nadzieję, że pójdzie ona w ślady wicemistrza świata w skokach - Józefa Łaciaka. Bo Szczyrkowi potrzeba utalentowanych sportowców, którzy kontynuowaliby tradycję skakania na nartach.

(Powrót)
 

I Strona główna I Wiadomości I Kultura I Sport I Pogoda I Turystyka I Narty I Kościół I

I Radio Alex I Głos Ameryki I Z peryskopu... I DH Zakopane I Telefony I Apteki I

I Reklama I Ogłoszenia I Muzyka I Video I Galeria I Archiwum I O Watrze I