FIS 1962 w Zakopanem. Wokół był śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg. Nawet najstarsi górale nie pamiętali, by Zakopane było tak zakopane, jak w „fisowym” roku
1962. Opady śniegu były tak wielkie, że trzeba było Wielką Krokiew odkopywać ze zwałów białego puchu, a przejście przez Krupówki, jak się okazało, wcale nie było łatwe. Milicjanci i pracownicy odpowiedzialni za odśnieżanie Zakopanego i skoczni nie schodzili z tras po 36 godzinach pracy, a i tak opady były tak ogromne, że turyści zagraniczni dziwili się w ogóle, że udało się przeprowadzić zawody sportowe w toku tej nieustannej batalii z „białym żywiołem”. Erik
Wold, norweski dziennikarz, patrząc na ciągłe opady śniegu, stwierdził: „Ciągle pada śnieg. Czy u was tak zawsze? Przecież to
katastrofa!” Tak jakby przyroda chciała się zrewanżować organizatorom za bezśnieżny „fis” w 1939 r.
Tak wspomina konkursy na Krokwi w 1962 r. Stanisław Marusarz: Wreszcie wielka in średnia Krokiew były gotowe do FIS – u, a mnie powierzono opiekę techniczną nad skoczniami. Do moich obowiązków należało przede wszystkim przygotowanie obu obiektów do treningu i do zawodów. Nie byłoby to jakimś trudnym zadaniem, gdyby nie fatalny brak śniegu. Zupełnie
jak w pamiętnym roku 1939. Trzeba było robić zapasy, zwożąc śnieg nawet z odległych Brzezin za Jaszczurówką. Los zakpił sobie z nas – na kilka dni przed FIS – em wystąpiły obfite opady. Musieliśmy uruchomić spychacze, żeby usunąć z wybiegu nadmiar śniegu, na zeskoku czyniła to cała gromada ludzi. Regulamin określa grubość warstwy zbitego, twardego śniegu na zeskoku do dwudziestu pięciu centymetrów. Zawodnik przy lądowaniu nie powinien się zapadać głębiej niż na cztery centymetry.
Operacja na skoczniach kosztowała mnie dużo nerwów i sił. Pracowałem po dwadzieścia godzin na dobę. Noc poprzedzającą zawody na Wielkiej Krokwi spędziłem na toboganie pod skocznią. Spałem niecałe trzy godziny. Skocznia była idealnie przygotowana do zawodów i nagle wyzwoliło to we mnie nieodpartą pokusę oddania pierwszego skoku. „Czyste szaleństwo!”
– pomyślałem. Byłem setnie zmęczony, niewyspany, trawiony napięciem i zdawałem sobie sprawę, że ugną się pode mną nogi. Nie trenowałem w tym sezonie ani godziny, a po raz ostatni skakałem na zawodach równo pięć lat temu, poza tym zbliżałem się do pięćdziesiątki. Kto nie stał na szczycie rozbiegu nie zrozumie nigdy, co znaczy magia skoczni. Przyznaję, że
chciałem zademonstrować, iż skocznia jest w dobrym stanie, a także sprawić niespodziankę miłośnikom narciarstwa.
Gdy na rozbiegu przypiąłem narty momentalnie opadło ze mnie całe zmęczenie. Miałem uczucie jakbym po raz ostatni skakał wczoraj. Byłem pewny, że skok mi wyjdzie. Postanowiłem zademonstrować nowoczesny styl z prowadzeniem rąk przy tułowiu. Uzyskałem siedemdziesiąt sześć metrów w ładnym stylowo skoku, wywołując ogromny aplauz tysięcy zaskoczonych widzów. Nikt się nie spodziewał, że „pofrunę” na Krokwi jak za dawnych dobrych lat. Byłem szczęśliwy ! To był mój wielki dzień
!.
Konkurs skoków pod Krokwią w 1962 r. zgromadził rekordową liczbę kibiców - ponad 120 tysięcy.
