STRONA GŁÓWNA

NAJLEPSI POLSCY SKOCZKOWIE W HISTORII

 

 

 
 

Stanisław Bobak

 

Na konkursie w Oberstdorfie, fotografia Elan.    "Bobak wydaje się być pierwszym polskim skoczkiem, który doszedł niemal do ideału przy odbiciu i wyjściu z progu. Odbija się błyskawicznie, krótko, wychodzi z progu z podniesioną klatką piersiową, jednocześnie blokuje staw skokowy i biodrowy. Tułów jego  działa jak skrzydła samolotu, czasem zdarza się, iż Bobak  ma narty nad głową i nic złego się nie dzieje. Bobak posiada niebywały instynkt latania w powietrzu...”. Tak wypowiedział się kiedyś o sposobie skakania Stanisława Bobaka trener Tadeusz Kaczmarczyk. Stanisław Bobak, bohater niniejszego tekstu, należał z pewnością do światowej czołówki w narciarskich skokach przełomu lat 70/80, był ozdobą wielu konkursów, a także rekordzistą kilku skoczni, ale na zimowych igrzyskach nie osiągnął wyniku, który by go tak naprawdę satysfakcjonował. Za to obok: Aschenbacha, Danneberga, Glassa, Koglera, Akimoto i Yagi należał do  piątki najlepszych skoczków świata końca lat 70 i początku 80. i na wielu konkursach walczył z wyżej wymienionymi, jak równy z równym. Skakał pięknie stylowo i daleko, często lądował już poza strefą bezpieczeństwa, ale  podejmował świadomie ryzyko. Jeśli chce się w sporcie osiągać najlepsze wyniki trzeba bowiem podejmować ryzyko. Stawał na podium zawodów Turnieju Czterech Skoczni i zawodów Pucharu Świata. Osiem razy stanął na najwyższym podium Mistrzostw Polski.

 W historii polskiego sportu narciarskiego należał do najbardziej przebojowych i odważnych zawodników. Styl jego skoków, podczas których wydawało się, że głową dotyka dziobów nart, wzbudzał zawsze uznanie kibiców. Skakał pięknie. Firma „Elan”, na której nartach Bobak osiągał najlepsze wyniki, wiedziała co robi. Zdjęcie Bobaka wychylonego niemal całkowicie na dzioby „Elanów”, lecącego jakby na przekór prawom fizyki, obiegło sportowy świat. Ten chłopak z Zębu zachwycał i zadziwiał. Piął się szybko w statystykach skoków świata. Tak niesłychanie bojowe i długie skoki Bobaka wspomina trener kadry narodowej skoczków narciarskiej w latach 70. Janusz Fortecki.

Kadra narodowa z trenerem Forteckim.Staszek Bobak należał w tym okresie do absolutnej światowej czołówki. Potwierdzają moją opinię jego świetne wyniki, 10. miejsce na olimpiadzie, 3. w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, drugie miejsce w konkursie skoków w Oberstdorfie. Był zawodnikiem niesłychanie bojowym, szczególnie charakteryzował się świetnym wyjściem z progu. Cały sportowy  świat podziwiał tą jego umiejętność. Styl jego skoku był także bardzo dobry.

            Skoki narciarskie to niezwykłe przeżycie dla zawodnika, który na te kilka sekund zmienia się w ptaka, szybującego  wysoko, dzięki skrzydłom-nartom. O tych przeżyciach w czasie skoku tak wypowiedział się kolega Bobaka z reprezentacji Polski, Piotr Fijas: Lot skoczka narciarskiego trwa około 2,5 - 3 sekundy. Gdy skok jest udany, czas ten wystarcza na przemyślenie koncepcji lądowania i wielu ważnych spraw. Zdarzało mi się na Krokwi, że w czasie lotu widziałem to miejsce, na które spadnę. Miałem świadomość, że to daleko, że skok może się źle skończyć. Lecz decydowałem się. Wewnątrz tkwiło przekonanie, że wyląduję szczęśliwie. Oczywiście najczęściej nie ustałem, skok był za daleki, upadek. W  skoku nieudanym myśli się tylko o tym, jak się uratować, wyjść cało. Na dużej skoczni trzeba skoczyć dobrze, bo przy nieudanym skoku konsekwencje mogą być przykre. Na „mamuciej” skoczni jest taki moment w środkowej fazie lotu, że nie czuje się oporu nart, wpada się w stan nieważkości, skoczka ogrania przyjemne uczucie, że jest zawieszony w powietrzu, podtrzymywany przez kogoś, a narty są niepotrzebne”[1].

