Tak wspomina drugi konkurs Mistrzostw Świata Stanisław Marusarz: Wreszcie wielka i średnia Krokiew były
gotowe do FIS – u, a mnie powierzono opiekę techniczną nad skoczniami. Do moich obowiązków należało przede wszystkim przygotowanie obu obiektów do treningu i do zawodów. Nie byłoby to jakimś trudnym zadaniem, gdyby nie fatalny brak śniegu. Zupełnie jak w pamiętnym roku 1939. Trzeba było robić zapasy, wożąc śnieg nawet z odległych Brzezin za Jaszczurówką. Los
zakpił sobie z nas – na kilka dni przed FIS–em wystąpiły
obfite
opady.
Musieliśmy uruchomić spychacze, żeby usunąć z wybiegu nadmiar śniegu, na zeskoku czyniła to cała gromada ludzi. Regulamin określa grubość warstwy zbitego, twardego śniegu na zeskoku do dwudziestu pięciu centymetrów. Zawodnik przy lądowaniu nie powinien się zapadać głębiej niż na cztery centymetry.
Operacja na skoczniach kosztowała mnie dużo nerwów i sił. Pracowałem po dwadzieścia godzin na dobę. Noc poprzedzającą zawody na wielkiej Krokwi spędziłem na toboganie pod skocznią. Spałem niecałe trzy godziny. Skocznia była idealnie przygotowana do zawodów i nagle wyzwoliło to we mnie nieodpartą pokusę oddania pierwszego skoku. ”Czyste szaleństwo!”
– pomyślałem. Byłem setnie zmęczony, niewyspany, trawiony napięciem i zdawałem sobie sprawę, że ugną się pode mną nogi. Nie trenowałem w tym sezonie ani godziny, a po raz ostatni skakałem na zawodach równo pięć lat temu, poza tym zbliżałem się do pięćdziesiątki.
Kto nie stał na szczycie rozbiegu nie zrozumie nigdy, co znaczy magia skoczni. Przyznaję, że chciałem zademonstrować, iż skocznia jest w dobrym stanie, a także sprawić niespodziankę miłośnikom narciarstwa.
Gdy na rozbiegu przypiąłem narty momentalnie opadło ze mnie całe zmęczenie. Miałem uczucie jakbym po raz ostatni skakał wczoraj.
Byłem pewny, że skok mi wyjdzie. Postanowiłem zademonstrować nowoczesny styl z prowadzeniem rąk przy tułowiu. Uzyskałem siedemdziesiąt sześć metrów w ładnym stylowo skoku, wywołując ogromny aplauz tysięcy zaskoczonych widzów. Nikt się nie spodziewał, że „pofrunę” na Krokwi jak za dawnych dobrych lat. Byłem szczęśliwy ! To był mój wielki dzień !
.
Konkurs skoków na Wielkiej Krokwi stał na bardzo wysokim poziomie. Startowała czołówka skoczków niemieckich (Z NRD) z Helmutem Recknaglem na czele, a więc: Lesser, Kurth Veit, Kurt
Schram Znakomity Norweg Toralf Engan, Finowie Halonen i Kankonnen. Austriacy: Leodolter, Egger i Muller, z Polaków: Antoni Łaciak, Piotr Wala, Gustaw Bujok i Stefan Przybyła. Kierownikiem skoczni był Stanisław Marusarz, kierownikiem konkurencji – Józef Podstolski, Delegatem
Technicznym FIS był na tych zawodach Hans Renner. Konkurs cieszył się rekordowym zainteresowaniem i pod Krokwią
zgromadziło się aż 125 tysięcy ludzi, a konkurs według fachowców należał do najpiękniejszych w historii narciarstwa.
Wyniki konkursu na Wielkiej Krokwi rozegranego w ramach Narciarskich Mistrzostw Świata FIS, w dniu 25 lutego 1962.
Nazwisko skoczka
|
Kraj
|
I skok
|
II skok
|
III skok
|
Punktacja
|
1. Recknagel Helmut
|
Niemcy (DDR)
|
97, 5 m
|
103 m
|
98,5 m
|
241, 4
|
2. Kamiński Nikołaj
|
ZSRR
|
91 m
|
97 m
|
97 m
|
226, 4
|
3. Halonen Niilo
|
Finlandia
|
97, 5 m
|
94 m
|
93, 5 m
|
224, 5
|
4. Engan Toralf
|
Norwegia
|
92, 5 m
|
95 m
|
100
m
|
223, 5
|
5. Lesser Peter
|
Niemcy (DDR)
|
90, 5 m
|
95 m
|
102 m
|
223, 3
|
6. Łaciak A.
|
Polska
|
96, 5 m
|
94 m
|
94, 5 m
|
222, 3
|
8. Wala P.
|
Polska
|
94, 5 m
|
94 m
|
95, 5 m
|
217, 8
|
25. Bujok G.
|
Polska
|
88, 5 m
|
90, 5 m
|
90 m
|
202, 3
|
Zawody FIS w Zakopanem obserwowała
16-osobowa grupa ekspertów austriackich, pod kątem organizacji Zimowej Olimpiady w Innsbrucku, która miała być rozegrana w Austrii w 1964. Austriakom zwłaszcza podobało się oświetlenie Zakopanego i ich ocena przygotowania Zakopanego do Mistrzostw Świata była bardzo wysoka. Norweska prasa zachwycała się organizacją imprezy i chwaliła organizatorów na bardzo mądre
rozwiązanie lokalizacji dwu ekip niemieckich (DDR i RFN), które mieszkały w tym samym hotelu, a obydwie flagi niemieckie wisiały obok siebie. W Zakopanem jeszcze raz udało się pokazać, że sport potrafi się wznieść ponad podziały polityczne i granice. Wysłannik norweskiego dziennika „Verdens Gang” chwalił Polaków także za... wspaniałą kuchnię. Gazety
niemieckie sugerowały by mistrzostwa w Zakopanem zajęły szczególne miejsce w zawodach FIS, bo na to zasługują. Niemcy wysoko ocenili także polskich skoczków, zwłaszcza Łaciaka i Walę. Ze strony polskiej zawody obserwował premier PRL, Józef Cyrankiewicz i Przewodniczący CRZZ, Loga Sowiński. Ogólnie podsumowując zawody FIS w 1962 w Zakopanem należy je uznać za
wszech miar udane i rozegrane w prawdziwie królewskiej, zimowej atmosferze.
Wojciech Szatkowski
Muzeum Tatrzańskie
|