Bohaterem zakopiańskiego „fisu” był dla polskich kibiców Antoni Łaciak. Ten murarz ze Szczyrku zdobył wicemistrzostwo świata w skokach. Koledzy w kadrze nazywali go „Długajem”, gdyż jak na skoczka był bardzo wysoki – mierzył 180 cm wzrostu. Reprezentował barwy LZS
Skrzyczne. Był
kolejnym utalentowanym skoczkiem ze Śląska i wychowankiem trenera Mieczysława Kozdrunia. Pochodził z wielodzietnej rodziny. Miał trzech braci i dwie siostry, które pasjonowały się narciarskimi biegami.
Urodził się w Szczyrku 23 czerwca 1939 r. Zaczął skakać w 1950 r. w miejscowym LZS - ie pod okiem trenera Antoniego Wieczorka. Sport to nie tylko zawody. Z czasem zaprzyjaźnił się ze swoim klubowym kolegą i trenerem – Antonim Wieczorkiem, Piotrem Walą, Gustawem Bujokiem i Janem Pezdą. Bo klub był dla młodych chłopców
czymś o wiele więcej niż tylko strukturą organizacyjną – jednoczył i wychowywał. Był
drugim „Domem”. Oprócz narciarstwa Łaciak zajmował się z upodobaniem siatkówką i pływaniem. Do każdego sezonu był świetnie przygotowany pod względem zwinnościowym i akrobatycznym. Uważał, że uchroniło go to przed wieloma ciężkimi upadkami. Zapytany o hobby, powiedział, że są nim kino i lektura...
książeczek z serii „Tygrysa”. Przejdźmy teraz do życiowego sukcesu Łaciaka, którego tak naprawdę nikt się nie spodziewał.
Jak Łaciak wyrównał wynik Marusarza...
Zawody FIS w Zakopanem rozgrywano we wspaniałej zimowej scenerii, którą na długo zachowali w swej
pamięci zawodnicy i działacze 19 państw, z trzech kontynentów: Europy, Azji i Ameryki, którzy przybyli do zimowej stolicy Tatr. Po raz pierwszy w ramach mistrzostw świata rozegrano konkurs skoków na średniej skoczni i bieg kobiet na 5 km. Na obiektach pod Krokwią rozegrano trzy konkursy skoków: dwa na średniej (jeden do kombinacji klasycznej i jeden otwarty) i jeden na
wielkiej. Konkurs skoków na Średniej Krokwi rozegrano w dniu 21 lutego 1962 r. Ten dzień miał się okazać jednym z najszczęśliwszych w historii polskiego narciarstwa klasycznego. Kierownikiem skoczni był Stanisław Marusarz, kierownikiem konkurencji – Józef Podstolski, a delegatem technicznym z ramienia FIS – Hans
Renner.
Mistrzostwa świata zaczęły się
od konkursu na średniej skoczni. Wzięło w nim udział 62 skoczków. Był to typowy dla tego „fisu” dzień. Pogoda była pochmurna, wiał zmienny wiatru i padał śnieg, który momentami przechodził w zamieć. Konkurs skoków na Średniej Krokwi był już dwukrotnie odkładany na inny termin z powodu wielkich opadów śniegu i
wiatru i musiał się tego dnia odbyć. W dniu zawodów aura raz tylko przerwała zawody, w okolicach godziny 12, na okres jednej godziny, bowiem podmuchy wiatru i opady śniegu były tak wielkie, że stwarzały nierówne warunki dla zawodników. W pierwszej serii prowadzenie objął norweski skoczek – Toralf Engan. Jednak zaraz za
nim, po świetnym skoku na 68,5 m uplasował się zawodnik, który nigdy wcześniej nie osiągnął większego sukcesu sportowego i którego nazwisko nic nie mówiło zagranicznym komentatorom sportowym. Był nim Antoni Łaciak. Po najdłuższym w pierwszej serii skoku był drugi. Druga
kolejka nie była zbyt udana dla Łaciaka - miał „tylko” 64,5 m i spadł na czwarte miejsce. Za to świetnie skakał drugi z wychowanków trenera Kozdrunia – Gustaw Bujok z Wisły - wylądował on na 67,5 metrze Średniej Krokwi! Aż dwóch Polaków było już w pierwszej
„dziesiątce” tego konkursu. Piotr Wala, upadł niestety na zeskoku po pięknym locie na 64,5 m, a sędziowie tę wywrotkę potraktowali jako upadek, odjęli punkty i polski skoczek przestaje się liczyć.