Stanisław Bobak.Teraz powróćmy do Stanisława Bobaka i jego niezwykłej kariery sportowej. Stanisław Bobak urodził się 12 marca 1956 r. w Zakopanem. W historii  polskich skoków i klubu WKS, z którego się wywodził,  Stanisław Bobak należał z pewnością do najlepszych skoczków. „Zacząłem trenować skoki w kategorii juniorów młodszych. Poszedłem w ślady starszego brata - Tadeusza, który zapisał się do WKS Legia Zakopane. Tadeusz miał bardzo ciężki upadek na Krokwi, potem wpadł w stan śpiączki. Pierwsze moje skokówki, dwurowkowe, pochodziły z wytwórni nart w Szaflarach. Potem jak już zacząłem osiągać lepsze wyniki to otrzymałem niemieckie skokówki „Poppa” i przechodziłem na lepsze narty, a w Pucharze Świata startowałem na „Kneisslach” i „Elanach”. Skakałem w czasie kariery w seniorach na skokówkach o długości 250-252 cm”. Firma „Elan” wypuściła serię kolorowych pocztówek przedstawiających Stanisława Bobaka w skoku podczas konkursu w Bischofshofen, kiedy Bobak skakał na nartach tej firmy. Jego pierwszym trenerem był Jan Furman - zawodnik CWKS i rezerwowy skoczek podczas Zimowych Igrzysk w Cortina d` Ampezzo w 1956 r. Potem doskonalili Bobaka w narciarskim fachu trenerzy: Janusz Fortecki, Lech Nadarkiewicz i Tadeusz Kołder. Ci świetni trenerzy szybko poznali możliwości fizyczne i psychiczne Bobaka i nie zmuszali go do forsowania treningu. Wystarczyło, by Bobak oddał w ciągu jednego treningu poprawne trzy skoki. W karierze oddał ich w sumie ponad 10 tysięcy. Stanisław Bobak wspomina: „byłem śmiałym zawodnikiem. Nie obawiałem się też podmuchów wiatru w powietrzu, czasami wiatr mi  pomagał. Najgorszy był wiatr z tyłu, dociskający. Byłem w powietrzu usztywniony, wybijałem się z progu i usztywniałem klatkę piersiową, staw skokowy i leciałem. Wtedy skoki były na pewno bardziej niebezpieczne niż dzisiaj. Zresztą  inny był też styl skakania, narty prowadzono równo, narty były węższe i cięższe. W kategorii juniorów zdobyłem kilka Mistrzostw Polski”. Pierwszy trener Bobaka, Jan Furman wspominał: Miałem do niego cierpliwość, bo rwał się do skoków jak nikt inny. Wiedziałem doskonale, że w tym przypadku pośpiech nie jest wskazany, talent musi się rozwijać jak najpiękniejszy kwiat. Mając 16 lat skakał na Krokwi  ponad 100 metrów, nie miał więc żadnych problemów ze zdobyciem tytułu mistrza Polski juniorów. Tego mu było mało, chciał wygrać mistrzostwa Europy. Wiedział, że musi skoczyć daleko, w drugiej serii pofrunął za daleko, aby skok  ustać. Mistrzem Polski seniorów został w 1974 roku, w roku następnym „odnowił” tytuł. Właśnie w owym 1975 roku 19-latek stał się sensacją europejskich skoczni. Cały świat go poznał w konkursach Turnieju Czterech Skoczni[2].