Wiatr znowu wzmaga się, chorągiewki łopoczą jak oszalałe,
ale skoki trwają już bez przerwy. W drugiej serii poprawia się Polak, Gąsienica- Bryjak - ma 64,5 m. Wala znowu źle ląduje i przewraca się. Recknagel odważnym skokiem osiąga 67 metrów. Łaciak skacze 64,5 m, a Engan 67 metrów i jest stale na pierwszej pozycji.
Teraz trzecia seria. Najważniejsza i najbardziej nerwowa. Różnice pomiędzy najlepszymi są
niewielkie, jeszcze wiele się może wydarzyć. Zwłaszcza przy takiej aurze... Śnieg pada bowiem coraz gęściej, a oddanie pięknego, długiego skoku staje się coraz trudniejsze. Niemiecki as – Helmut Recknagel leci w pięknym stylu, tak jakby wcale nie zamierzał wylądować. Ląduje na 71 metrze! Wychodzi od razu
na prowadzenie. Ze startu Łaciak widzi rozszalałe po skoku Niemca tłumy widzów i i wie, że musi skoczyć bardzo daleko. Zaryzykować. Ten mieszkaniec Szczyrku zawsze jednak powtarzał, że w skokach, by być najlepszym trzeba ryzykować. Rusza w dół. Wie już, że aby pobić Recknagla musi „pójść na całego”. Wybija się mocno
z progu i ma cudowny, długi lot. Ląduje na 71,5 m skoczni. Polscy kibice szaleją. Teraz Łaciak obejmuje prowadzenie. Na rozbiegu pozostał już tylko Toralf Engan. Ten doświadczony skoczek nie pozwala sobie jednak wyrwać zwycięstwa – skacze 70, 5 m i zwycięża w konkursie. Polak jest drugi. Wyrównał wyczyn „Dziadka” Marusarza z Lahti z roku 1938. Zresztą Marusarz także cieszy się z sukcesu tego zawodnika.
Na zeskoku skoczni Łaciak powiedział dziennikarzom:
Zawdzięczam zdobycie medalu decyzji pójścia na całego w trzecim, najważniejszym dla mnie skoku.
Bez ryzyka nie ma sukcesów! Kto odważnie ryzykuje, do tego zwykle uśmiecha się szczęście. Ja na przykłąd nigdy nie byłem poważniej kontuzjowany, choć najbardziej odpowiadają mi skoki na dużych skoczniach
Zaczęły się ręczne obliczenia wyników
i po chwili wiadomo już było, że Łaciak jest wicemistrzem świata. Dziennikarze podbiegają do Polaka, bardzo szybko robi się wokół niego tłoczno i szumnie. No tak, przecież to jest wicemistrz świata w skokach. Na zeskoku piękne chwile przeżywa jego
wychowawca – trener Mieczysław Kozdruń. Mimo, że właśnie on był najbardziej atakowany przez dziennikarzy sportowych w kraju, to właśnie jego wychowankowie obronili honor polskiego narciarstwa w Zakopanem – drugie miejsce Łaciaka, siódme Bujoka i piękny skok Wali pokazały, że szczyt formy polskich skoczków miał miejsce właśnie wtedy kiedy najbardziej go było potrzeba, na najważniejszej imprezie sezonu – Mistrzostwach Świata.
Wyniki konkursu skoków na Średniej Krokwi (K 65) w dniu 21 lutego 1962 r.
Był to jedyny, w mistrzostwach świata w Zakopanem, medal dla Polski. Antoni Łaciak z dnia na dzień stał się bohaterem. Na co dzień reprezentował barwy klubu LZS Szczyrk, potem WKS Zakopane (w czasie służby wojskowej. Kochał narciarstwo, a zwłaszcza skoki i stał się sensacją mistrzostw w Zakopanem. Największą w polskiej ekipie. Aniela
Tajner w Legendach polskiego sportu pisała: - Godnie uczczono sukces Polaka. Antoni Łaciak na ramionach wiwatujących kibiców zaniesiony został do „Imperialu”.