             Bobak po raz pierwszy błysnął swoim talentem na Mistrzostwach Polski w 1972 r. Konkurs został rozegrany w dziewięć dni po pamiętnym dla nas Sapporo z udziałem Wojciecha Fortuny, który go wygrał. Po pierwszej serii Bobak był trzeci, a w drugiej skoczył na poziomie polskiej czołówki, wylądował na 108 metrze Wielkiej Krokwi, ale skok zakończył podpórką. Tak długie skoki wróżyły, że z Bobaka wyrośnie wartościowy i waleczny zawodnik. Niedługo potem po raz pierwszy wystartował w Turnieju Czterech Skoczni i młodemu chłopcu z Zębu otworzono w ten sposób wrota na sportowy świat. Była to, jak się miało rychło okazać, słuszna decyzja.

Bobak w skoku - fot. Olszewski.  Stanisław Bobak świetnie zaprezentował się podczas jubileuszowych 50 narciarskich Mistrzostw Polski, kiedy  to 9 lutego 1975 r. rozegrano konkurs skoków na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. W tym roku Krokiew także obchodziła  50. rocznicę powstania, bowiem pierwszy konkurs na tym obiekcie rozegrano 22 marca 1925 r. Bobak zwyciężył skokami na 108,5 i 115,5 m (ten drugi skok był nowym rekordem skoczni), drugi był Adam Krzysztofiak (SN PTT Zakopane), ze skokami 110 i 113 m, a trzeci Aleksander Stołowski („Podhale” Nowy Targ) - 108,5 i 113,5 m. Bobak ze świetnymi wynikami startował w Konkursie Czterech Skoczni. Podczas pierwszego konkursu  w Oberstdorfie był drugi, w Garmisch-Partenkirchen 18., a w Innsbrucku znowu w ścisłej czołówce zajmując 6. miejsce. W Bischofshofen polski skoczek był o krok od zwycięstwa. Wylądował na 108 metrze skoczni, skok był jednak za długi, ponieważ Polak prawie o 5 metrów przeskoczył poprzedni rekord skoczni. W związku z tym lądował poza strefą bezpieczeństwa i go podparł, ale i  tak w końcowej klasyfikacji zajął wysokie piąte miejsce. W kolejnym wielkim turnieju na skoczniach szwajcarskich był trzynasty. Oczy całego sportowego narciarstwa były zwrócone na polskiego skoczka, który kończył ten sezon brązowym medalem na Spartakiadzie Armii Zaprzyjaźnionych w Kawgołowie. Zwyciężał także w zawodach Pucharu Beskidów. Tak wspomina tamte piękne chwile swojej kariery sportowej: Najlepiej poszło mi w Oberstdorfie. Po pierwszej serii byłem piąty, w drugiej poszedłem na całość i stanąłem na pudle tylko o stopień niżej od zwycięzcy Willyego Puerstla. Tego turnieju nie zapomnę nigdy. Podczas ostatniego skoku w Bischofshofen miałem wielkiego pecha: rekordowa długość, ale upadek. Łatwo można wyliczyć - utrzymanie się na nogach dawało o 30 punktów więcej i zamiast piątego, trzecie miejsce[3].