Szósty skoczek świata
W trzy dni później rozpoczął się konkurs na Wielkiej Krokwi, specjalnie przebudowanej na Mistrzostwa Świata. Nowa skocznia wzbudzała zachwyt zawodników. Koba Czakadze na spotkaniu z inż.
Muniakiem, który zaprojektował nowy zeskok i gorąco dziękował mu za tak wspaniała skocznię. Nie mógł się doczekać konkursu. Konkurs skoków na Wielkiej Krokwi stał na
bardzo wysokim poziomie. O 12 w południe na rozbiegu pojawił się skoczek bez numeru, legenda polskiego narciarstwa - Stanisław Marusarz. Któż inny jak nie on mógł dostąpić zaszczytu otwarcia tego konkursu. 49 - letni skoczek poszybował na 70 metrów i lądował wśród oklasków i wiwatów widowni. To było godne rozpoczęcie konkursu o mistrzostwo świata.
Łaciak, medalista na średniej skoczni, miał być jego
„czarnym koniem. Startowała w nim czołówka skoczków niemieckich (z NRD) z Helmutem Recknaglem na czele, a więc: Lesser, Kurth Veit i Kurt Schram. Znakomity Norweg Toralf Engan, Finowie Halonen i Kankonnen, Austriacy: Leodolter, Egger i Muller, a z Polaków: Antoni Łaciak, Piotr Wala, Gustaw Bujok i Stefan Przybyła. Kierownikiem skoczni był Stanisław Marusarz,
kierownikiem konkurencji – Józef Podstolski, a delegatem technicznym FIS był ponownie Hans Renner. Konkurs cieszył się rekordowym zainteresowaniem i pod Krokwią
zgromadziło się aż 125 tysięcy kibiców, a według fachowców należał on do najpiękniejszych w historii narciarstwa. Ale jaka to była publiczność. Uczestnik konkursu, Gustaw Bujok z Wisły, wspomina: - To była naprawdę wspaniała, inteligentnie reagująca publiczność. Wokół Krokwi panowała wspaniała atmosfera. Teraz
coś
takiego jest już prawdziwą rzadkością.
Znowu rozegrano trzy serie skoków. W pierwszej
fenomenalnie daleko poleciał Recknagel – osiągnął
97, 5 metra. Wiadomo już wtedy było, że mistrz olimpijski ze Squaw Valley będzie trudnym przeciwnikiem. Łaciak w swoim skoku „ciągnął” długość i mimo nie najlepszego stylu skoczył tylko o pół metra mniej od Recknagla. Jeszcze dalej poszybował Fin – Niilo Halonen, który miał 97,5 m. Engan, skakał jak zwykle pięknie technicznie, ale za krótko – tylko
92,5 m. W drugiej serii skok Recknagla był nokautem dla rywali. „Orzeł Turyngii”, jak prasa sportowa pisała o niemieckim skoczku, z rękami daleko wyciągniętymi przed siebie, osiągnął aż 103 metry, co było nowym rekordem Krokwi. Zdeprymowało to trochę rywali, w tym i Łaciaka. Polak miał w drugiej serii krótki skok na 94 metry. Tyle samo „wyciągnął” Wala. W ostatniej serii Łaciak skacze 94,5 metra. To było za mało na medal, gdyż 97 m miał Kamieński, 100 m Engan, 102 Peter Lesser. Łaciak był więc szósty, Wala ósmy, pozostali Polacy: 25. Gustaw Bujok i 41. Stefan Przybyła. Znowu było dwóch Polaków w dziesiątce. Wszyscy byli pod wrażeniem sukcesu wychowanków trenera
Kozdrunia.
Ten powiedział po zakończeniu konkursu:
Od 1952 r., tzn. od startu naszej reprezentacji w Oslo, nie opuściłem ani jednej olimpiady.
Obserwowałem więc konkursy na skoczni holmenkollskiej, w Cortinie, w Squaw Valley, widziałem też mistrzostwa świata w Lahti i bez cienia przesady mogę powiedzieć, że tak pięknego, tak wspaniałego konkursu nie wiedziałem.
Tę opinię polskiego trenera potwierdził też wielki znawca narciarstwa ze Skandynawii – Sigmund Ruud.
Według fachowców konkurs na Krokwi należał do najpiękniejszych w historii narciarstwa.