       W 1976 r. Bobak startował w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Innsbrucku jednak tego startu olimpijskiego nie zalicza do udanych. Do sportu, w tym także do narciarstwa, coraz silniej wkraczała w tym okresie technika. Austriacy, wykorzystując pewną lukę jeśli chodzi o przepisy  dotyczące strojów skoczków, wprowadzili nowe kombinezony przepuszczające z przodu, a  na plecach skoczka tworzące „balon”. Pozwalały one na oddanie dłuższych  skoków, umożliwiając skoczkom używającym tych kombinezonów większe  wychylenie do przodu. Dlatego Bobak, który był przed  Innsbruckiem w czołówce, na Zimowych Igrzyskach,  nie mając takiego kombinezonu, nie miał szans na dobry wynik. Polska reprezentacja dawno nie otrzymała takiego lania jak w Innsbrucku. Bobak był 28. na skoczni średniej i 37. na dużej. „Przed Olimpiadą walczyłem z Dannebergiem i Aschenbachem i traciłem do nich w skokach 2 -3 metry, a gdy przyszły zawody olimpijskie ci sami zawodnicy odskoczyli mnie o 10 -15 metrów. Dużo dał im nowoczesny sprzęt, a zwłaszcza nowe kombinezony”. W tym samym roku znowu sukcesem zakończył się jego  start w 23. Turnieju Czterech Skoczni - Bobak był 5. w Oberstdorfie,  zajął 22 lokatę w Garmisch-Partenkirchen, 15 w Innsbrucku na skoczni „Bergisel” i drugi w Bischofshofen za Antonem Innauerem z Austrii. Polak w łącznej klasyfikacji tego turnieju zajął wysokie szóste miejsce. Zresztą w tym samym roku, w austriackim Seefeld pokonał Toni Innauera. Wspomina „dobrze skakało mi się na skoczniach w Oberstdorfie i Bischofshofen - to były obiekty podobne do  naszej Wielkiej Krokwi. W sumie w Turnieju Czterech Skoczni  startowałem ok. 7 razy” dodaje.

Bobak był ośmiokrotnym Mistrzem Polski.    W roku 1977 Bobak doznał podczas skoków kontuzji kolana i przeszedł operację łękotki. Mimo, że nie był dopuszczony do startów, wyjechał do Szczyrku, by  startować w Pucharze Beskidów. Potem, mimo sprzeciwów lekarzy, wyjechał na Mistrzostwa Świata do Lahti (1978), gdzie na nieznanej skoczni od razu skoczył bardzo daleko. Był wtedy 22. na średniej skoczni, a na dużej 23. W konkursie nocnym zajął 6. miejsce. Po tych zawodach trener Kołder postanowił sprawdzić umiejętności swoich skoczków w Planicy. Na Mistrzostwa Świata w lotach w 1979 r. w Planicy Bobak pojechał z Piotrem Fijasem i trenerem Tadeuszem Kołderem. Stanisław Bobak tak wspomina swój start na planickim „mamucie”: mamucia skocznia w Planicy zrobiła na mnie duże wrażenie. Ja odbijałem się z progu wysoko, dlatego  na „mamucie” nie wykorzystałem prędkości i traciłem ją w locie”. Piotr Fijas zajął wtedy trzecie miejsce, warto dodać, że odbywał wtedy służbę wojskową w Kościelisku i reprezentował barwy WKS Legia Zakopane, Bobak ł był w tym konkursie 12. Po raz  drugi startował w Mistrzostwach Świata w lotach narciarskich w Harrachowie w roku 1981, kiedy był 18. Podczas tych zawodów oddałem najdłuższy skok w czasie swojej kariery - na 153 metry. Opowiada też o cyklu przygotowawczym do sezonu: Ten cykl  był naprawdę bardzo ciężki, ale dzięki niemu byliśmy świetnie przygotowani fizycznie. Ćwiczyliśmy siady z ciężarem do 230 kg i podnosiliśmy do 9 ton podczas jednego treningu, oprócz tego były ćwiczenia imitacyjne i biegi.

            W rok później Stanisław Bobak startował w Zimowych Igrzyskach w Lake Placid. Po pierwszej serii zajmował dobre 4. miejsce. W drugiej kilku z jego rywali popełniło błędy i ich skoki nie były najlepsze. Bobak stanął przed szansą nawet na medalową pozycję. Niestety jego drugi skok nie był najlepszy - 82 metry i ostatecznie zajął 10. miejsce, które i tak należy uznać za duży sukces skoczka z Zakopanego. „Widać było, że konkurencja jest bardzo silna, Niemcy, Austriacy, Japończycy, gdybym w drugiej serii skoczył 4 metry dalej to byłbym w czołowej „piątce” tych zawodów. Ale to jest sport, niczego do końca nie da się przewidzieć” - dodaje Stanisław Bobak. W drugim swoim olimpijskim skoku, jak wspomina, powiało mu w plecy i marzenia o medalu prysły.