Wyniki konkursu na Wielkiej Krokwi rozegranego w ramach Narciarskich
Mistrzostw Świata FIS, w dniu 25 lutego 1962.
Nazwisko skoczka
|
Kraj
|
I skok
|
II skok
|
III skok
|
Nota
|
1. Recknagel Helmut
|
Niemcy (DDR)
|
97, 5 m
|
103 m
|
98,5 m
|
241, 4
|
2. Kamiński Nikołaj
|
ZSRR
|
91 m
|
97 m
|
97 m
|
226, 4
|
3. Halonen Niilo
|
Finlandia
|
97, 5 m
|
94 m
|
93, 5 m
|
224, 5
|
4. Engan Toralf
|
Norwegia
|
92, 5 m
|
95 m
|
100 m
|
223, 5
|
5. Lesser Peter
|
Niemcy (DDR)
|
90, 5 m
|
95 m
|
102 m
|
223, 3
|
6. Łaciak A.
|
Polska
|
96, 5 m
|
94 m
|
94, 5 m
|
222, 3
|
8. Wala P.
|
Polska
|
94, 5 m
|
94 m
|
95, 5 m
|
217, 8
|
25. Bujok G.
|
Polska
|
88, 5 m
|
90, 5 m
|
90 m
|
202, 3 .
|
Zawody FIS w Zakopanem obserwowała 16-osobowa grupa ekspertów austriackich, pod kątem organizacji Zimowej Olimpiady w
Innsbrucku, która miała być rozegrana w Austrii w 1964. Austriakom zwłaszcza podobało się oświetlenie Zakopanego i ich ocena przygotowania Zakopanego do Mistrzostw Świata była bardzo wysoka. Norweska prasa zachwycała się organizacją imprezy i chwaliła organizatorów na bardzo mądre
rozwiązanie lokalizacji dwu ekip niemieckich (DDR i RFN), które mieszkały w tym samym hotelu, a obydwie flagi niemieckie wisiały obok siebie. W Zakopanem jeszcze raz udało się pokazać, że sport potrafi się wznieść ponad podziały polityczne i granice. Wysłannik norweskiego dziennika „Verdens Gang” chwalił Polaków także za... wspaniałą kuchnię. Gazety
niemieckie sugerowały by mistrzostwa w Zakopanem zajęły szczególne miejsce w zawodach FIS, bo na to zasługują. Niemcy wysoko ocenili także polskich skoczków, zwłaszcza Łaciaka i Walę. Ogólnie podsumowując zawody FIS w 1962 w Zakopanem należy je uznać za wszech miar udane i rozegrane w prawdziwie królewskiej, zimowej atmosferze.
Wszyscy byli zachwyceni tym, co zobaczyli i przeżyli w Zakopanem. Chwalono poziom sportowy zawodów, a szczególnie dbałość organizatorów o to, by wszystko było „zapięte na ostatni guzik”. I tak wysłannik norweskiego dziennika
„Verdens Gang” chwalił Polaków oprócz strony sportowej zawodów, za wspaniałą kuchnię. Gazety niemieckie sugerowały, by mistrzostwa w Zakopanem zajęły szczególne miejsce w historii zawodów FIS, bo na to zasługują. Komentatorzy sportowi bardzo wysoko ocenili umiejętności polskich skoczków, zwłaszcza Łaciaka i Wali.. Zawody w Zakopanem obserwował cały narciarski
świat. Ogólnie podsumowując zawody FIS w 1962 w Zakopanem należy uznać za bardzo udane i rozegrane w prawdziwie królewskiej, zimowej atmosferze.