Wyniki konkursu  skoków na skoczni K 70 - Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Lake Placid (1980)

Imię i nazwisko zawodnika - miejsce

Kraj

Skoki - nota

1. Anton Innauer

Austria

266,3 pkt. (89 i 90 m)

2. Manfred Deckert

NRD

249,2 pkt (85 i 88 m)

3. Hirokazu Yagi

Japonia

249,2 pkt (87 i 83,5 m)

4. Masahiro Akimoto

Japonia

248,5 pkt (83,5 i 87,5 m)

5. Penti Kokkonen

Finlandia

247,6 pkt (86 i 83,5 m)

6. Hubert Neuper

Austria

245,5 pkt (82,5 i 88,5 m)

7. Alfred Groyer

Austria

245,3 pkt (85,5 i 83,5 m)

8. Jouko Tormaenen

Finlandia

243,5 pkt (83 i 85,5 m)

10. Stanisław Bobak

POLSKA

242,2 pkt (86 i 82 m)[4]

             W sezonie 1979/1980 odbyła  się pierwsza edycja Pucharu Świata w skokach narciarskich. Rozegrano w jej ramach 25 konkursów. Bobak zajął w niej trzecie miejsce - był to chyba największy sukces w karierze sportowej tego skoczka. Zwyciężył w zawodach w Zakopanem rozegranych 26 stycznia 1980 r. na Średniej Krokwi, przed Norwegiem Mobekkiem i zawodnikiem z NRD, Schmidtem. Drugiego dnia najwyższą sportową dyspozycję pokazał Piotr Fijas, zwyciężając na Wielkiej Krokwi, przed Bobakiem i Mobekkiem. Ponadto Bobak był trzeci w St. Nizier i drugi w lotach w Vikersund, rozegranych 2 marca 1980 r. Bobak był pierwszym Polakiem, który stanął na najwyższym podium Pucharu Świata w skokach narciarskich. Podczas ostatniego  konkursu  w sezonie 1979/80 walczył o punkty z Japończykami Akimoto i Yagi na skoczni w Szczyrbskim Jeziorze i wygrał z nimi zdobywając trzecie miejsce w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata. Jego zwycięzcą był Austriak Hubeert Neuper, przed swoim Kolegą Arminem Koglerem. Twierdzi jednak, że nie miał szczęścia do  wielkich imprez sportowych, jak Mistrzostwa Świata czy Zimowe Igrzyska. Niestety dla niego  ten sukces w Pucharze Świata 1979/80 nie wiązał się z żadnymi korzyściami finansowymi - nie otrzymał ani złotówki.

 Dlaczego?: - Podobno nagrody były spore  to płacone w dolarach, ale ja nie otrzymałem z tego ani centa. Też chciałbym wiedzieć. Kiedy upomniałem się o pieniądze powiedziano mi, że Polski Związek Narciarski nie wpłacił pewnej, obowiązującej sumy do FIS i dlatego nie mogę otrzymać pieniędzy. W związku zaś twierdzono, że wszystko z FIS-em zostało uregulowane. Przy jakiejś imprezie narciarskiej w Austrii spotkałem się z byłem znanym skoczkiem narciarskim, a wtedy już działaczem władz międzynarodowych – Josefem Bradlem i on mnie spytał czy już dostałem pieniądze za Puchar Świata? Bo rzekomo zostały już wysłane do Polski. Jednak do tej pory ich nie dostałem. Co z nimi się stało, pozostanie tajemnicą do dziś[5].

Kadra skoczków z trenerem Kaczmarczykiem. Mimo niesprawiedliwości, która go spotkała, skakał dalej. Dalej walczył na  skoczniach świata. Miał wiele ciężkich upadków i kontuzji. Przeskoczył wiele skoczni: w Seefeld, Bischofshofen. Bobak nadal zadziwiał i był w czołówce świata. Po sezonie 1980/81 nasiliły się bóle kręgosłupa. To one spowodowały, że ten ogromny talent, bodajże jeden z największych w historii polskich skoków, musiał przerwać karierę. Lekarze stwierdzili, że są one następstwem nadmiernego odciążenia treningowego. To Diagnoza lekarska zabrzmiała jak wyrok. Kręgosłup  wisi panu na włosku – powiedział lekarz. To był ucisk lędźwiowego odcinka kręgosłupa na nerwy i wybicie czwartego i piątego kręgu kręgosłupa. Nie dało się z tym skakać – wspomina. Zresztą bóle kręgosłupa odczuwa do dzisiaj. Na zmianę pogody – dodaje.„Dlatego karierę sportową zakończyłem w roku 1981 z powodu coraz silniejszych bóli kręgosłupa. Już w Planicy podczas sezonu 1979/80,  odczuwałem silne bóle, tak, że „spinało” mi kręgosłup tak mocno, że nie mogłem startować na swoim normalnym poziomie sportowym. Zaciskałem zęby, przypinałem numer, ale nie skakałem tak jak kiedyś, tylko czekałem aż skok się skończy. Uszkodzeniu  uległ lędźwiowy odcinek kręgosłupa. Ból promieniował przez całą nogę, biodro aż do kostki. Leczono mnie w Piekarach Śląskich, ale nie miałem operacji - mówi Bobak. Dlatego wiosną 1981 r. zakazano mu startów. Potem byłem skoczkiem i reprezentantem Polski zainteresowała się fundacja „Gloria Victis”. W 1983 r. zorganizowano w Nowym Targu mecz, a dochody z jego przeprowadzenia przekazano Bobakowi. Niedawno zajął się nim dziennikarz „Passy”, Wojtek Grabowski, który przypomniał Bobaka Zakopanemu i polskiemu sportowi, którzy trochę zapomnieli o wielkim skoczku z Zębu.

Stanisław Bobak otrzymał rentę, najpierw trzeciej, a obecnie drugiej grupy. „Jak każdy inwalida ledwo wiążę koniec z końcem. Mieszkam w rodzinnym Zębie z żoną Stanisławą, córkami Haliną i Małgosią oraz synem  Andrzejem, który też jest skoczkiem i reprezentuje barwy LKS Poroniec. W tym roku (2000) był 3. w klasyfikacji kombinacji norweskiej i 4. w skokach. Mimo moich ciężkich doświadczeń cieszę się, że chce iść moimi śladami. Może będzie miał więcej szczęścia?”[6]. Obecnie zupełnie nie interesuję się sportem - było minęło. Ale i tak z prawdziwą przyjemnością wspominam  swoje sportowe lata w reprezentacji Polski” dodaje Stanisław Bobak[7]. Wspomina te lata dobrze, chociaż z przekąsem twierdzi, ze niektórzy działacze to „szakale”. Z Zębu, gdzie  mieszka roztacza  się piękny i rozległy widok na całe Tatry. W swoim domu Stanisław Bobak wynajmuje letnikom pokoje w swoim domu. Nawet w chwilach, gdy żyje mu się gorzej, potrafi dać sobie radę. Jego żona Stanisława wspomina: - Ciężko się żyje, ale my jesteśmy przyzwyczajeni. Jak wygląda majątek sportowca światowej klasy – nie wiem. I chyba tak już zostanie. Skakał, skakał i nic z tego nie ma. Mimo to jestem jakoś tak szczęśliwa. Dobrym człowiekiem jest mój mąż,  to najważniejsze chyba. Nie jego charakter prosić, upominać się u ludzi. W biedzie, jak człowiek potrafi, też można żyć godnie[8]. A czasami zagląda na skocznię w Zakopanem, gdzie  skakał jak ptak, wykorzystując swój wrodzony instynkt latania. Instynkt, który dany jest naprawdę nielicznym.