Łaciak był więc bohaterem z Zakopanego. Czy jego sukces został w kraju należycie doceniony? Chyba nie. Otrzymał co prawda gratulacje od premiera Józefa
Cyrankiewicza, lecz w ogólnym „biadoleniu” nad słabością naszej ekipy w Zakopanem i brakiem wyników, jego sukces został jakby niezauważony. Od „Sportowca” otrzymał nagrodę dla Sportowego Odkrycia Roku, ale to było prawie wszystko na co było władze sportowe stać. Tymczasem jego medal był na wiele lat jedynym wywalczonym przez narciarzy z białym orłem. Dlatego Antoni Łaciak, wysoki murarz ze Szczyrku, pozostaje jakby narciarzem zapomnianym. Może też dlatego, że w swojej karierze nie
odniósł już nigdy potem tak spektakularnego sukcesu. Chociaż czy tak było naprawę? Spójrzmy na dalsze losy tego uzdolnionego skoczka ze Szczyrku. Po Mistrzostwach wiata w Zakopanem pojechał z Walą na „mamuta” do Kulm. To był kolejny udany start „Długaja” – zajął szóste miejsce. Uzyskał odległości – 122, 122, 118, 123 m. W tym konkursie Wala ustanowił rekord Polski – skokiem na 128 m. Łaciak został w roku swego największego
sukcesu najlepszym sportowcem LZS. W 1963 r. Łaciak był pierwszy w Le Brassus w Szwajcarii. Ustanowił rekord tamtejszej skoczni i wygrał konkurs przed skandynawskimi sławami: Yggesethem i Brandtzeagiem. Był też siódmy w konkursie Czterech Skoczni w 1963 r. Łaciak był także rekordzistą igielitowej skoczni w Warszawie. W Memoriale im. Bronisława Czecha w tym samym roku „Długaj” był
drugi, za Piotrem Walą. W roku przedolimpijskim Łaciak zajmował także czołowe lokaty w zawodach na Śląsku. Był mistrzem i wicemistrzem Polski w skokach w roku 1963. Na olimpiadzie w Innsbrucku nie poszło mu najlepiej. Był 34 na skoczni małej i dopiero 71 na dużej. Później nie znajdujemy jego wartościowych wyników
w kronikach światowego narciarstwa. Powodem wycofania się ze sportu były coraz większe kłopoty z kręgosłupem. Po zakończeniu kariery sportowej pracował jako kierownik obiektów sportowych w Szczyrku. Zmarł 6 lutego
1989 r.
Do dzisiaj Krokiew jest największą skocznią w Polsce. Kompleks skoczni pod Krokwią obejmuje także: Średnią, Małą i Maleńką Krokiew. Na pokrytej igielitem Średniej Krokwi dwukrotnie już odbył się puchar kontynentalny.
|
Po raz pierwszy zawody pucharu świata w skokach narciarskich rozegrano w Zakopanem w terminie 26 – 27 stycznia 1980 r. na obiektach K 70 i K 90. Konkurs na Średniej Krokwi odbywał się w trudnych warunkach atmosferycznych (najpierw odwilż, potem wiatr halny). Zwyciężył w nim skoczek zakopiańskiej Legii, olimpijczyk – Stanisław
Bobak, przed Norwegiem Mobekkiem i zawodnikiem z NRD – Schmidtem. Dzień później skakano na Wielkiej Krokwi, gdzie świetnie pokazał się kolejny z
naszych reprezentantów, a obecnie drugi trener reprezentacji polskich skoczków – Piotr Fijas. Po skokach na 113 i 113,5 m zwyciężył on przed Bobakiem i Norwegiem Mobekkiem. Na następne pucharowe zawody Zakopane czekało aż 10 lat. Konkurs odbył się 17 stycznia 1990 r. Na Wielkiej Krokwi zwyciężył wtedy jeden z najbardziej utytułowanych skoczków świata - Jens
Weissflog, drugi był Austriak Andreas Felder, a trzeci zawodnik norweski Fidjestoel. Polacy tym razem daleko.
Na Krokwi, jak już było mowa, zaczynali swoje kariery świetni zawodnicy. Tak było ze Słoweńcem Primożem Peterką z klubu SK
Triglav, który 27 stycznia 1996 r. wygrał tu pucharowy konkurs. Miał wtedy niecałe 17 lat i od tryumfu na Wielkiej Krokwi rozpoczął swój zwycięski sezon na skoczniach całego świata. Już w pierwszym skoku
pobił rekord skoczni i ustanowił nowy – 130 metrów. Tego dnia dziewiąte miejsce zajął polski skoczek z Wisły – Adam Małysz. Drugiego dnia najlepszym okazał się „Goldi” - Andreas Goldberger (ze skokami na 122,5 i 125,5 m), a Peterka musiał tym razem zadowolić się drugim miejscem. Małysz był szósty. Ten konkurs był ważny także z innych
względów. Prezydent Aleksander Kwaśniewski po raz pierwszy złożył wtedy zapewnienie o poparciu przez władze polskie kandydatury Zakopanego do organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w roku 2006. Ostatecznie Zakopane przegrało swoja olimpijską szansę podczas sesji MKOL w Seulu.
6 czerwca 1997 r. pod Wielką Krokwią odbyła się uroczysta Msza Święta, którą celebrował Papież Jan Paweł II, a podczas której burmistrz Zakopanego – Adam
Bachleda-Curuś złożył hołd w imieniu górali. Wzięło w niej udział ponad 300 tysięcy wiernych.
Pół roku później, 17 i 18 stycznia 1998 r. najlepsi skoczkowie świata ponownie spotkali się w Zakopanem. Pierwszego
dnia najdalej skakał Norweg Kristian Brenden (99, 106 m), przed Janne Ahonenem i Svenem Hannawaldem z Niemiec. Dobrze zaprezentował się zawodnik zakopiańskiej „Wisły” – Robert Mateja, który zajął szóstą lokatę. Drugiego dnia zawodów dawną świetną formę odnalazł Peterka (124 i 127 m), który zwyciężył przed Kazuyoshim Funakim z Japonii i Svenem
Hannawaldem. W roku 1999 puchar świata odbył się w Zakopanem dwukrotnie. 16 stycznia zwyciężył Stefan Horngacher, przed Janne Ahonenem i Ingebrigtsenem, a w dzień potem Ahonen, przed
Funakim i Horngacherem. Robert Mateja prowadził po pierwszej serii. Niestety w drugiej oddał krótki skok i nie odegrał w konkursie ważniejszej roli. Kolejne konkursy pucharu świata rozegrano na Wielkiej Krokwi 18 i 19 grudnia 1999 r. Ich tryumfatorem okazał się superskoczek z niemieckiego Willingen – Martin
Schmitt; Adam Małysz był 13. 18 stycznia zwyciężył Schmitt, przed Ahoenenem i Norwegiem Ottesenem. Dzień później ponownie najlepszy był Schmitt, przed Ahonenem i Austriakiem Widhoelzlem. Po tym konkursie skocznia straciła homologację FIS, którą odzyskała po przebudowie na Zimową
Uniwersjadę Zakopane 2001. Nowym rekordzistą obiektu jest Niemiec Sven Hannawald - 140 m. Swój świetny wynik osiągnął 18 stycznia 2003 r. podczas Pucharu Świata. Dodatkową wymową tego konkursu był fakt pojednania Hannawalda z polską publicznością, która zachowała się wspaniale. „Hanni” powiedział po konkursie, w którym ukłonił się kilkakrotnie polskiej widowni: - Możemy się uczyć od polskiej publiczności.
Następne w historii Wielkiej Krokwi konkursy Pucharu Świata rozegrano w 2002 i 2003 r. Dzięki Adamowi Małyszowi było to święto narciarstwa w Zakopanem, a obydwa konkursy pokazały jak Polacy potrafią się cieszyć sukcesem swojego zawodnika. W sobotę 18 stycznia po raz pierwszy w Polsce przy sztucznym oświetleniu. Także na
Krokwi odbył się finał Pucharu Świata w kombinacji norweskiej, którego zwycięzcą został fenomenalny Norweg – Bjarte Engen Vik.
Na pokrytych igielitem skoczniach pod Krokwią odbywają się też mistrzostwa Polski w skokach na igielicie, zawody ligi szkolnej w
skokach narciarskich, wyłaniające najbardziej utalentowaną młodzież, zawody McDonalds Cup, puchar prezesa Tatrzańskiego Związku Narciarskiego. Stadion sportowy pod Krokwią to miejsce, gdzie rozpoczyna się większość wielkich imprez sportowych w Zakopanem. Oprócz zawodów pucharowych Krokiew już trzykrotnie gościła najlepszych sportowców – studentów: w 1956, 1993 i 2001 r. Najlepszym skoczkiem Zimowej Uniwersjady Zakopane 2001 był zawodnik LKS „Klimczok” Bystra – Łukasz Kruczek.
|