Wojciech Szatkowski

Muzeum Tatrzańskie


                [1] Wypowiedź Piotra  Fijasa o skoku z: Aniela Tajner, Legendy polskiego sportu, Cieszyn 1992, s. 105.

[2] Wspomnienie trenera Jana Furmana o Stanisławie Bobaku z: „Sport” nr 145 (10976) sobota – niedziela 23 – 24.06. 2001 r.

                [3] „Dziennik Polski”, Puchar Świata w skokach narciarskich Zakopane 17- 18 stycznia 1998 r., magazyn specjalny, art. Lecha Lewcuna, Mój przyjaciel wiatr.

                [4] Wyniki konkursu olimpijskiego w Lake Placid, z albumu: Lake Placid 1980, s. 78.

[5] Art. Bogusława Barwińskiego, Skakałem wtedy za darmo, „Tempo”  z 10-11 marca 2001 r.

                [6] Puchar Świata w  skokach narciarskich Zakopane 17-18 stycznia 1998 r. Dziennik Polski, Magazyn Specjalny, art. Lecha Lewcuna, Mój przyjaciel wiatr, wspomina Stanisław Bobak, s.6.

[7] Wyniki sportowe Stanisława Bobaka, skoczek, reprezentant WKS Legia Zakopane, olimpijczyk (1976, 1980), brązowy medalista Pucharu Świata 1980, 4. krotny medalista Spartakiad Armii Zaprzyjaźnionych (1 medal srebrny i 3 brązowe), tryumfator Turnieju Bohemii (1980), 8. krotny mistrz Polski w skokach: na skoczni 70 m (1976, 1978, 1979, 1981) i 90 m (1974, 1975, 1977, 1981), 5. krotny  wicemistrz kraju: skocznia 70 m (1975, 1977, 1980) i 90 m (1976, 1979), 3. krotny mistrz Polski juniorów. Igrzyska olimpijskie: 1976 Innsbruck -  28. na skoczni średniej K 70 , 37. na skoczni dużej K 90, 1980 - Lake Placid - 10. na skoczni K 70, 22. na skoczni K90,  Mistrzostwa Świata: 1978 - 22. na K 70, 23. na K 90, 1981 - 18. (loty), Spartakiady Armii Zaprzyjaźnionych: 1975 - 3. na K70, 1979 - 2. na K 70, 3. na K 90, 1981 - 3. na K 70, Turniej Czterech Skoczni - 1975 - 5., 1976 - 6. Najlepsze wyniki w Turnieju Czterech Skoczni: 1972/73 – 36 w Oberstdorfie, 29 w Ga-Pa, 31 w Innsbrucku, 31 w Bischofshofen, razem 31 miejsce z 765,5 pkt, 1973/74 – 27 w Ga-Pa, 64 w Innsbrucku, 68 w Bischofshofen, 1974/75 – 2 w Oberstdorfie, 18 w Ga-Pa, 6 w Innsbrucku, 22 w Bischofshofen, razem 5 z 839,4 punktami.1975/76 – 5 w Oberstdorfie, 22 w Ga-Pa, 15 – Innsbruck, 2 w Bischofshofen, razem: 6 miejsce z 851,4 punktami, 1976/77 – 11 w Oberstdorfie, 28 w Ga-Pa, 13 w Innsbrucku, 29 w Bischofshofen, rzem 20 z 790,4 punktami, 1978/79 – 19 w Oberstdorfie, 10 w Ga-Pa, 27 – Innsbruck, 1979/80 – 101 w Oberstdorfie, 6 w Ga-Pa, 20 w Innsbrucku, 13 w Bischofshofen, 1980/81 – 15 w Oberstdofie, 16 w Ga-Pa, 37 w Innsbrucku, 43 w Bischofshofen, 1 zwycięstwo w Pucharze Świata, 3 miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ 1979/80.

[8] Marek Kaczmarczyk, Najdłuższy skok, w: „Przegląd Sportowy” z 13 listopada 1992 r.